Wpis z mikrobloga

Dziś będzie wpis o Romanie Dmowskim, nacjonalizmie, polskiej racji stanu, geopolityce i poniekąd o poziomie prasy dawniej i dziś.

Wiele gorzkich słów kierowanych przeciw Romanowi Dmowskiemu padało przez ostatnie stulecie. Wojna ideologiczna nie bierze jeńców, a Dmowski jako intelektualny przywódca, żeby nie powiedzieć "twórca", polskiego nacjonalizmu, był oczywistym celem ataków.

Nie chcę brać udziału w tej naszej wojnie stuletniej, nie bawią mnie też ideologiczne przepychanki i permanentny wyścig zbrojeń na coraz to większą propagandę i dezinformację, będącą dziś na poziomie "komunistów" i "faszystów".

Chciałbym jednak pokazać tekst źródłowy, będący cyklem artykułów wydanych w "Dzienniku Wileńskim" w roku 1930, o zbiorczej nazwie "Kwestia Ukraińska". ( TU ) jest on w wersji czytanej, jeśli ktoś woli audiobooki. To znacznie lepsze niż wyrwane z kontekstu pojedyncze fragmenty, czy wręcz zdania, bo dają ogląd na ogólną sytuację i praktycznie niweczy możliwość jakiejkolwiek manipulacji.

Dodam najpierw komentarz od siebie. Artykuły te, jak sama nazwa wskazuje, opisują sytuację Ukrainy i Ukraińców w dwudziestoleciu międzywojennym. Dmowski przygotował bardzo rzeczową analizę, zawierającą na początku genezę historyczną idei narodów w ogóle, następnie skupia się na narodzie ukraińskim, by potem przejść do polityki i gospodarki międzynarodowej, najpierw na szczeblu regionalnym, a następnie na ogólnoświatowej grze mocarstw. Dmowski kończy cykl artykułem na temat perspektyw narodu ukraińskiego i możliwości utworzenia przez niego swojego państwa.

Używane tam słownictwo bez wątpienia świadczy o tym, że Dmowski był intelektualistą, i to intelektualistą wybitnym, co mogę stwierdzić po trafności jego analiz geopolitycznych i historycznych, jako że sam interesuję się tym tematami. Trafność tychże analiz możemy zobaczyć i dziś, niemal 100 lat po napisaniu tych artykułów.

Gdyby ktoś mi podał tak zredagowany tekst i powiedział, że znalazł go w zwykłej prasie, za nic bym w to nie uwierzył.

Dmowski mistrzowsko przewidział jaki będzie stan państwa ukraińskiego, jakie będą jego tzw. "elity" i kto, oraz w jakim celu, będzie starał się Ukrainą posłużyć. Tu wstawię proroczy niemal fragment:

Ukraina stanęłaby od pierwszej chwili wobec wiel­kich zagadnień wielkiego państwa. Przede wszystkim stosunek do Rosji. Rosjanie musieliby być najniedołężniejszym w świecie narodem, żeby łatwo pogodzić się z utratą olbrzymiego obszaru, na którym znajdują się ich najurodzajniejsze ziemie, ich węgiel i żelazo, który stanowi o ich posiadaniu nafty i o ich dostępie do Mo­rza Czarnego. Następnie eksploatacja tego węgla i żela­za z wszystkimi jej konsekwencjami w ustroju i w życiu gospodarczym kraju. Wielkie zagadnienie przedstawia pobrzeże czarnomorskie, etnicznie nie będące ukraińskim, stosunek do ziem dońskich, do nieukraińskiego Krymu, a nawet do Kaukazu. Naród rosyjski, ze swymi tradycjami historycznymi, z wybitnymi instynktami państwowymi, stopniowo do uporania się z tymi zagadnie­niami dochodził i na swój sposób je rozwiązywał. Nowy naród ukraiński musiałby od razu znaleźć swoje sposoby sprostania tym wszystkim zadaniom i niezawodnie do­wiedziałby się, że jest to nad jego siły.

Co prawda, znaleźliby się tacy, którzy by się tym zajęli, ale tu właśnie występuje tragedia.

Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we włas­nych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…

Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.

Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; lu­dzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własne­go państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.

