Wpis z mikrobloga

mirki drogie i mirabelki. Jutro w południe jadę pociągiem z rodzinnego Szczecina do Łodzi na studia. I wciąż nie może to do mnie dojść. Nie potrafię dokładnie opisać co czuję, ale nieprzerwanie trzęsą mi się ręce. Nigdy nie radziłem sobie z organizacją życia, nigdy nie byłem samowystarczalny. A teraz paręnaście godzin mnie dzieli od zupełnie innego życia. Boję się. Przede wszystkim boję się samotności i że długo nie będę mógł się uspołecznić, a to w zupełnie obcym mieście może być druzgocące. Zwłaszcza dlatego, że mieszkać będę na stancji, nie w akademiku ze studentami z mojej polibudy. Do tego od paru miesięcy nie utrzymuję kontaktu za bardzo ze starymi znajomymi i nie mam żadnego dobrego przyjaciela, z którym mógłbym gawędzić w samotne noce pod pierzynką w 10 metrach kwadratowych. Nie potrafię kompletnie przewidzieć jak się to wszystko potoczy i to mnie przeraża. Nie mam pojęcia na czym stoję. Wybieram się na wzornictwo, bo realizuję się ogólnie w dizajnie/grafice i liczę, że łatwiej będzie mi znaleźć tam bratnie dusze, które połączy pasja, na pewno łatwiej niż na jakim marketingu i zarządzaniu. Ale co jeśli tak nie będzie? W ostateczności jedynie zwrócić mógłbym się telefonicznie do rodziców, albo dostawał litościwe plusy na mirko, ale to nawet nie namiastka kontaktu międzyludzkiego. Poza tym Łódź nie jest pięknym miastem i modlę się, by mnie ta ciężka atmosfera nie wgniotła mnie w ziemię. Mirki drogie, jestem w rozsypce. Proszę, powiedzcie co nieco z własnej autopsji jak wyglądają początki życia w nowym mieście wśród nowych ludzi. Błagam, rozjaśnijcie mi nieco moje obawy, bo już nie wytrzymuję...
  • 27
@istotny Ja nie mialem z tym problemu, taki juz jestem typ czlowieka. Wiadomo, jakies tam obawy mialem, a że to sami kretyni na roku, a że to #!$%@? współlokator w akademiku. Powiem Ci, że minęło to tak szybko jak sie pojawilo. Poznałem masę świetnych ludzi, mialem z kim wyjść i z kim sie napić. I tak juz mija mi 5 rok mieszkania w akademiku ( ͡ ͜ʖ ͡
@istotny: Jade w tym tygodniu z Mazur do Szczecina na studia :P Też jakoś dobrze zorganizowany nie jestem. Mam problemy z organizacją, ale po to tam jadę by się tego nauczyć w sobie i nie mieć nad sobą kogoś kto Ci gada ciągle co tak, a co nie... Co prawda będę mieszkać w akademiku, bez starych znajomych.

Jak czujesz się samotny, a tak duże społeczności jak wykop-mirkoblog są za duże na
@istotny: ja #!$%@?, nie sraj się, dorosły jesteś, a stres to normalna rzecz w takiej sytuacji. Ja wbiłem do Szczecina zaraz po gimbazie, do technikum, z małej miejscowości i trudno było się z początku przestawić, wszędzie łaziłem osrany po pachy, a rozkład jazdy wyglądał dla mnie jak gliniana tabliczka sumerów. Masz łatwiej bo startujesz jako dorosły i w miarę ogarnięty człowiek. A 10 lat temu Szczecin wyglądał nie lepiej niż Łódź,
@istotny: ja się wprawdzie nie przeprowadzałem nigdy, więc raczej Ci nie pomogę, ale Łódź jest bardzo w porządku i nie ma co tego miasta demonizować ( ) przede wszystkim żyje wieczorami w weekendy i wszystko masz w zasięgu jednej ulicy, jest sporo naprawdę fajnych miejsc do posiedzenia, a z tym, ze czasem nieco przytłaczające i twarze wokół takie jakby zmęczone życiem to fakt, ale nie mam