Wpis z mikrobloga

@saltacme: albo prywatny żłobek. Ja tam swojej córy do żloba nie chciałem dać, miałem schizę że będą tam np. na nią się drzeć czy stosować przemoc, a ona będzie za mała aby mi o tym powiedzieć - dopiero do przedszkola pomaszerowała. Oczywiście rozumim że nie zawsze się da i trzeba wracać do roboty.
  • Odpowiedz
@almet73: albo prywatny żłobek :) ale to już ceny od 1200 w górę :) mój skończy 2 lata (130 tygodnie ;) ) w czerwcu i będę próbował go zapisać gdzieś na wrzesień, bo ma się pojawić chyba braciszek w przyszłym roku, więc sam wiesz :)
  • Odpowiedz
nie mam pojęcia dlaczego w Polsce od zawsze daje się patologii dużo lepsze warunki niż ludziom pracującym.


@luksky: Bo teoretycznie dziecko nie jest niczemu winne. Z takim kolesiem babka dziecka samego nie zostawi. A tak to sama pójdzie do pracy, dziecko do placówki i jakaś szansa jest że wstanie na nogi i zostawi gnoja.
Myślę że to coś w tym stylu.
  • Odpowiedz
@qbicone: Dlatego że liczbę żłobków w Polsce można podsumować tylko jednym słowem, i jest ono niecenzuralne. Dlatego jakiekolwiek wymagania by nie były, i tak większość dzieci się nie dostanie.
  • Odpowiedz
@qbicone: życzę Ci mirku tego samego, co spotkało mnie. A co mnie spotkało? Oboje z żoną pracujemy, żadnych znajomości, więc przy składaniu papierów w marcu usłyszeliśmy klasyczne "pewnie się państwo nie dostaniecie, ale papiery muszę przyjąć, bo taki mam obowiązek".
Ostatniego tygodnia sierpnia telefon, że syn został przyjęty ( ͡ ͜ʖ ͡)

  • Odpowiedz
@qbicone: Jeśli to WWa, albo inne większe miasto, nie jesteś patusem, matka dziecka jest Twoją żoną i nie jest to Twoje 14 dziecko to nawet nie licz na publiczny żłobek. Ja mam niepracującą żonę a nie kwalifikuje się nigdzie. Muszę płacić 1.5k za prywatny.
  • Odpowiedz
@Majku_: dzięki. Też oczywiście mamy plan awaryjny. Do tego ja z domu pracuję 1 dzień w tygodniu. Jakoś to będzie, ale w chorym kraju mieszkamy.
  • Odpowiedz