Ten, kto przypuszcza, że przy położeniu geograficznym Ukrainy i jej obszarze, przy stanie, w jakim znajduje się żywioł ukraiński, przy jego zasobach ducho­wych i materialnych, wreszcie przy tej roli, jaką posiada kwestia ukraińska w dzisiejszym położeniu gospodarczym i politycznym świata, mogłoby być inaczej – nie ma za grosz wyobraźni.


O poziomie dzisiejszej polityki nawet nie warto przy okazji tego wpisu wspominać, no chyba że po to, aby uwidocznić realny regres w stosunku do dawnych lat. Dziś w polityce o ludziach na merytorycznym i ogólnie intelektualnym poziomie Dmowskiego moglibyśmy tylko pomarzyć.

No ale nie przedłużając:

" Wyzwolenie narodowości

Jednym z ważniejszych zagadnień naszej polityki za­równo wewnętrznej, jak i zewnętrznej – jest kwestia ukra­ińska. Pojmuje się ją powszechnie jako jedną z kwestii narodowości, które się obudziły do samoistnego życia w dziewiętnastym stuleciu, podniosły swą mowę z narze­cza ludowego do godności języka literackiego, a w koń­cu osiągnęły niezawisły byt państwowy. W tym pojęciu, na mapie Europy – zjawienie się odrębnego państwa ukraińskiego – jest tylko kwestią czasu i to niedalekiego.

Jest to pojęcie zbyt proste. Kwestia ukraińska w obecnej swojej postaci daleko wykracza poza granice miejscowego zagadnienia narodowości: jako kwestia na­rodowości – jest ona o wiele mniej interesująca i mniej doniosła, niż jako zagadnienie gospodarczo-polityczne, od którego rozwiązania zależą wielkie rzeczy w przy­szłym układzie sił nie tylko Europy, ale całego świata. To jej znaczenie trzeba przede wszystkim rozumieć, aże­by móc w niej zająć jakiekolwiek świadome własnych celów stanowisko. Nie licząca się z nim polityka ukra­ińska będzie niepoczytalną.

O kwestiach narodowości, których cały szereg historia dziewiętnastego i początku dwudziestego stule­cia wysunęła i rozwiązała, trzeba w ogóle powiedzieć, że nie są one ani tak proste, ani tak podobne wszystkie do siebie, jak to się przy powierzchownym patrzeniu wydaje.

Klasyczny przykład odrodzenia narodowego i wzór dla innych narodowości przedstawiali Czesi. W kraju, w którym tylko lud wiejski mówił po czesku, a wszystkie inne warstwy były niemieckie, rozpoczął się w począt­ku XIX w. ruch narodowy czeski, który wykształcił sobie język literacki i stworzył w nim bogate piśmien­nictwo, szczycące się szeregiem dużej miary poetów i uczonych; zorganizował się świetnie w dziedzinie gos­podarczej, osiągnął przewagę w wytwórczości kraju, na tej drodze zdobył miasta i wytworzył przewodnie war­stwy społeczne; zorganizował się sprawnie do walki o swe prawa i interesy i poprowadził niezwykle ener­giczną, świadomą swych celów politykę, która dała Cze­chom pierwszorzędną rolę w monarchii habsburskiej; wreszcie przy rozbiorze tej monarchii nie tylko zdobył dla Czech niezawisły byt państwowy, ale osiągnął przy­łączenie do nich Słowacczyzny, Rusi Węgierskiej i części ziem polskich.

Taka wszakże imponująca historia odrodzenia zni­szczonego nie tylko politycznie, ale i cywilizacyjnie na­rodu jest wyjątkowa. Drugiego podobnego przykładu nie znajdziemy. Zrozumieć ją można tylko przypomniawszy sobie, że Czesi jako naród samoistny, mieli długą, pra­wie tysiącletnią historię, że cywilizacja czeska została zniszczona dopiero w XVII stuleciu, że jeszcze w wieku szesnastym, w złotym wieku naszej cywilizacji, pisarze nasi stwierdzali, że język czeski, jako starszy cywiliza­cyjnie, jest bogatszy i wyżej rozwinięty od polskiego. Taka długa i tak niedawno przerwana tradycja własnego, i to wysokiego życia cywilizacyjnego, której inne bu­dzące się narodowości nie miały, dała czeskiemu rucho­wi narodowemu treść bogatą i stała się główną podsta­wą jego potęgi.

