Wpis z mikrobloga

#mirekwposzukiwaniutajemnic #gruparatowaniapoziomu

Tęsknił ktoś? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja trochę zatęskniłem za babraniem się w opisach morderstw, zaginięć i inszych cudów. Nie przedłużając, dzisiaj zajmę się historią z 1922 roku, z Francji. Dzisiaj będzie o Pauline Picard. Być może co niektórzy bardziej zaprawieni w boju kojarzą nazwisko.

Kwiecień 1922 roku, farma rodziców w Goas Al Ludu w Bretanii, północna Francja. Znika dwuletnia Pauline. Sama raczej nie odeszła, w końcu to jeszcze małe dziecko. Rozpoczęto poszukiwania. Mimo, iż dziewczynki szukała zarówno policja, jak i rodzina oraz sąsiedzi, to nie udało się berbecia odnaleźć. Dopiero po kilku tygodniach coś ruszyło. Niedaleko Cherbourgu ktoś odnalazł zagubioną dziewczynkę. Na fotografii rodzice rozpoznali swoja Pauline. Pojechali do oddalonego o bagatela 500 km Cherbourga.

Warto odnotować, że gdy rodzice dotarli do dziecka to spotkanie z nim nie przebiegło tak jak rodzice się spodziewali. Mała ich nie rozpoznała, nie reagowała na mowę. Jakby nie miała żadnej więzi z nimi, a warto dodać, że więź z rodzicami to jedna z pierwszych rzeczy, która się kształtuje u noworodka. Pauline mając dwa latka powinna wykazać jakąkolwiek reakcję, prawda?

No ale to musiała by być ich córka! Więc ją zabrali ze sobą, a sprawę zaginięcia zamknięto. Jak zapewne się domyślacie, historia się tutaj nie kończy, a jedynie nabiera rumieńców. Niedługo potem, nieopodal farmy (w odległości jakiś 800 metrów) jakiś przechodzień znalazł zwłoki dziecka. Jak to w takich szokujących przypadkach bywa, zebrała się grupka ciekawskich, a wśród nich Picardowie. Prędko rozpoznali, że ciało jest ubrane w takie same ubranka jakie miała na sobie Pauline w dniu zaginięcia. Ale jeszcze to trochę za mało do stwierdzenia, że oto Picardowie stali nad ciałem swojego dziecka. Identyfikacja była praktycznie niemożliwa, ciało było w zaawansowanym stadium rozkładu, brakowało również dłoni, stopy oraz głowy (nie dotarłem do informacji czy odpadła ona w efekcie procesów rozkładu, czy z innej przyczyny była odseparowana od ciała). Po dokładniejszych poszukiwaniach znaleziono czaszkę w trawie w nieznacznej odległości od zwłok.

Policja miała niemały problem. W końcu okolicę farmy przeszukano dokładnie. Jedynym wyjaśnieniem było podrzucenie zwłok później. A to sugeruje morderstwo. Dokładniejsze badania ciała i czaszki przyniosły tylko kolejne pytania. Jak się okazało, czaszka należała do kogoś innego - dorosłego mężczyzny, więc siłą rzeczy to nie mogła być czaszka Pauline.

Picardowie musieli uznać za fakt to, że znaleziona przez nich dziewczynka nie była ich córką, a ta została w okrutny sposób zamordowana. Sprawcy nie udało się wskazać. Podobnie nie udało się Policji wskazać "właściciela" czaszki.

Był tylko jeden podejrzany - Yves Martin, farmer mieszkający po sąsiedzku z Picardami. Podobno na parę dni przed znalezieniem zwłok miał ich spytać czy są pewni, że znaleźli swoja córkę. Miał też niedługo po tym wyznać "Boże, pomóż mi, jestem winny!" i wybiec nagle z domu. Znaleziono go błąkającego się bez celu i bełkoczącego do siebie. Osadzono go niedługo potem w szpitalu psychiatrycznym. Nie był zdolny do rozmowy o Paulinie, nie sposób było ustalić co wiedział, czy to on był sprawcą, czy może po prostu chorym psychicznie człowiekiem, na którym zaginięcie dziecka się bardzo źle odbiło.

Nie zidentyfikowano również omyłkowo zabranej przez Picardów dziewczynki. Nie wiadomo, co ona robiła w Cherbourgu sama. Nikt też w tamtej okolicy nie zgłosił zaginięcia dziecka. Konieć końców wysłano ją do sierocińca. Dalsze jej losy są nieznane.

Jak to się stało, że Picardowie obce dziecko uznali za swoje? A może od początku wiedzieli, tylko chcieli robić dobrą minę do złej gry? Do kogo należała tamta czaszka? Jak ciało Pauline znalazło się w okolicy farmy, mimo iż ten teren był wielokrotnie przeszukiwany? Co z Yvesem Martinem? I kim była dziewczynka znaleziona przez państwo Picard?

#historiajednejfotografii #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #francja #zaginieni #morderstwo
Pobierz Scorpjon - #mirekwposzukiwaniutajemnic #gruparatowaniapoziomu

Tęsknił ktoś? ( ͡° ͜...
źródło: comment_2j8F0G5OnaAOd71Uh9nKoLl9Z6urvgT0.jpg
  • 27
@Scorpjon przerażająca historia. Jeżeli rodzice nie mieli nic wspólnego z zaginieciem dziecka to pewnie na siłę próbowali sobie wmówić że tamta mała to ich córka. Jeżeli mieli to fakt, że akurat pojawiła się jakaś dziewczynka pasująca musiała mocno pokrzyzowac im plany. Może dlatego pojawily się nagle zwłoki? Bo nie chcieli mieć pod dachem przybłędy, a jednak z twarzą wyjść z całej sytuacji? Choć bardziej chyba prawdopodobne jest to że sąsiad zrobił coś
via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
@Scorpjon: plot twist: dziecko zabili rodzice. Być może specjalnie, być może niechcący (lub przez zaniedbanie) i chcieli ukryć ten fakt (vide Magdalena Waśniewska). O wszystkim wiedział sąsiad i brał udział w ćwiartowaniu ciała, ale po wszystkim mi #!$%@?ło I trafił do psychiatryka. Znaleziona dziewczynka nie miała nic wspólnego ze sprawą, a rodzice przygarnęli ją, żeby zbić z tropu śledczych i wyciszyć sprawę. Później pewnie też by się jej jakoś pozbyli lub
@Scorpjon: Pachnie wypadkiem, gdy jedno z rodziców próbowało ukryć fakt. Znalezienie obcego dziecka pokrzyżowało plany, a ponieważ dziewczynka była podobna... no ale po odkryciu prawdy nie mogli już dziecka zatrzymać (dziwnie wyglądałoby, gdyby chcieli). Sąsiad mógł znaleźć przypadkiem ciało dziecka i... może to jakiś nekrofil, po wyjściu na jaw sprawy mógł symulować psychicznego, bo by mu w tamtym okresie dali za to czapę.
Jeżeli mieli to fakt, że akurat pojawiła się jakaś dziewczynka pasująca musiała mocno pokrzyzowac im plany. Może dlatego pojawily się nagle zwłoki?


@thekes: Przecież wystarczyło powiedzieć, że to nie ich, tym bardziej, że ona sama ich nie rozpoznawała a znaleźli ją 500km od domu. Nikt by ich o nic nie podejrzewał gdyby nie przygarnęli tego dziecka.
Chyba, że rację ma @lavinka i jedno z rodziców było sprawcą a drugie bardzo chciało