Wpis z mikrobloga

PIERWSZĄ CZĘŚĆ TEJ HISTORII PRZECZYTACIE TUTAJ.



Część 2

Latem 2011 r. Ewa związała się z Kazimierzem Ch.*, który zaopiekował się nią i córkami, które po jakimś czasie zaczęły nazywać go tatą. Szynszecki wciąż nachodził rodzinę i żądał spotkania z dziećmi. W 2012 r. Ewa i Kazimierz wynajęli razem mieszkanie, a kobieta zaszła w ciążę. Mimo to Mariusz wciąż nachodził parę średnio co dwa dni. Wydzwaniał do nich także, gdy już wzięli ślub.

Gdy Lena poszła do szkoły, zaczęły się jej problemy w relacjach z rówieśnikami. Miała też symptomy nerwicowe, tiki nerwowe, bywała agresywna, a jej sprawność intelektualna była niższa niż u rówieśników. Mogło to świadczyć o zaniedbaniach we wczesnym dzieciństwie, choć widać było, że dziewczynka ma bardzo dobry kontakt z matką, jest też czysta i zadbana. Lena została przebadana w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie wkrótce trafiła także Amelia, która także zaczęła przejawiać trudności dydaktyczne i emocjonalne.

Ze względu na trudności w utrzymaniu mieszkania, w październiku 2015 r. Ewa wraz z drugim mężem oraz trójką córek zamieszkali u Janiny G. Dziewczynki bardzo ufały swojej prababci, dlatego podczas jednej z rozmów zwierzyły jej się ze wspomnień z domu w Parszczycach. Ośmioletnia Lena mówiła o tym, jak ojciec dawał jej do picia alkohol podczas zakrapianych imprez z mężczyznami, którzy śmiali się z tego, co wcześniej robili jej mamie w piwnicy. Przyznała też, że na imprezach tych była obecna jej druga babcia, matka Szynszeckiego. Opowiadała, że ojciec kazał jej lizać jego genitalia, a 7siedmioletnia Amelia mówiła, że panowie robili mamie krzywdę i "miała majtki na dole". Zszokowana 80-latka kazała dziewczynkom usiąść przy stole i wszystko z siebie wyrzucić.

Fragmenty ich wspomnień (całość udostępniłam na swoim Patronite):

Lena: Tata kleił buzię i wiązał ręce i nogi. A ja razem z tatą Mariuszem robiłam krzywdę siostrze, bo krzyczała za mamą, dlatego moja siostra była obsikana i obsrana. Zaprowadzałam z tatą Mariuszem mamę do piwnicy. Uderzałam mamę w głowę. My z tatą Mariuszem chcieliśmy zabić mamę, aby była nowa czarna mama z braciszkiem. (...) Ja stałam w pokoju to tata Mariusz ściągał mi majtki i rajstopy, i wtedy dotykał mnie w miejscu gdzie robię siku, tym czym tata robi siku - fiut, fujara. (...) Z tym tatą się całowałam w łóżku. (...) W pokoju gdy jest ciemno całuję moją siostrę Amelię. Teraz już tak nie robię. Tylko rozmawiamy o szkole. Gdy mój tata Kazimierz mi zabronił rozwalać drzwi od szafki to powiedziałam, że go wyrżnę nożem, a kiedyś indziej, że go zabiję. (...) Kopałam mamę, gdy była w ciąży. Było nas wtedy dwie, to dlatego kopałam mamę po brzuchu, po to żeby kolejna siostra się nie urodziła.

