Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czasami mam pokusę żeby wrócić do Polski i robię co mogę, żeby wybić to sobie z głowy. Zwykle wystarczy jak rozpijemy po 0,7 z Mirkiem, ale tym razem postanowiłem być oryginalny.
Złożyłem lipną aplikację do polskiego oddziału globalnej korpo na stanowisko biurwy średniego szczebla (nie podam nazwy, bo pozwala zidentyfikować firmę).
O dziwo, umówili się na pierwszy etap rekrutacji - telefoniczne "interwju" po angielsku. Po formalnej części rozmowy zaproponowałem przejście na polski, bo pani z działu "ejcz ar" strasznie się męczyła. Luźna gadka o firmie, o zarobkach (całkiem niezłe) i zaproszenie na rozmowę do firmy (2 etap wyścigu szczurów).
Niestety, tu pojawił się problem, bo pani kazała przynieść ze sobą certyfikat z angielskiego, min. CAE, ale lepiej CPE.
- Ale ja nie mam żadnego certyfikatu, proszę pani.
- Przecież pan rozmawia po angielsku.
- No, rozmawiam, bo umiem, ale certyfikatów nie mam.
- My wymagamy, zwykle każdy, kto umie po angielsku, ma certyfikat.
- Przecież właśnie rozmawialiśmy po angielsku. Poza tym, dostarczyłem skan dyplomu ukończenia studiów magisterskich z najwyższą oceną. To chyba najlepszy dowód znajomości języka?
- Wymagamy certyfikatu, bo to dowód znajomości języka.
- Macie tam w biurze dwóch Irlandczyków i Amerykanina. Czy oni też musieli dostarczyć certyfikaty?
- Oni już byli zatrudnieni w firmie kiedy przyjechali do nas.
Pani chłodno się ze mną pożegnała i poinformowała, że w tej sytuacji nie przechodzę do dalszego etapu rekrutacji, co zostanie potwierdzone "na mejla asapem." W ten sposób straciłem szansę na dobrą pracę w Polsce, z powodu nieznajomości angielskiego. Utknąłem w Anglii, nie mogę wrócić do Polski, bo nie mam certyfikatu CAE.

#korposwiat #pracbaza #uk #emigracja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 46
Studia magisterskie nie sa najlepszym dowodem znajomosci jezyka, chyba ze mowa o filologii. Jesli czujesz sie tak biegle to zdaj CAE na szybko, jestem jednak pewien ze jednak bys nie zaliczyl. To wcale nie jest nielogiczne, pracodawca nie moze ci wierzyć na slowo a to ze skleciles kilka zdań nijak sie ma do znajomości jezyka. Fakt ze pytasz czy ludzie z krajów anglojęzycznych potrzebuja certfikatu dolewa oliwy :D
@Krzakol: Pytanie jakie to studia, jesli w UK to chyba jednak znajmosc angielskiego powinna byc uznana za wystarczajaca. To troche smieszne ze w rekrutacji w kraju anglo-jezycznym jak UK nikt sie bedzie pytal o znajmosc angielskiego (CAE, "znam jezyk na poziomie B2" czy inne bzdury, zwykla rozmowa, pewnie wiecej niz jedno etapowa spokojnie potwierdzi co kandydat wlasciwie umie a nie na co ma papier z pieczatka, pewnie jeszcze UE) a w
@kaktusak @plamka

No tak, oczywiście macie racje. Jesli studia w UK to pewnie, nawet nie bralem pod uwage tej możliwości.

Można tego rodzaju stwierdzenie o papierze przypisac do kazdego rodzaju kwalifikacji potwierdzanej dokumentem, zawsze bedzie to jakis tam wyznacznik ale nie umiejetnosci praktycznych. A co do UK to jednak znaczna większość osób sila rzeczy ogarnia jezyk wiec statystycznie nie oplaca sie wymagac potwierdzen językowych.
Na kursach uczysz się zdać egzamin


@Plamka84
Potwierdzam. Jak robiłem CAE to podchodził ze mną gość, który kursu nie zrobił, tylko uczył się do egzaminu sam. Gdy przy jednym z zadań mieliśmy opisać obrazki w kilka minut zaczął opowiadać o jednym długo i kwieciście, więc musiałem mu przerwać i nadać większe tempo, bo byśmy nie zdążyli w czasie. Nie ukończenie w czasie = nie zdanie egzaminu. Taki ktoś może nie dość, że