W nawiasie trzeba dodać, że Czesi swego czasu odegrali dużą rolę w walce z Rzymem, biorąc wybitny udział w reformacji i w stojących za nią tajnych związkach. Tradycję tych związków politycy czescy odnowili w ostatnich czasach, co im dało ścisłe stosunki z wpływowymi żywiołami w Europie i Amery­ce, oraz energiczne poparcie ich sprawy przez tajne organizacje. Odbiło się to jednak silnie na ich młodym państwie i na duchu jego polityki, i przyszłość dopiero pokaże, czy nie pociągnie to za sobą wielkich dla niego trudności.

Sprawa narodowości wyrosła zarówno wśród ludów odradzających się narodowo, jak w opinii publicznej Europy, pod wpływem trzech głównie czynników: 1) rewolucji francuskiej, która wyprowadziła na widownię dziejów naród, istniejący niezależnie od państwa i bio­rący w swe ręce władzę nad państwem; 2) zajmującej w pierwszej połowie XIX w. uwagę całej Europy sprawy polskiej, sprawy narodu historycznego, cywilizacyjnie samodzielnego i posiadającego bogatą ideologię poli­tyczną, a pozbawionego własnego państwa; wreszcie 3) romantyzmu w literaturze, zwracającego się ku bo­gactwu duchowemu własnej rasy, wynoszącego wartość tradycji ludowej jako źródła poetyckiego natchnienia i duchowej siły narodu.

Jednakże nie można powiedzieć, żeby z tych źródeł wyrosły spontaniczny ruch narodowości był główną przyczyną ich emancypacji, ich, że tak powiemy, poli­tycznej kariery.

Z chwilą, kiedy idea narodowości zdobyła sobie swe stanowisko w Europie XIX w., dyplomacja wielkich mocarstw zrozumiała, że w wielu wypadkach można ją znakomicie wyzyskać w walce z przeciwnikiem. Wyzy­skano też ją przede wszystkim w kwestii wschodniej, przeciw Turcji. Narody bałkańskie zawdzięczały swoje wyzwolenie przede wszystkim temu, że potężne państwa dążyły do zniszczenia stanowiska Turcji w Europie.

Mocarstwa, które rozebrały Polskę spostrzegły też w XIX w., że budząc kwestię narodowości na obszarze dawnej Rzeczypospolitej można ogromnie osła­bić Polaków i potężnie zredukować obszar narodowy polski. Zaczęły one wytwarzać ruchy narodowości pla­nowo, własnymi środkami.

Klasyczny w tym względzie przykład stanowią po­czątki ruchu litewskiego. Po stłumieniu powstania [18]63-4 r. słynny Milutinowski plan organizacji oświaty w Królestwie Kongresowym miał na celu wydobycie spod wpływu polskiego wszystkich możliwych żywiołów w kraju, wszystkiej lud­ności mówiącej po rusku, po litewsku, nawet po nie­miecku i po żydowsku. Do tego prowadziło grupowanie tych żywiołów w oddzielnych możliwie szkołach średnich, które zresztą wszystkie były rosyjskie.

W tym planie gimnazjum w Mariampolu przezna­czone zostało dla synów mówiących po litewsku wło­ścian północnej części guberni suwalskiej. Istniejąca w szkołach dla Polaków dodatkowa nauka języka polskiego, w tej szkole została zastąpiona przez naukę języka litewskiego, którego pierwsze podręczniki zosta­ły opracowane na rozkaz rządu. Następnie utworzo­no przy uniwersytecie moskiewskim dziesięć stypendiów dla Litwinów, wychowańców gimnazjum mariampolskiego. Wszyscy pierwsi działacze narodowi litewscy wyszli z owych stypendystów. Znacznie później do­piero (już bez poparcia i wbrew widokom rządu rosyj­skiego) przenieśli oni ruch z Królestwa do Kowna, propagując go przede wszystkim w seminariach du­chownych.