Amelia: Ten tata Mariusz robił mi dużo krzywdy, on mnie kleił buzię, wiązał ręce do tyłu i nogi. Jedzenie, okruchy od siostry Leny dawał ten zły tata. (...) Lena tacie Mariuszowi, to co ma między nogami, w spodniach, to się nazywa wiut. Siostra Lena mi to mówiła. Robiła to, żeby tacie zrobiło się dobrze. Lena, kiedy byłam związana to się ze mnie śmiała z tego, że leżałam na podłodze, zesrana i zesikana. Mama była zamknięta w piwnicy. Lena mówiła i pokazała, że mama jadła jak pies. Ja byłam mała. Jak była robiona krzywda, bałam się wtedy mówić. Ale teraz już się nie boję.
Po rozmowie z prawnuczkami, Janina G. zapytała o wszystko Ewę. Ich matka rozpłakała się, była zszokowana tym, co jej były mąż robił córkom. Kobiety wspólnie uzgodniły, że dziewczynki nie mogą tego w sobie dłużej tłumić.

. . .

We wrześniu 2012 r. kochanka Mariusza Aneta A. przystała na jego propozycję i wraz ze swoim synem wprowadziła się do domu w Parszczycach. Podczas gdy A. wyjeżdżała rano do pracy, sześciolatek pozostawał pod opieką konkubenta matki. Mężczyzna krzyczał na chłopca z błahych powodów, wulgarnie wyzywał, bił otwartą ręką po głowie i pupie, co często tłumaczył później jako żarty. Zabrał chłopcu wszystkie oszczędności, nie pozwalał jeździć rowerem ani zapraszać kolegów.

On ci na głowę nasra, to musi być bity!


– uzasadniał Anecie A.

Ponadto zmuszał chłopca, by kładł się z nim w łóżku, a sam rozbierał się do naga i przytulał do niego.

Szynszecki znęcał się także nad swoją konkubiną – bił ją po głowie, gdy miała odmienne zdanie w jakiejkolwiek kwestii, zmuszał do seksu, gdy tego nie chciała, miał pretensje, że zbyt późno wraca z pracy, szarpał za włosy, gdy musiała rano wyjść i zabraniał zapraszać kogokolwiek do domu, nawet jej rodzinę.

Dopiero w 2016 r. kobieta wraz z synem wyprowadziła się.

. . .

21 lutego 2016 r. o godzinie 6:05 Mariusz Szynszecki został zatrzymany w swoim domu w Parszczycach.

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, uznał, że Ewa kłamie, bo chce się na nim zemścić. Przyznał, że uderzył ją tylko raz w twarz z otwartej dłoni, gdy powiedziała mu, że nie jest ojcem Leny i Amelii. Stwierdził też, że ich małżeństwo byłoby udane, gdyby nie teściowa, która "non stop buntowała żonę". Nie przyznał się także do znęcania się nad Anitą A. i jej synem, a na zarzut molestowania Leny odpowiedział, że "nie mógłby z dzieckiem dwuletnim".

Szynszecki został oskarżony również o znęcanie nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. W grudniu 2015 r. wezwani na miejsce inspektorzy z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zastali na jego podwórku przywiązanego sznurem do budy kundelka, który leżał na ziemi w konwulsjach. Pinio nie miał nawet obroży, a na szyi liczne otarcia i otwarte rany. Pies nie dostawał jedzenia, ani wody, a sierść miał sfilcowaną i oblepioną błotem. Zwierzę w stanie agonalnym zostało zawiezione do weterynarza i mimo prób ratowania, następnego dnia zmarło śmiercią głodową.

Oskarżony początkowo przyznał się do zagłodzenia psa, jednak po jakimś czasie odwołał swoje tłumaczenia.

Szynszecki został poddany badaniu sądowo-psychologicznemu, a jego poczytalność nie budziła żadnych wątpliwości. Biegli stwierdzili także, że jego intelekt mieści się w normie, jednak osobowość jest nieprawidłowa – ma obniżoną uczuciowość wyższą i niskie poczucie własnej wartości, przez co reaguje agresywnie lub impulsywnie na jakikolwiek wyrażony w stosunku do niego sprzeciw czy krytykę. Swoje nieszczęścia, porażki i problemy przypisuje innym, nie biorąc za nie żadnej odpowiedzialności.

. . .

Proces rozpoczął się w grudniu 2016 r.

