Aktywne Wpisy
rzzz +114
Badanie z końcówki 2023.
Ponad 80% rodaków nie ma nawet 50 tys. złotych. Najprawdopodobniej znakomita większość z nich nigdy nie widziała takich pieniędzy na koncie.
Nie przeszkadza im to brać hipotek na 700k na dwa pokoje. Bo to fair price jest.
Jakby mick napisał, to nie jest śmieszne...
#nieruchomosci
Ponad 80% rodaków nie ma nawet 50 tys. złotych. Najprawdopodobniej znakomita większość z nich nigdy nie widziała takich pieniędzy na koncie.
Nie przeszkadza im to brać hipotek na 700k na dwa pokoje. Bo to fair price jest.
Jakby mick napisał, to nie jest śmieszne...
#nieruchomosci
Zdradze wam przepis na spokojne i szczesliwe zycie w zwiazku - zone trzeba traktowac jak zone.
Nie wolno podchodzic do niej jak do rownego sobie, kobiety nie rozumieja wielu rzeczy, czesto kieruja sie emocjami a nie logika. Oczywiscie dziala to tez w druga strone, gdzie jest lepsza ode mnie w wielu aspektach ale dzisiaj nie o tym.
Mam 28lv, zona 26lv jestesmy malzenstwem od 3 lat, w zwiazku od 4. Od samego
Nie wolno podchodzic do niej jak do rownego sobie, kobiety nie rozumieja wielu rzeczy, czesto kieruja sie emocjami a nie logika. Oczywiscie dziala to tez w druga strone, gdzie jest lepsza ode mnie w wielu aspektach ale dzisiaj nie o tym.
Mam 28lv, zona 26lv jestesmy malzenstwem od 3 lat, w zwiazku od 4. Od samego
Piszę ponieważ potrzebuję pomocy w sprawie mojego młodszego brata - Marcina.
Marcin to ciężki przypadek, a piszę to tylko dlatego (i z tego samego powodu nie korzystam z "anonimowemirkowyznania" czy innego szajsu), żeby nie było że to bait czy inne gówno. Dobra do rzeczy.
Ogólnie jestem najstarszy z miotu, a Marcin najmłodszy. Dzieli nas różnica 10 lat. Jest jeszcze moja cudowna (brzydka jak noc siostra), która wyszła za niedorozwiniętego (nie no przesadziłem - po prostu głupiego) stolarza. Siostra jest młodsza ode mnie o 3 lata, a więc starsza od Marcina o 7 lat. Powinna być od niego mądrzejsza...ehh.
Kiedyś, dawno temu, Marcin to był spoko chłopak. Niestety się #!$%@?ło. A konkretnie to On stał się #!$%@?ą 1st class, gdyby przełożyć jego #!$%@? mózgowe na Final Fantasy
owe klimaty.
a. A konkretnie wtedy, gdy wspólnie grywaliśmy w gry. Nie miałem wiele wolnego czasu, ale to co mi zostawało lubiłem spędzać jak za młodu - grając w gry komputerowe i to ze znajomymi z dzieciństwa, którzy podobnie jak ja - wyemigrowali z rodzinnej miejscowości i nie było innej opcji aby utrzymać z nimi kontakt niż przez kontakt zdalny.Wszystko zaczęło się od kłopotów finansowych w jakie popadli moi rodzice biorąc kredyt na dom (jeszcze za czasów komuny, #!$%@? Ci w dupę Panie Balcerowicz). Te kłopoty przełożyły się na wzajemne stosunki moich rodziców i próbę udowodnienia jedno drugiemu które z nich jest lepsze. Ogólnie to nie wiem czemu się nie rozwiedli wtedy, ale to była ich decyzja a nie nasza. Podczas gdy Mama robiła co mogła (pracowała jako szwaczka w jednym z okolicznych zakładów krawieckich) Ojciec zajmował się pracą jako ochrona fizyczna osób i mienia a cały swój zarobek przeznaczał na spłatę kredytów - nie tylko tego za dom, ale również tych, które brał bez wiedzy Mamy, które to rzekomo miały być naszej rodzinie niezbędne do przetrwania. Mama niejednokrotnie dowiadywała się o potajemnych inwestycjach Staruszka i nie była zadowolona. Pewnie dlatego, że zwykle dowiadywała się o nich od Komornika. Były to naprawę ciężkie dla naszej rodziny czasy. Nie trzeba dodawać, że rodzice oddalali się od siebie coraz bardziej. O ile mi wiadomo, nigdy żadne drugiego nie zdradziło - wszystko co wg mnie na tamte czasy trzeba było naszej rodzinie to więcej pieniędzy. Miały one wg naszej trójki (mnie, Marcina i Siostry) ogromną moc - skoro mogły tak poróżnić rodziców, mogły wszystko. Zawsze gdy nadchodziły święta a wraz z nimi wydatki rodzice kłócili się jeszcze bardziej - u nas w święta co roku przynajmniej jedna osoba musiała być obrażona na inną ale to na śmierć obrażona.
