Wpis z mikrobloga

Mam sporo dzieci w rodzinie w wieku 7-10 lat i co jakiś czas pojawia się w rozmowach temat imprez urodzinowych. Wyprawianie urodzin dzieciom teraz: impreza w McDonaldzie, sala zabaw, kręgle, trampoliny, gokarty. No kurczę zabawy co niemiara.
Przypominam sobie wtedy najlepsze uro na jakich byłam w wieku 8 lat, gdzie mama solenizanta po domowym przyjęciu, na którym piliśmy coca colę, zapakowała nas wszystkich do bagażnika Jeepa i kręciła kółka na rondzie. Nigdy nie zapomnę tych emocji <3
#dzieci #wspomnienia #heheszki
  • 50
@emilkos8: może nie znam wielu takich przypadków, ale w większości to wydaje mi się, że to już nie jest z chęci zapewnienia dzieciom fajnych urodzin tylko prześcignięcia innych rodziców. Dodatkowo na nieszczęście na jakby nie było mało dochodowych ściankach wspinaczkowych, ktoś kiedyś wpadł na pomysł, żeby organizować urodziny dla dzieci. 8/10 przypadków siedzą te dzieci jak na skazaniu, bo nudy, nie ma tableta nie ma komputera, ale rodzice przeszczęśliwi (pozostałe 20%
@emilkos8: Byłam kiedyś kilka razy na urodzinach na sali zabaw (jedyne takie miejsce w moim mieście). Mam naprawdę dobre wspomnienia (zabawy w agentów, Króla Lwa), ale najlepsze jest to, że gdy ja w końcu chciałam wyprawić tam urodziny, to wszystkie koleżanki stwierdziły, że już im się znudziło to miejsce xD W końcu wymyśliłam, że tego dnia pojedziemy na basen - było super, organizowałyśmy sobie zawody oraz inne zabawy. Dodatkową atrakcją na
@emilkos8 Urodziny w salach zabaw są super. Ja raz byłam w dzieciństwie na takich i bardzo dobrze wspominam, na pewno moje dzieci będą tam miały choć jedną imprezę w życiu (o ile sali nie wyburzą zanim zrobię bachorki). Natomiast urodziny domowe to zupełnie coś innego, ale również wielka frajda. One zawsze mi się kojarzą z dużą integracją, Pamiętam że u mnie pół imprezy się siedziało w domu, a pół na podwórku, robiłyśmy
@RandomowyMirek: niesiesz tort z kuchni do lodówki (bo w mieszkaniach lodówka niekoniecznie znajduje się w kuchni), ręce zajęte, lodówka bardzo zamknięta, ALE NIE! MA PEDAŁ! Nogą naciskasz pedał (jak w koszu na śmieci, czy coś, plastikowo-gumowe), pedał na bazie dźwigni (FIZYKA!) uchyla nieznacznie drzwi, łokciem otwierasz je bardziej i umieszczasz tort w lodówce.

CZEMU NIE MA LODÓWEK Z PEDAŁEM DO OTWIERANIA?
@emilkos8: może nie znam wielu takich przypadków, ale w większości to wydaje mi się, że to już nie jest z chęci zapewnienia dzieciom fajnych urodzin tylko prześcignięcia innych rodziców.


To ja ci zdradzę, o co tak naprawdę chodzi:
O bałagan i robotę.
Zorganizowanie urodzin w domu to po 1. robota przy przygotowywaniu, po 2. robota przy pilnowaniu tych dzieciaków, żeby ci domu nie rozniosły na strzępy, po 3. robota przy porządkach,
@emilkos8: pamiętam jak bardzo byłem smutny, jak miałem chyba coś zrobić, a mój kolega poszedł do drugiego kolegi (wszyscy mieszkamy w sąsiedztwie), i tata kolegi nr2 miał taką dużą wywrotkę, i oni wspinali się po niej jak po rampie jak on ją podnosił. W sumie to do dzisiaj żałuję
@emilkos8: Kurła, byłem na bodaj 1 urodzinach kolegi w życiu - oczywiście w domu. Urodziny w sali zabaw lub w McDonald's to takie niespełnione marzenie z dzieciństwa xD No ale to nie przeszkadza mojemu pokoleniu narzekać, że "kurła kiedyś to się nie robiło i się żyło, a nie".
@emilkos8: doskonale rozumiem radochę. kiedyś mój dziadek pracował jako elektryk terenowy, dostał z pracy takiego żuka z zabudowa na dachu, gdzie jeździła zazwyczaj drabina. Czasami jak jechaliśmy do lasu, to dziadek sadza nas na tej zabudowie zamiast drabiny i jeździliśmy na tym dachu. To było fantastyczne!
@emilkos8: moja siostrzenica z wielkim niezadowoleniem szła na trzecie z rzędu urodziny wyprawiane w manufakturze cukierków.
Czasem ludzie wymyślają zbyt wiele, a dzieciakom wystarczyłoby po prostu zorganizować pomieszczenie, dać przekąski i pozwolić na swobodną zabawę.
My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na
@emilkos8: kilka z najbardziej zapamiętanych rzeczy (disclaimer: jestem stary):
- czołg, który zostawia za sobą zajebistą ścieżkę w piasku
bierzesz cegłę, powinna być cała i w miarę czysta, kawałek gliny i patyk. Cegła na płask, bryłka gliny na wierzch - nie formuję z tego nic, bo #!$%@? nie wiem jak (mam może z 5 lat), zresztą to niepotrzebne - wtykam patyk w tę glinę (dla nie kumających to lufa) i jest
@emilkos8 ja mialen 10 urodziny w maku, mogłem zamawiać ile chciałem i pamiętam że się #!$%@?łem tyle burgerow i kurczaków że się ledwo ruszalem, potem dwa dni srałem na rzadko. Ale i tak było zajebiscie.

To co wymienilas to nie są żadne ekscesy przecież. Zwykle imprezy, kosztuje to tyle co przeciętny palacz wyda na szlugi przez miesiąc.
@emilkos8: Może nie jestem jakiś stary, ale u mnie - wieś - urodziny wyglądały tak, że zapraszało się kilku kolegów, był tort, jakaś mrożona pizza - a jedliśmy ją bardzo rzadko - potem rura na rowery i w jakieś pola czy na boisko, czasami udawało się przekonać mistrza hali sportowej, że skoro nikt nie korzysta a któryś z nas ma urodziny to może użyczyłby piłki.

Ech nostalgłem ( ͡° ʖ
@matteusz89 Powiem jak było kiedyś: rezerwowało się salę na ileś tam dzieci. Dostawało się też specjalne zaproszenia, żeby rozdać tym, których chcesz zaprosić. Do wyboru były chyba też dwa torty. Rodzice płacili hajs, a mak dawał jakiegoś człowieka co przeprowadzał zabawy z dzieciakami.