(zdjęcie) (zdjęcie)

Tym razem sąd nie dał wiary zeznaniom rodziny oskarżonego i uznał, że usiłują ukryć wiedzę jaką posiadają "na temat zachowania oskarżonego wobec żony, dzieci, a następnie wobec" Anity A. i jej syna. "Wynika to z faktu, że jest to środowisko patologiczne, pozbawione prawidłowych wzorów. Wielodzietna rodzina brata oskarżonego objęta była nadzorem kuratora. Matka Mariusza Szynszeckiego również znana jest w środowisku lokalnym, jako osoba uzależniona od alkoholu".

Wyrok zapadł 13 czerwca 2017 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Mariusza Szynszeckiego za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów oraz skazał:

za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem (art. 207 § 1 i 2 kk) nad Ewą, Leną i Amelią oraz pozbawienie Ewy wolności na okres dwóch lat, które łączyło się ze szczególnym udręczeniem (art. 189 § 2 i 3 kk), na karę 14 lat pozbawienia wolności, 10 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 200 m., obowiązek zgłaszania się na posterunku policji raz w miesiącu, 6 lat pozbawienia praw publicznych oraz zadośćuczynienie w łącznej kwocie 60 tys. zł;

za wielokrotne zgwałcenie Ewy ze szczególnym okrucieństwem (art. 197 § 4 kk), na karę 12 lat pozbawienia wolności, 15 lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną, 6 lat pozbawienia praw publicznych oraz zadośćuczynienie w kwocie 50 tys. zł;

za wykorzystywanie seksualne córki (art. 199 § 2 kk, art. 200 § 1 i 4 kk, art. 201 kk), na karę 10 lat pozbawienia wolności, 15 lat zakazu kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 200 m., obowiązek zgłaszania się na posterunku policji raz w miesiącu oraz na zadośćuczynienie w kwocie 50 tys. zł;

za znęcanie się (art. 207 § 1 kk)) nad Anitą A. oraz jej synem, na karę 3 lat i 6 mies. pozbawienia wolności, 6 lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zadośćuczynienie w łącznej kwocie 10 tys. zł;

za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psem Piniem przez co doprowadził do śmierci zwierzęcia (art. 35 ust. 1 i 2 Ust. z 21.08.1997 o ochr. zwierząt Dz.U. Nr 111 poz. 724, art. 35 ust. 3a Ust. z 21.08.1997 o och.zwierz. Dz.U.2003.106.1002, art. 35 ust. 4 Ust. z 21.08.1997 o ochr. zwierząt Dz.U. Nr 111 poz. 724), na karę 2 lat i 6 mies. pozbawienia wolności, 6 lat zakazu posiadania zwierząt oraz 3 tys. zł nawiązki na rzecz Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals".

Orzeczona kara łączna za ww. to 25 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe po odbyciu co najmniej trzech czwartych kary, a także 15 lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi i zbliżania na odległość mniejszą niż 200 m, obowiązek zgłaszania się na posterunku policji raz w miesiącu oraz 10 lat pozbawienia praw publicznych.

(klik)

Sąd zdaje sobie sprawę, że to kara o charakterze eliminacyjnym


– powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Marta Urbańska.

W grudniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyrok w mocy.

W osobnym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Gdyni ustalała personalia mężczyzn, którzy razem z Szynszeckim gwałcili uwięzioną kobietę. W grudniu 2018 r. media poinformowały, że zatrzymani zostali dwaj bracia skazanego – Andrzej i Marian Sz. oraz ich kuzyn Tadeusz B. (zdjęcie). Prokuratura postawiła im zarzut wielokrotnego zgwałcenia Ewy między styczniem 2009 r., a grudniem 2010 r. Żaden z nich nie przyznał się do popełnienia zarzuconych im czynów. Wszystkim trzem mężczyznom grozi od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. (klik)

Bracia Sz. trafili do policyjnego aresztu, a B. oczekuje na wyrok na wolności i nawet rozmawiał z dziennikarzami – klik.

. . .

