Wpis z mikrobloga

#nangaparbat

A może Tomek posunął się za daleko w swojej obsesji?

Przez ostatnie dwie doby przeczytałem naprawdę dużo informacji o Nim, o jego życiu itd. Obejrzałem masę filmów: dokumentalnych, nagrywanych przez Niego, Bieleckiego, Moro, o wspinaczkach, alpinizmie... Znawcą stałem się takim jak 99% naszego kraju, więc się wypowiem.

Zabrzmi kretyńsko i za kilka dni ze wstydu pewnie usunę konto, ale od 48 godzin nie myślę o niczym innym, nie mam z kim na ten temat podyskutować, więc muszę gdzieś to wypluć.

Otóż wg. mnie Tomka za bardzo pochłonęła "miłość" do symbolicznej góry. On w tej górze widział coś więcej. Tak jakby była jego Bogiem. Zdobycie jej było Jego celem od co najmniej 7 lat. W pewien sposób coroczne wejścia i próby były dla Niego sensem życia. Obstawiam, że on dzielił swój świat na dwie części - życie "na ziemi" i życie "na górze".
Życie na ziemi to zwykła codzienność - żona, dzieci, praca, podatki, zwykła normalność.
Życie na górze za to dawało mu w pewien sposób uczucie spełnienia. Sam wielokrotnie mówił, że jest wtedy w innym stanie świadomości, inaczej myśli. Do tego dochodzą warunki czysto fizyczne: mniejsza ilość tlenu, adrenalina, skrajne wykończenie (w takich warunkach nasze ciało, a przede wszystkim mózg też inaczej pracuje) - był to dla Niego pewnego rodzaju "chaj" - bardzo możliwe, że podobny do tego, którego doswiadczał po heroinie. Bardzo daleko idące wnioski i możliwe, że w jakiś sposób Go teraz obrażam, ale nie o to mi chodzi.
Nie jest też żadną tajemnicą, że zrobiłby dosłownie WSZYSTKO, żeby pierwszy zdobyć zimą ten szczyt. Ale czy napewno o to chodziło? Wiadomo - fajnie jest gonić króliczka, ale czy chcesz go dogonić? Możliwe, że to był Jego jedyny (w Jego mniemaniu), prawdziwy cel życia. "Na ziemi" miał wszystko. Raz było lepiej, raz było gorzej, momentami tragicznie, w ostatnim czasie też #!$%@?. Ale nie oszukujmy się - takie jest życie, wielu z nas takie prowadzi. A "Góra", Jego ukochana "Góra" na której czuł się jak w innym świecie (raju?) cały czas na Niego czekała. Rok w rok, przez 6 lat nikomu nie dała się podejść, czekała tylko na Niego.
I teraz przychodzi rok 2016. Jak wiadomo Nanga została zdobyta zimą i są na to niepodważalne dowody. Reakcja Tomka? Irracjonalna. W pewnym sensie w środowisku zrobił z siebie błazna. Nie może się z tym pogodzić, ale sposoby jakimi to okazuje powiedzmy, że są co najmniej "dziwne". Nie może znieść myśli, że Jego ukochana, Jego bogini, Jego miłość i wszystko na czym (być może) opierał swój świat go zdradziła.
Jednak podejmuje kolejną próbę. Jak się okazuje - ostatnią. Do czego zmierzam?

Myślę, że Tomek przed atakiem na szczyt wiedział, że jest na krawędzi. Wiedział, że to może być Jego ostatni atak na jakikolwiek szczyt. Wiedział, że może mu zabraknąć Mu sił na zejście. Posunę się dalej I napiszę, że wiedział że jak wejdzie to już nie zejdzie. Mimo wszystko zaryzykował. W poprzednich latach odpuścił, tego dnia zaryzykował wszystko. Dlatego, że Jego miłość Go zdradziła? Nie wiem. Może wiedział, że jak osiągnie cel swojego życia, to straci ono po po prostu sens? Nie wiem. Wiem, że dla Niego koniec na tym szczycie mógł być najszcześliwszym końcem jaki mógł sobie wymarzyć. Umarł w objęciach swojej jedynej, prawdziwej miłości.

Idąc dalej. Od Eli nie wiemy do tej chwili za wiele. Możliwe, że do końca życia nie dowiemy się jak wyglądało ich rozstanie i ich ostatnie chwile. Ale szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdyby On chciał tam zostać na własne życzenie. Może to był Jego sposób na rozstanie ze światem w którym nie do końca mógł się odnaleźć? Może chciał umrzeć na tej górze i nam nic do tego? Nie wiem. Ale analizując ten natłok informacji pod wpływem emocji jest to dla mnie bardzo możliwe. Nigdy nie wpisywał się w szablon, zawsze był w pewien sposób "odmieńcem". Jeżeli to była Jego świadoma decyzja - ja ją szanuję.

