Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dopijam właśnie herbatę przed wyjściem z biura i naszło mnie na przemyślenia przed jutrzejszym dniem. Kolejne #walentynki i kolejne #tfwnogf
Piękny nie jestem, trochę zbyt gruby, ale raczej nie na tyle, żeby odpalać harpuny albo wzywać Van Helsinga. Żadnych deformacji (twarzy, ciała, kręgosłupa itp.). Wszystkie zęby, zadbane włosy, brak pryszczy (udało się ich pozbyć w liceum, uff), nie ubieram się jak lump - chociaż do Krychowiaka mi dużo brakuje. Przebijam mityczną granicę 180 cm wzrostu.

Z wyglądu taki o, przeciętniak ze zbyt dużym brzuchem.

Mam pracę, która daje mi satysfakcję i ponadprzeciętne zarobki. Hobby, które mnie ciekawi i relaksuje. Dom, psa, samochód - wszystko to, co każdy normalny człowiek chce osiągnąć, by żyć wygodnie i przyjemnie. Nie mam problemu z porozumiewaniem się z ludźmi na stopie zawodowej czy ogólnej (zakupy, usługi, interakcje z losowymi ludźmi). Nawiązywanie nowych kontaktów z obojgiem płci nie przychodzi mi z jakąś trudnością, to w czym problem?

Moim problemem jest nadmierne analizowanie wszystkiego dookoła, odgrywanie alternatyw w głowie i w rezultacie nie robienie niczego - gdy dochodzi do momentu, że poznaję lub widzę ładną dziewczynę, która jest dla mnie atrakcyjna (fizycznie i/lub intelektualnie) - mózg się przegrzewa, a ja boję się chociaż spróbować zaaplikować jeden z wielu alternatywnych pomysłów na rozpoczęcie znajomości, w której dążyłbym do czegoś więcej niż bycie znajomi/przyjaciółmi - zbliżyć się, rozpocząć związek. Nie umiem wydobyć z siebie dźwięku, nie wiem co zrobić z oczami - dyskomfort z domieszką paniki.
W tym wszystkim najbardziej obawiam się chyba bycia odrzuconym i zrobienia z siebie głupka. Zdaję sobie sprawę, że poznanie "miłości swojego życia" i kogoś wartościowego nie jest takie kolorowe - trzeba będzie przeżyć dużo zawodów, ale co z tego, skoro do tych cudownych wniosków dochodzę dopiero po ewakuacji z miejsca gdzie aktualnie przebywa obiekt moich niedoszłych adoracji. Dzieje się tak za każdym razem. Zawsze.

Poważne pytanie do #rozowepaski i #niebieskiepaski w #zwiazki lub z bujnym życiem sercowym: jak wy sobie do cholery radzicie z potencjalnym odrzuceniem? Nie wiem dlaczego, ale mnie paraliżuje strach na samą myśl, że będę w przyszłości musiał rozmawiać i wchodzić w interakcję z dziewczyną, która potencjalnie dała mi kosza. Wiem, że szukanie partnerki to taka trochę ruletka, może się uda, a może nie tym razem. Ale co z tego, gdy w najbardziej krytycznej chwili w mózgu następuje zwarcie, a ja nie umiem wydusić z siebie słowa

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Dopijam właśnie herbatę przed wyjśc...

źródło: comment_x6NBFsR2xpy5KuqZspMpsXJTW67e6BTB.jpg

Pobierz
  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli takie rzeczy dzieją się na żywo, to ja bym spróbowała w internecie - zawsze możesz popisać z kimś na spokojnie przed spotkaniem, cel obu stron jest z grubsza jasny, nie ma dylematu, że później na nią wpadniesz w pracy czy na domówce, albo że Ty podbijasz, a ona ma chłopaka. No i nawiązujesz relację z kimś, komu przynajmniej ze zdjęć wpadłeś w oko, więc szansę na potencjalnego kosza są
@AnonimoweMirkoWyznania: klasyczny przypadek "lęku przed nieznanym". Wielu ludzi tak się boi rzeczy które mają zrobić po raz pierwszy.
Przestań analizować i zacznij działać to przekonasz się, że nie ma się czego bać. Czy się zgodzi czy odmówi zawsze coś zyskasz - randkę albo doświadczenie :)
I wbij sobie do głowy że zaproszenie na kawę czy coś tam to nie oświadczyny, potraktuj to na lajcie, jak pytanie o godzinę albo prośbę o
PolnaKaczka: @nama: a zdarzyło Ci się kiedykolwiek, że zostałaś odrzucona?

Ja po 3 odrzuceniach skapitulowałem, wyleciałem do Holandii gdzie poznałem swoją pierwszą dziewczynę (sama mnie zagadała). Po kilku miesiącach rozeszliśmy się. Wróciłem do Polski i mam teraz większą swobodę jeśli chodzi o zagadywanie, ale nadal boli strasznie gdy zostaje odrzucony ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Myślę, że gdyby mnie ta Holenderka nie zagadała nigdy to bym pewnie
WiedźmińskiMenel: Mam podobnie. Jestem cholernie nieśmiała, boję się, że się narzucam, tworzę w głowie milion scenariuszy - nawet, jeśli chcę kogoś poznać tak po prostu, na stopie koleżeńskiej. W tym momencie ze znajomymi mam raczej ciężko i wcale się nie dziwię, chociaż mnie to boli. A mężczyznę (mam nadzieję) swojego życia znalazłam, a to mój drugi poważny związek. Od pierwszego spotkania siedział mi w głowie, ale sama nie zrobiłabym pierwszego kroku,