Austria wcześniej już to samo mniej więcej robiła wśród ludności ruskiej we wschodniej Galicji.

Prusy w swoim czasie nawet próbowały w swej statystyce urzędowej opatentować wynalazek narodowości kaszubskiej i mazurskiej; wynalazku tego wszakże w następstwie się zrzekły.

Na każdą tedy kwestię narodowości trzeba patrzeć z dwóch punktów widzenia: 1) co dana narodowość przedstawia jako odrębna jednostka etniczna, pod względem językowym, cywilizacyjnym, tradycji historycz­nych? jaka jest jej spójność? i 2) kto, przeciw komu, w jakim celu dąży do jej zorganizowania w nowe państwo?

Z obu tych punktów widzenia kwestia ukraińska przedstawia się jako przedmiot bardzo skomplikowany, a tym samym bardzo interesujący."

Pozostałe cztery artykuły możecie znaleźć na tym blogu: https://konwentnarodowypolski.wordpress.com/2013/12/02/roman-dmowski-kwestia-ukrainska/ bo gdybym zamieścił tu całość, to wpis odstraszałby swoją długością.

#historia #ukraina #geopolityka #nacjonalizm #4konserwy #dmowski #gruparatowaniapoziomu
E.....l - Dziś będzie wpis o Romanie Dmowskim, nacjonalizmie, polskiej racji stanu, g...

źródło: comment_5zO4aojPY1ZHoOFZ5jxFhORhtX1I2Id8.jpg

Pobierz
  • 16
@Erwin_Rommel: istniałyby jakieś sposoby na "uratowanie" Ukrainy? co sądzisz o idei federacyjnej Piłsudskiego? bo generalnie Polska wydymała Petlurę, który w przeciwieństwie do Bandery był całkiem znośny?
no wiadomo, mocarstwa sterują "narodowościami" - ale dałoby się wg ciebie pójść inaczej i zrobić tą słynną federację(z Litwą byłoby najciężej w sumie) - ale tak, te wszystkie nowo utworzone państwa stanęły po stronie Niemiec/Sowietów i w sumie, skończyły na tym dość #!$%@?, a my
istniałyby jakieś sposoby na "uratowanie" Ukrainy?


@januszhajsow: Ówcześnie? Nie, Ukraina jako samodzielny byt, była niemożliwa i Dmowski dobrze to wyjaśnił.

co sądzisz o idei federacyjnej Piłsudskiego? bo generalnie Polska wydymała Petlurę, który w przeciwieństwie do Bandery był całkiem znośny?


Polska zrobiła to co była w stanie zrobić. Ukraina w tamtym czasie mogłaby istnieć tylko w oparciu o Polskę, a te oparcie byłoby tak mocne, że możnaby je osądzić o pewien rodzaj
@Erwin_Rommel:
Ukraina - faktycznie, to ze złożami i polityką(inb4 bójka w sejmie xDDDDD) to dobre argumenty, jak tylko w wyobraźni zobaczyłem jak 200 typa się tam bije na pięści, to faktycznie, nawet u nas lepiej to wygląda.
Federacja - no tak, w sumie chyba tylko Łotwa się chciała zgodzić z tego co pamiętam, więc trochę biednie to wyglądało
Ja się zastanawiam jakim cudem ZSRR przetrwało tyle lat, chyba faktycznie, lew dowodzący
Ja się zastanawiam jakim cudem ZSRR przetrwało tyle lat, chyba faktycznie, lew dowodzący stadem baranów wygra z baranem dowodzącym stadem lwów xD


@januszhajsow: Czeka, NKWD, Gułagi. Sowieci już od początku przygotowywali struktury pomagające w utrzymaniu władzy. Gdy człowiek poczyta szczere wspomnienia szarych ludzi z tamtych lat, to myśli że świat Orwella w "1984" to piękna Utopia.

Zresztą Bolszewicy nie byli idiotami i carską Ochranę włączyli w swoje służby, aby dzieliła się
E.....l - > Ja się zastanawiam jakim cudem ZSRR przetrwało tyle lat, chyba faktycznie...

źródło: comment_8ENxLK23omMvG0wDKfDRn0XSXPaM33AQ.jpg

Pobierz