Jeżeli nie - mam nadzieję, że żyje i do nas wróci. Tak wiem, logicznie na to patrząc prawdopodobnie od piątku nie żyje i Jego szanse na przeżycie do tej chwili to jakieś 0,001%. Ale mimo tego, że nie wierzę w Boga cały cza liczę na cud.

Nie wiem dlaczego ta historia tak mną wstrząsnęła. Nie wiem dlaczego od ponad 48 godzin nie potrafię myśleć o niczym innym. ŻADNA inna historia, afera, dosłownie NIC przez ostatnie 15 lat nie poruszyło mną tak jak ta jedna wyprawa. Wyprawa w góry dwójki ludzi, o których do soboty, do godziny 3 nad ranem nie miałem pojęcia, że nawet istnieją. Nie wiem, I szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć.

Wiem tylko jedno - chciałbym żeby ten chłopak (facet, mężczyzna, Tomek, Pan Tomek Czapkins) znalazł to czego szukał przez całe życie.

A teraz możecie mnie zjeść i pisać głupie komentarze pt. "mrożonka hortex", "sam chciał to zdechł", "egoista", "szkoda kasy, lepiej wydać na chore żółwie". #!$%@?ę was. Mi lżej.
  • 54
@Biedny_Robaczek: Fajny wpis w zalewie syfu, jaki tu ostatnio mamy. Co prawda nie do końca się zgadzam ze wszystkim, ale część dotycząca uzależnienia może być prawdziwa. Są ludzie bardziej lub mnie na to podatni. Ci którzy są w czymś bardzo dobrzy nierzadko mają właśnie takie obsesje.
Nie pasuje mi natomiast to, że mógłby tam chcieć się zabić. Miał partnerkę ze sobą, za którą myślę, że jednak czuł się odpowiedzialny.
@John_archer Nie rozumiem. Krótko spałem, albo jestem idiotą.

@hard1 Byz może właśnie dlatego ją wybrał? Bo wiedział, że bez Niego też da sobie radę? Co z resztą udowodniła.

@tatagimpera ty wystarczy, że przeczytasz cztery ostatnie słowa.

@kicioch Tak jak napisałem. Nie wiemy co tam się działo i być może nigdy się nie dowiemy. A Eli teraz może powiedzieć dosłownie wszystko.

@tapek Da się. Ale ciężko poprawić później błędy, dlatego jakaś interpunkcja itp
@Biedny_Robaczek: skoro wchodzisz w takie glebokie analizy tego tematu, to mam pytanie:
-oglądałeś film "Dotknąć ciszy" (o ile dobrze pamietam, tytuł oryginalny "Touching the Void").
Naprawdę: szczerze polecam. Film już troche stary, ale warty obejrzenia. Właśnie tematyka wypraw ekstremalnych, góry, zimno, wypadek, itp.
Nie pisze nic więcej, żeby nie popsuć przyjemności z oglądania: a film rewelacyjny!
Nie wiem dlaczego ta historia tak mną wstrząsnęła. Nie wiem dlaczego od ponad 48 godzin nie potrafię myśleć o niczym innym. ŻADNA inna historia, afera, dosłownie NIC przez ostatnie 15 lat nie poruszyło mną tak jak ta jedna wyprawa.


@Sakiim: Same here mireczku. I też nie mogę znaleźć odpowiedzi na te pytania.

Może dlatego, że całość jest poniekąd bajkowa? Mamy tutaj ex-narkomana, który hollywoodzkim scenariuszem staje się wyczynowym sportowcem. Filmowy jest
@Biedny_Robaczek: warto dodać to ze wybrał ta górę tylko dlatego ze była najtańsza w eksplorowaniu, najtaniej było się do niej dostać dlatego był to pierwszy ośmiotysięczniki jaki wybrał, a ze od niego zaczął to musiał go zdobyć zanim pójdzie na kolejne
@Biedny_Robaczek: Fajnie sie czyta ale i analizuje z perspektywy maks 800m npm;)

Choroba wysokościowa, ktora oboje mieli powoduje obrzęk mózgu. Nie doszukiwalbym sie tam górnolotnych ideii w stylu chce tu zostac bo to moja gora. Nie w tym stanie. Himalaisci/Alpiniscii, tym bardziej Czapkins kochał sie wspinac a we wspinaniu nigdy nie chodzi o sam szczyt. On jest tylko "wisienka na torcie a chodzi przeciez o sam tort" jak powiedziala kiedyś Eli
@Biedny_Robaczek: a ja jako, że trochę wcześniej czytałam książek na ten temat napiszę tylko, że to zwykła głupota i brak umiejętności odpuszczenia - wielu himalaistów tak zginęło, szczególnie mężczyzn. Eli jako jedna z niewielu potrafiła sobie odpuścić - to jest rozwaga. Te wyprawy kosztują zazwyczaj kilkaset tysięcy, więc ludzie często jak już są tam na górze i wiedzą ile kasy, przygotowań, czasu to kosztuje, to po prostu nie potrafią odpuścić.