Wpis z mikrobloga

Kiedy byłem mały w latach 60 w domu nie zawsze było co jeść, więc ja #przegryw musiałem sobie jakoś radzić, chodziłem na pobliski staw, rozbierałem się do naga, nacierałem smołą i tarzałem w pierzach z pierzyny, wskakiwałem do wody i udawałem kaczkę, żeby starsze osoby karmiły mnie suchym chlebem i bułkom. Kiedyś to były czasy, teraz umarlibyście z głodu jak by nie było jedzenia.
#oswiadczenie #gimbynieznajo
  • 36
@senseiharanaoko: Obierki? Chciałbym je mieć.

My w dzieciństwie mieszkaliśmy w nakrętce po napoju. Codziennie budziliśmy się przed wschodem słońca (o 1 w nocy), szliśmy na polanę, spijaliśmy rosę z liści. Najsilniejsi zabijali komary i spijali z nich krew. Do nakrętki wracaliśmy późnym popołudniem (ok 23). Wtedy ojciec zjadał najsłabszego z nas, a resztę lulał pięściami do snu.

Ehhh dzieciństwo...
dom? my mieszkaliśmy w pokoju w 26 osób, bez mebli i bez połowy podłogi, musieliśmy się kulić w koncie żeby nie spaść


@dwugitofenobezlikusensolikum: > My w dzieciństwie mieszkaliśmy w nakrętce po napoju. Codziennie budziliśmy się przed wschodem słońca (o 1 w nocy), szliśmy na polanę, spijaliśmy rosę z liści. Najsilniejsi zabijali komary i spijali z nich krew. Do nakrętki wracaliśmy późnym popołudniem (ok 23). Wtedy ojciec zjadał najsłabszego z nas, a
Najsilniejsi zabijali komary i spijali z nich krew


@Bonnie_Bear: Komary? Luksusy!

My spijaliśmy krew z siebie nawzajem. Przeżywał najsilniejszy. Oczywiście ojciec spuszczał nam #!$%@? wałem napędowym od Ursusa o 9 w nocy na 2h przed pobudką na znak czułości, a my płakaliśmy ze szczęścia gdy pozwolił nam wyzbierać okruszki ze swojego pępka.
Dzisiejsza młodzież i tak tego nie zrozumie..