Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć! Może ktoś lubi wyrażać swoje zdanie na tyle mocno, że będzie chciał doradzić zupełnie obcej osobie. TLDR: chcę zrezygnować z pracy, nie mając innej w zanadrzu.

Argumenty za
- nie cierpię swojej pracy tak bardzo, że wylądowałam na antydepresantach (to nie jedyny powód, ale duży)
- mam 3 miesiące wypowiedzenia i z takim łańcuchem na szyi ciężko mi będzie coś znaleźć, a tak to mogę sobie szukać w trakcie wypowiedzenia i czas będzie leciał (janusz nigdy nie daje rozwiązania za porozumieniem, będę musiała odbębnić wszystko)
- mam taki charakter, że bez postawienia się pod ścianą, nie będę na tyle zdyscyplinowana, żeby szukać nowej pracy (coś tam próbowałam, ale bez większego entuzjazmu)
- mam dorywczą pracę i może - z większą ilością czasu - udałoby mi się z niej wyciągnąć więcej, a także podszkolić się z innych rzeczy
- nie umrę z głodu
- mam wrażenie, że mój czas tutaj i tak się kończy, bo jakość mojej pracy bardzo podupadła

Argumenty przeciwko

- obecnie z dorywczej pracy zarabiam około tysiąca złotych, a niebieski - z którym mieszkam - 3,5 k na rękę (niebieski nie ma nic przeciwko, żebym zaryzykowała, a na nim moja depresja też mocno się odbiła)
- mieszkamy w Polsce B, więc niby tanio, ale i z pracą trochę #!$%@?, a w januszeksie zarabiam 2,8 k w pracy lekkiej, ale zupełnie nierozwijającej, nudnej i zupełnie nie widzę tu swojej przyszłości
- mamy kredyt, ale mały - 500 zł miesięcznie
- nie mam za bardzo oszczędności
- raczej nie chciałabym opuszczać mojego miasta, ale wiadomo, jak życie przyciśnie, to trzeba będzie

Powiem tak. Psychicznie już mega nastawiłam się na to, żeby pod koniec listopada składać wypowiedzenie. Moje zdrowie w tej pracy bardzo podupadło - fizyczne również, ale przede wszystkim psychiczne, a sama myśl o opuszczeniu tego #!$%@?łka sprawia, że się uśmiecham. Z drugiej strony, nigdy jeszcze nie miałam problemów finansowych i może nie doceniam, jak to jest mieć spokój pod tym kątem. Tak jak mówię, z głodu nie umrę, z drugiej strony, byłabym wolna dopiero od marca, to wydaje mi się wystarczająco dużo czasu, żeby coś tam znaleźć.

Pewnie chcecie zapytać o moją branżę - teraz jestem takim biurowym ogarniaczem z doskonałym angielskim i umiejętnościami miękkimi, czyli nic wybitnego, ale mam kilka pomysłów na zmianę branży (miedzy innymi ta moja praca dorywcza).

Co myślicie?

#praca #pracbaza #pytanie #przemyslenia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: Zdrowie psychiczne powinno być stawiane zawsze na pierwszym miejscu imo. Jeżeli czujesz i wiesz, że praca cię powoli wykańcza, jest bez perspektyw i nie widzisz w niej dla siebie przyszłości - rezygnuj. Zostając w firmie sytuacja na pewno nie poprawi ci się na lepsze i z dnia na dzień będzie cię jeszcze bardziej męczyć, skoro już teraz masz takie odczucia i przemyślenia na jej temat.
Głodować na pewno nie będziesz,
@AnonimoweMirkoWyznania: Zdrowie to coś bezcennego, czy to psychiczne czy fizyczne. Ja sam wolę zarabiać grosze, ale nie poświęcać mojego zdrowia, niż wylądować na antydepresantach czy dostać żylaków na dupie, dla niecałych 3k u Janusha. Także cumpelo, nie warto się męczyć. Jeżeli się nie rozleniwisz, to rzuć ten januszex.
@AnonimoweMirkoWyznania: Szukasz pracy nowej takiej jaka Ci się podoba, znajdujesz idziesz tam od nowego miesiąca a u janusza mówisz że to był ostatni dzień pracy - minusy tego rozwiązania - na pewno mała awantura + wpisze Ci w świadectwo pracy że porzuciłaś pracę ale innych konsekwencji za bardzo nie ma.

Druga opcja - wg mnie trochę chamska nawet na janusza to idziesz do psychiatry(lekarz i tylko on może stwierdzić depresje) po
OP: @bi-tek: ja już w tej chwili się leczę u psychiatry na depresję, także dostałabym zwolnienie ;d Problem w tym, że na L4 chyba nie można chodzić na rozmowy kwalifikacyjne, więc trochę przypał. Chyba że coś pomyliłam.

A raczej nie chcę sobie narobić syfu w papierach, bo potem w najgorszym momencie może mi to zaszkodzić.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: sokytsinolop}
@Ciamciaramciam: Tu chyba chodzi o to, że L4 to chyba taka "niezdolność do pracy", w sensie nie jesteś w stanie pracować i się kurujesz. No a jakby pracodawca dowiedział się, że zamiast tego chodzisz sobie na rozmowy rekrutacyjne, to chyba mogłabyś mieć lekki przypał. No ale nie wiem, jeszcze nigdy nie brałem L4. Tak przynajmniej tłumaczyła mi moja znajoma, która będąc na L4, była obsrana by w tym samym czasie pójść