*te imiona wymyśliłam na potrzebę tekstu



Jeżeli ktoś chciałby mnie wesprzeć bym mogła pozwolić sobie na to, by poświęcić więcej czasu na pisanie dla Was, a w przyszłości zacząć nagrywać podcasty na podstawie swoich tekstów, to zapraszam na mojego Patronite. Działa już płatność kartą, PayPal i inne takie, tak że jakby ktoś jednak chciał zrezygnować z wypicia jednego piwka i przekazać ten skromny pieniądz na kvoczą działalność – będę dozgonnie wdzięczna!



Nad poprawnością języka polskiego w moich tekstach czuwa @TerazMnieWidac, a nad językiem prawnym, prawniczym oraz służąc wiedzą z dziedziny prawa karnego @IgorK.



Do napisania powyższego tekstu korzystałam z zanonimizowanego wyroku oraz jego uzasadnienia (111 stron skanów!), który dostałam od Sądu Okręgowego w Gdańsku oraz wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który powyższy wyrok utrzymał w mocy.

Informacje z prasy, które zawarłam w tym tekście, pochodzą stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd i stąd.



kvoka - PIERWSZĄ CZĘŚĆ TEJ HISTORII PRZECZYTACIE TUTAJ.

• • •

• Część 2 •

La...

źródło: comment_45bisLUJ75hM5zHRI5edsOzVec3Zk2bo.jpg

Pobierz
  • 94
nie chce bronić tego typa ale ta Ewa to #!$%@? idiotka, dwa razy wracać do typa ktory cię #!$%@?ł... Nosz #!$%@? co jest z tymi ludźmi nie tak, ta druga laska to tez kretynka, wyprowadzić sie dopiero po czterech latach... Gdyby mnie ktoś uderzył tylko raz to by #!$%@?ł w podskokach z domu albo sam bym sie wyprowadził, jak mnie takie historie #!$%@?ą. Teraz będę cały dzien wkuriwony chodził....


@Anty_Chryst: Poczytaj
@kvoka:"To dziwne, ale ludzka psychika działa tak, że zawsze wybieramy coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, co dobrze znamy." Najwidoczniej moja psychika jest jakas #!$%@?, miałem ojca pijaka następnie ojczyma ktory jak wpadł w cug/cóg? alkoholowy to potrafił pic aż nie trafił do szpitala, matka tez se lubiła popić. Ja nigdy nie wypiłem nawet jednego piwa. Mimo, że byłem przyzwyczajony do alkoholu to nigdy nawet nie sprobowalem także nie zawsze :)
@Anty_Chryst: I gratuluję, z tego co piszesz wygląda że masz mocną psychikę. W tekście było wspomniane że ona jest bardzo słaba psychicznie. Takie osoby najczęściej są ofiarami, bo są łatwowierne i nieasertywne. A ludzie pokroju tego zwyrola łatwo wyczuwają potencjalną ofiarę. najbardziej frustujące, że jeszcze takie wypadki się będą zdarzały :( okropne
@Anty_Chryst: piszesz, że w twoim domu łojono alko az miło a sam nigdy go nie tknąłeś i nie widzisz podobnej korelacji jak w tej historii? odrzuciłeś coś co dla niektórych jest normalne (np. piwo na meczu, nie mówie tu o cugach alkoholowych albo waleniu co piątek do odciny). ta kobieta nie potrafiła odrzucić czegoś co w naszym wyobrażeniu jest chore. do ucieczki miała miliony sposobności i nigdy tego nie zrobiła. nie
@Anty_Chryst: Na moje z tego co zauważyłem często jest tak, że ludzie gdy nie zdają sobie sprawy, że przeżycia odbijają się na ich późniejszym życiu często mają tendencję do popadania w skrajności. Ty masz tak z odrzuceniem alkoholu, u mnie znowu to się odbiło na sferze strachu przed posiadaniem dziecka, by nie #!$%@?ć mu życia tak jak ojciec #!$%@?ł mi.