Aktywne Wpisy
mirko_anonim +7
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Uwielbiam tych bajkopisarzy #programista15k.
Twierdzą że zarabiają po 30k, a jak ich zapytasz o podróże, to okazuje się, że najdalej byli u ciotki na Śląsku xd
Tak się składa, że pracuje w dobrym it i mogę powiedzieć, że zagraniczne wakacje dwa razy w roku to raczej norma.
Najczęstsze kierunki to Włochy, Portugalia,hiszpania, a dalej to Chiny, Japonia i Ameryka.
Nie liczę kilkudniowych krajowych wypadów, bo weekend w spa
Uwielbiam tych bajkopisarzy #programista15k.
Twierdzą że zarabiają po 30k, a jak ich zapytasz o podróże, to okazuje się, że najdalej byli u ciotki na Śląsku xd
Tak się składa, że pracuje w dobrym it i mogę powiedzieć, że zagraniczne wakacje dwa razy w roku to raczej norma.
Najczęstsze kierunki to Włochy, Portugalia,hiszpania, a dalej to Chiny, Japonia i Ameryka.
Nie liczę kilkudniowych krajowych wypadów, bo weekend w spa
InnyWymiar90 +39
Na nocnej nikt nie zauważy
Witajcie. Jeden z anonimowych komentarzy dodał mi odwagi, żeby napisać o czymś, co trapi mnie od kilku tygodni. Pozwólcie, że go tutaj wkleję:
DestrukcyjnyStulejarz: > jak przyszło do zapłacenia rachunku (miałam pieniądze żeby za siebie zapłacić ale on uparł się, że to on zapłaci i że następnym razem ja zapłacę) to ja sobie zdałam sprawę, że nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak miały by wyglądać nasze kolejne randki czy nawet bycie ze sobą, przecież on nie będzie za wszystko płacić
O kurczę, mam teraz bardzo podobny problem. Tzn. niby moja sytuacja nie jest tak tragiczna jak Twoja, ale też mam niewiele oszczędności i od jakiegoś czasu wydaję praktycznie wszystko co zarobię na bieżąco, mimo że żadnych luksusów, nawet wychodzenia do miasta, nie uskuteczniam. I poznałam super faceta, tylko że on zarabia naprawdę sporo i jak chce iść do restauracji, to wybiera taką z droższych, więc nie ma mowy o tym, żebym zapłaciła nawet za siebie. On się upiera, że to on zapłaci i że to żaden problem, ale mi jakoś strasznie głupio. Z drugiej strony nie będę go ciągać na randki do McDonalda. :/ Tak owszem, knajpy to problem, który jeszcze dałoby się jakoś rozwiązać, ale ogólnie to nie wiem jak miałabym żyć z kimś o tyle bogatszym. Jak będzie chciał pojechać gdzieś na wakacje, to też jedyna opcja żeby albo pojechał sam albo za mnie zapłacił. Jak będzie chciał wynająć większe mieszkanie, to głównie on będzie musiał za nie płacić. On twierdzi, że mam się nie przejmować i to nie moja wina, że on miał szczęście i wybrał sobie zajęcie, które przynosi mu tyle pieniędzy, a ja przy tym samym nakładzie pracy zarabiam ułamek tego co on. Ale mnie to jakoś nie przekonuje. No i kurczę, chyba z nim zerwę, tylko jakoś głupio facetowi powiedzieć "sorry, jesteś dla mnie zbyt bogaty". :/
Hmmmm, powinnam chyba zaadresować tego posta do niebieskiej części wykopowej społeczności. Mam podobny problem do tego w komentarzu powyżej. Nakreślę tło historii.
Od kilku tygodni spotykam się z niebieskim. Właściwie, nie tylko się spotykam, bo jesteśmy razem. Wszystko układa się bardzo dobrze, ale tworzymy parę na tyle krótko, że temat pieniędzy jeszcze się w naszych rozmowach nie pojawił. Pieniędzy, to znaczy zarobków i tak dalej. On jest kilka lat starszy ode mnie i jesteśmy na zupełnie innych życiowych levelach - skończył studia i od kilku lat pracuje w zawodzie, który wykonuje spora część wykopków, ja natomiast powoli kończę studia, coś tam zarabiam, ale nie mam z tego kokosów, do tego kredyt studencki i jakoś daję radę. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie chciałbym stracić anonimowości, ale wykonanie mojego dyplomu wymaga sporego nakładu finansowego, rzędu kilku-kilkunastu tysięcy i w zbieram na to pieniądze, czasu coraz mniej. Pewnie będę musiała go wtajemniczyć i opowiedzieć mu, jak to wygląda, no bo...
