Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czemu w naszym społeczeństwie panuje taka akceptacja w kwestii alkoholizmu? Istnieje przeświadczenie, że alkoholik to jakiś obszczany menel na ulicy, a 'normalnych' osób to nie dotyczy. Przecież w większości polskich domów tylko szuka się okazji, żeby się nachlać. Święta, urodziny, imieniny, nie ma możliwość świętowania czegokolwiek bez wódy. Jak ktoś przy takim stole odmawia alkoholu, to jest wyśmiewany i nachalnie namawiany. I nie mówię tutaj o patologicznych rodzinach, a o zwykłych, typowo polskich, tradycyjnych domach. Czy alkoholizacja to u nas tradycja?

Mam w bliskiej rodzinie faceta,który jest alkoholikiem. Ma dobrą pracę, rodzinę, z boku wszystko wygląda spoko. Nie żaden patus. Codziennie na odprężenie pił sobie piwko lub dwa. Od jakiegoś czasu nawet i czteropak. Zwiększał ilości stopniowo, powoli zaczął agresywnie reagować na jakąkolwiek krytykę w tej kwestii, aż w końcu żona się wkurzyła i po milionie próśb o zaprzestanie po prostu odeszła.

Raczej zrealizowała po prostu jedną ze swoich obietnic, że jak nie przestanie to tak zrobi, bo jego chlanie wpływało negatywnie na całą rodzinę. Musiała być słowna, żeby traktował ją poważnie i zdał sobie sprawę z rangi problemu. Nie odeszła do innego, czekała na niego aż się ogarnie, szukała pomocy w różnych organizacjach dla osób uzależnionych. Facet początkowo zareagował wściekłością, po czasie jakby zaczął zauważać swój problem i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, żeby sięgnął po pomoc od specjalisty. Sam ewidentnie sobie nie radził z próbami odstawienia ukochanego piwka, nie mógł bez niego zasnąć, chodził poddenerwowany, 'na głodzie' i w końcu się poddawał.

Gdy uświadomił sobie, że sobie nie radzi, do akcji wkroczyła jego rodzinka. Rodzice, wujkowie itp. i się zaczęło: 'facet to facet, musi czasem wypić!', 'nie daj sobie żonie wchodzić na głowe', 'z takiego powodu żona cię zostawia? Nienormalna jakąś, w dupie się poprzewracało. Jakby moja mnie miała zostawić przez coś takiego to już kilkadziesiąt lat temu by sobie poszła huehue'. Oczywiście namawiali go wręcz do picia, mówili, że nie jest żadnym alkoholikiem, że jego zachowanie jest normalne.

To jest takie chore, że nie jestem w stanie tego po prostu pojąć. Nawet kobiety w takich rodzinach bronią swoich mężów, że 'facet to facet i pić musi', i że 'to normalne'. Mimo, że czasem na niego ponarzekają, to i tak wszystko sprowadza się do wniosku, że jednak 'dobry chłop z niego, bo rodzinę utrzymuje, w domu coś naprawi'. Jak któraś ma dosyć, bo z edukacją i myśleniem nie jest u niej tak źle, to gadają, że przesadza.

Czemu to społeczeństwo jest takie popieprzone? Nie lubię generalizować, ale to naprawdę nie jest odosobniony przypadek. Poprzednie pokolenia i ich podejście tak bardzo zainfekowały swoje dzieci i wnuki, że coś co jest patologią i powinno być piętnowane stało się 'normą', tradycją, a nawet momentami powodem do dumy. Pamiętam jak w rodzinie wujowie przechwalali się, u którego z ich synów na weselu poszło więcej butelek wódki.

Tradycją jest też to, że koniec tygodnia pracy kojarzy się z piciem. Oooo piąteczek, można się napić. Paranoja. Nasz kraj taki piękny. Naprawdę cudowne wartości przekazywane są z pokolenia na pokolenie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 15
Czemu to społeczeństwo jest takie popieprzone?


@AnonimoweMirkoWyznania: też tej akceptacji alkoholizmy]u nie kumam. Dla mnie żul != nie człowiek i w moim korwinowskim świecie powinnien mieć 3 możliwości :
1) dół z wapnem (preferowane ) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
2) bilet w jedną stronę do niemiec, francji, uk albo patrz punkt 1)
3) możliwość terapii a jak nie pomoże to pkt 2 lub 1
Tradycją jest też to, że koniec tygodnia pracy kojarzy się z piciem. Oooo piąteczek, można się napić. Paranoja. Nasz kraj taki piękny. Naprawdę cudowne wartości przekazywane są z pokolenia na pokolenie.


@AnonimoweMirkoWyznania: Do tego momentu się zgadzałem, ale to jest te #!$%@? abstynentów, gdzie oni już w ogóle nie dopuszczają picia alkoholu. Serio, człowiek nic nie pije cały tydzień, ale na koniec tygodnia raz sobie wypije piwko lub kilka, bo następnego
OP: @bezbekpol
Źle mnie zrozumiałeś. Nie jestem abstynentem. Też zdarza mi się wyjść ze znajomymi na piwo, jednak równie dobrze mogę w piątek, po ciężkim tygodniu pracy robić rzeczy, które nie mają nic wspólnego z piciem. Chodziło o osoby, które już mają tak wbite w głowę, że piątek, czy weekend = chlanie, że jest to dla nich normalna i jedyna opcja spędzenia czasu i odreagowania.

Ten komentarz został dodany przez osobę
@AnonimoweMirkoWyznania:
TLDR

część 1: czemu istnieje społeczna akceptacja alkoholizmu: picie w święta, urodziny itp.
część 2: mówienie o typie który miał rodzine i #!$%@?ł browary codziennie xD

-tu przyznam pominąłem sporą część-

część 3: czemu polskie społeczeństwo jest takie pop... Czemu nie żyjemy w jakiejś utopii albo nie jesteśmy jakimś (pewnie) zachodnim społeczeństwem gdzie wszystko jest cacy w tej kwestii...

Autor gdzieś tam w środku coś mówi, że nie lubi generalizować
@spalam__sie: bo w przypadku alkoholika trwanie z nim w zwiazku przy jego chorobie jest bardziej szkodliwe niz odejscie. Przy chorobie alkoholowej wystepuje wspoluzaleznienie, jesli prosby i grozby nie pomagaja, ktos nie chce isc na terapie, to wtedy lepiej odejsc, bo jest spora szansa, ze wtedy alkoholik sie opamieta, a jezeli sie zostanie to jest prawie pewne, ze sie wpadnie we wspoluzaleznienie. Mozna kogos kochac, mozna dlugo walczyc, ale poswiecanie siebie i
@AnonimoweMirkoWyznania: Na alkoholizm ma wplyw wiele czynnikow, w Stanach tez ich sporo. Ale przecietna osoba pije zdecydowanie mniej niz w Polsce. Inna kultura po prostu. Tutaj duzo innych uzywek, badz lepszych trunkow w mniejszej ilosci. Plus jak wiecej kasy to i wieksza ilosc dostepnych rozrywek i lepiej robic cos innego niz sie zebrac w kolku i pic wodke. Zreszta, wodki tutaj praktycznie nikt nie pije.