Gdy byłem na drugim roku studiów - rzuciłem je, i jednego dnia postanowiłem wyprowadzić się do stolicy, co miało zapewnić mi lepszy byt a i rodzicom mógłbym pomóc. I tak się stało. Założyłem własną firmę (branżę pominę) na której nieźle zarabiałem. No dobra o wiele lepiej niż nieźle. Nie raz wspominałem jak rodzice krzyczą do młodszego mnie:
> Prezydent, zostaw ten komputyr, łon Ci jeść nie da
czy coś w tym rodzaju. KOMPUTYR jeść dawał i to nie byle co. Jeśli ktoś kiedyś firmę prowadzi(ł) wie, ile to kosztuje czasu.
Nie było mowy, aby firma rozwijała się a ja mógłbym poświęcać na wizyty domowe tyle co dawniej. Dom rodzinny zszedł na drugi plan. Kilka lat później poznałem moją przyszłą partnerkę (o niej kiedy indziej), a która to urodziła mi 2 lata później Córeczkę. Wydawało mi się, że moja rodzina nigdy nie może się #!$%@?ć, tak jak moich rodziców, i to tylko przez tak trywialną rzecz jak finanse. Mogła. I zrobiła to. Ale o tym też innym razem. Chciałem tylko zaznaczyć, że coraz rzadziej bywałem u rodziców. Mając jednak taką możliwość pomagałem finansowo im jak tylko mogłem. Pominę mało istotne dla problemu Marcina wątki i skupimy się teraz na Nim, bo w końcu o niego mi chodzi.
Kiedy mnie nie było w domu Marcin przechodził okres buntu. Mama próbowała wychować go jak należy (czyli nie było wychowania bezstresowego, ale - żeby było jasne - nie było też kar cielesnych). Po prostu była dla niego nauczycielką życia. Ono nie jest bezstresowe. Tymczasem Ojciec pozwalał mu na wszystko nie wymagając niczego w zamian. Marcin zmieniał się z dnia na dzień coraz bardziej. Ja to widziałem, bo co prawda z rzadka ale miałem z nim kontakt przez Skype
Graliśmy głównie w Ligę Legend na serwerze wschodnim (aż dziw że nie dostałem do dziś raka) a ja nigdy nie wbiłem ligi wyższej niż Silver 1. Do dziś uważam, że to nie wina mojego skilla, tylko tego że w sezonie rozgrywałem nie więcej niż 30 gier rankingowych. Ale nie chodzi przecież o mnie. Mieliśmy zgraną paczkę i tu dodam, że większość znajomych była w platynie, czyli grę ogarniali znacznie lepiej ode mnie czy mojego młodszego brata Marcina. Marcin jednak cały czas psuł nam gry, ponieważ nigdy ale to #!$%@? nigdy nie zrobił czegoś, o co prosiła go drużyna. Zawsze robił coś na odwrót i uważał, że zrobił dobrze. Nawet jak zdechł i przegraliśmy przez to grę, On twierdził, że to nie była jego wina, bo on ma lepsze indywidualne statystyki niż np. ja miałem. #!$%@?, nie docierało do niego, że jeśli ja, który grałem głównie supportem zdechnę to nie dzieje się aż tak wiele złego, niże gdy zdechnie on, który grał solo lejna. A grał solo lejny, bo nikt z paczki nie chciał z nim grać, bo jak już powiedziałem on zawsze był mądrzejszy. Kiedy ktoś mu zwrócił uwagę, że robi źle to zaczynał się obrażać, wychodził ze Skype`a a my graliśmy wtedy o wiele gorzej bo atmosfera popsuta a poza tym Marcin nas nie słyszał więc musieliśmy dostosowywać się pod jego grę, co zwykle kończyło się tak, że przegrywaliśmy. Pewnego razu przesadził z tymi swoimi zagrywkami (mam na myśli postawę nie gameplay) i jako jego brat poczułem się odpowiedzialny aby oświadczyć mu że albo
I zgadnijcie co? Marcin już nigdy z nami nie zagrał.
Miał potem jeszcze epizod z marynihuaniną, którą zaczął palić w swoim pokoju. Nikt mi z domowników nie chciał wierzyć, że tak jest bo nikt z domowników poza mną nawet tego charakterystycznego zapachu palonego zioła nie znał. Gdy jednej wigilii poczułem ten zapach, powiedziałem rodzicom co to jest, zaprowadziłem Matkę i Ojca do źródła zapachu i pokazałem im bletki, fifki, bongo, oraz około 35g zioła u niego w biurku, a na parapecie 3 na wpół dojrzałe sadzonki. Ja widziałem w tym źródło jego problemów w kontaktach z ludźmi. On się uzależnił i to mocno. Rodzice skwitowali, że chyba przesadzam. Zagroziłem mu, że albo #!$%@? to co ma w domu do śmieci na moich oczach, albo dzwonię na psy. Pomogło. To znaczy - #!$%@?ł co pokazałem, ale obraził się na śmierć. Od tej pory robił co mógł, żeby zdyskredytować mój wizerunek w oczach rodziców. Kiedyś np. oskarżył mnie o kradzież Karty sieciowej na USB wartej około 24 PLN. Oczywiście nic mu to nie dało, a kartę rzeczywiście mu zabrałem, ale tylko po to, żeby mniej czasu spędzał w swoim pokoju a wyszedł do rodziców i z nimi porozmawiał. Nie osiągnąłem sukcesu - gnojek miał takich kilka.
Do tego dyskredytowania przyłożyła łapę również moja cudowna siostra. Powiem o niej tylko tyle, że kiedyś jak rozmawialiśmy o naszych rodzicach i ich problemach przez telefon (ona już była po ślubie i mieszkała ze swoim mężem na swoim) powiedziała tak:
O Siostrze mógłbym napisać więcej, ale to nie o niej odcinek. Wracamy więc do Marcina.
Marcin na co dzień nie gada z nikim, jak go ktoś o coś zapyta to odpowie najkrótszą możliwą kwestią jaka istnieje. To, że nie szanuje mnie ani mojej partnerki czy córki to #!$%@? mu w dupę, ale własnych rodziców? Którzy dają mu jeść? Bo przecież jaśnie Pan w wieku 24 lat nadal nie pracuje?
Ale #!$%@? wbijam w tą czy inną grę albo nałogi Marcina czy to że moja siostra jest tak chytra.
Chodzi o to, że teraz jak przyjeżdżam do rodzinnego domu na wigilijną kolację to ten dureń Marcin zamyka się w swoim pokoju i nawet nie wychodzi stamtąd na siku. Na wigilijną kolację nie przyjdzie, dopóki ja nie opuszczę pokoju. Moi rodzice, którzy pogodzili się po latach i tworzą - mam wrażenie - udany związek, bardzo cierpią z tego powodu. Ale ja nie mam zamiaru go przepraszać, bo niby za co? Za prawdę? Za to, że chciałem dla niego dobrze? Wiem, że ten idiota i dziś nie wyjdzie z pokoju, bo jest już prawie 14:00 a on nawet nie poszedł umyć zębów. Nie wspominając o tym, żeby pomóc rodzicom w przygotowaniach do świąt. Jestem pewien, że przepraszając go dziś zrobię mu krzywdę bo utwierdzę w przekonaniu, że przez te wszystkie lata zachowując się jak kretyn miał rację. Gdybym ja się tak obrażał jak on, to do dziś rodzice by spłacali kredyty, moja firma by nie istniała, a ja nie miałbym najwspanialszej Córki na świecie.
Tylko jak to wyjaśnić Marcinowi? A może jednak zrobiłem coś źle?
Mirki! Powinienem dziś odejść od stołu, żeby rodzice mogli się z nim podzielić opłatkiem? Czy zostać i czekać aż Marcin zgłodnieje? Wiedzcie, że Matka i tak się nad nim zlituje i zaniesie mu jedzenie do pokoju. Jeśli odejść to jak to wyjaśnić mojej córce (ma osiem lat, zadaje na prawdę trudne pytania).
Tak wiem, fajnie mam na chacie. Chciałoby się powiedzieć - Piękne święta. Ale po raz kolejny moim oczom ukazuje się stara prawda. #swieta nie mają być piękne, tylko zgodne z tradycją.
#tldr
Tagi:
-jest juz doroslym i inteligentnym czlowiekiem
-ma starszego brata ktory sie o niego martwi i chce dla niego jak najlepiej. Zawsze tak bylo, stad akcje z karta czy paleniem. W tym wieku powiniem to zrozumiec.
-dzis mozecie sie pojednac, porozmawiac u niego w pokoju. Podkresl ze jestes mu zyczliwy i ze jedyne czego chcesz to zeby