No i teraz przejdę do sedna sprawy - zawstydza mnie i przeraża dysproporcja naszych zasobów finansowych. Do tego stopnia, że pomyślałam przez chwilę, żeby zakończyć związek z tego powodu. Tak było przed pierwszym weekendem, który miałam u niego spędzić. Miałam akurat sporo wydatków, spojrzałam na stan konta i udało mi się wysupłać kilka złotych na ten wyjazd. Mieliśmy za sobą pierwszą randkę i to on płacił, do tego jeszcze musiał do mnie dojechać (wtedy jeszcze publicznym środkiem transportu), więc trochę na mnie wtedy wydał i chciałam się jakoś zrewanżować. Dobiło mnie to, że jadę z pieniędzmi, które nie wystarczą na zapewnienie atrakcji na dwa dni w wielkim mieście i pamiętam, że się wtedy popłakałam. Wcześniej opowiadał o tym, że czeka na odbiór samochodu, używanego. No i jak zobaczyłam, czym po mnie podjechał (nalegał na to, więc się zgodziłam), to mnie zatkało, a właściwie zawstydziłam się. Poczułam się jeszcze bardziej jak biedak, który nie ma czego zaoferować i nie wiedziałam, jak to będzie, kiedy pojedziemy do niego i czułam po prostu, że to nie moja liga finansowa. Jak sobie pomyślałam o tym, ile mam w torebce, to po prostu żenadłam. Później, jak zobaczyłam, jakie ma ubrania i buty w domu, to już w ogóle było mi wstyd. Nie byłoby mnie stać nawet na jednego buta z jednego kartonu, których na szafie było spoooro.
Rozmawiałam o tym z mamą. Musiałam się komuś wygadać. I mówiła, że powinnam dać się zapraszać i pozwalać mu za siebie zapłacić (to były początki). Zgodnie przyznałyśmy, że są różowe, które tak potrafią i nie mają z tym problemu. Ja niestety nie potrafię. Niedługo później szliśmy na wesele, na które mnie zaprosił. Jak wysłał mi zdjęcie butów, które sobie kupił i sprawdziłam ich cenę w internecie, to zdałam sobie sprawę z tego, że koszt całej mojej 'stylizacji' im nie dorówna, a to dopiero jeden element jego garderoby... Czułam ogromną presję i nie wiedziałam, co mnie na tej imprezie czeka. No i przede wszystkim, nie wiedziałam, jak mam wybrnąć z tej sytuacji i co założyć. Do tego jeszcze para młoda zażyczyła sobie alkoholu zamiast kwiatów i chciałam coś kupić, żeby dać coś od siebie i jakoś go odciążyć. Po tej całej otoczce z butami, garniakiem i autem, wiedziałam, że wino za trzy dychy nie przejdzie. Nie chciałam też wyjść na skąpą. Wydatki związane z weselem kosztowały mnie jakieś 600 złotych, które dla takiego biedaka-studenciaka jak ja nie były małymi pieniędzmi, ale na szczęście trafiło mi się zlecenie i nie musiałam jeść czokoszków ( ͡º ͜ʖ͡º) Udało mi się stworzyć całkiem ładny zestaw i widziałam, że niebieski był oczarowany. Koniecznie chciał po mnie przyjechać (to kilkadziesiąt km) i się zgodziłam, ale powiedziałam, żeby więcej tego nie robił, bo mogę jeździć pociągami i nie jestem księżniczką do wożenia. Odparł, że będzie po mnie przyjeżdżał tylko wtedy, jeśli będę chciała. I faktycznie, jeżdżę do niego pociągami, a on grzecznie odwozi mnie na dworzec :)
Przepraszam, że tak się rozpisałam. Poza tymi finansowymi sprawami wszystko jest wspaniałe i widzę, że ma wobec mnie poważne plany, dlatego nie wiem, jak mam to wszystko rozwiązać, jak się zachowywać, co mu powiedzieć. Nie chciałabym zostawiać takich niedopowiedzeń i tkwić w tym tabu. Po prostu obawiam się, jak to będzie wyglądało na kolejnych etapach, bo wszystko wskazuje na to, że będą kolejne levele wtajemniczenia. Niebieski wyznał mi miłość i przyznał, że jestem pierwszą kobietą, w której się zakochał, jego znajomi też kibicują naszemu związkowi i powiedzieli mu, żeby się mnie trzymał, i że mamy ich błogosławieństwo ( ͡° ͜ʖ ͡°) Niedługo kończę studia, otwieram swoją działalność i mam dość konkretne plany, o których niebieski wie i mówi, że mu imponuję, mam talent, i że chce ze mną być...
Boję się wspólnych wyjazdów, czy wakacji. Martwię się, że nie będę miała tyle pieniędzy, żeby spać tam, gdzie będzie chciał, czy chodzić do knajp, do których będzie miał ochotę zajrzeć.
Czy podołam finansowo i czy będzie mnie stać na życie z nim, i mieszkanie razem... Szczególnie przez ten początkowy okres po studiach.
Mirki, #niebieskiepaski : możecie mi powiedzieć, jak to wygląda z męskiego punktu widzenia? Jakieś rady, jak z nim rozmawiać o pieniądzach? Doradźcie coś, proszę.
#zwiazki
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Moim zdaniem on wie, znaczy nie wie że tak Cię to męczy i tak bardzo Cię to boli, ale jest świadomy tej różnicy majątkowej i nie widzi w tym problemu.
Najlepiej to z nim porozmawiaj i wyjaśnij co Cię gryzie.
ja aktualnie zarabiam minimum 5x wiecej niz moja kobieta, wiec jakies tam doswiadczenie mam...
jesli tylko nie jest burakiem ktory zmieni sie w czlowieka wypominajacego ci kase za jakis czas to nie obawiaj sie
faceci zarabiaja czesto wiecej, taki mamy swiat
on jest starszy, ma prace, ty studiujesz
jasne, jest hejt na betabankomaty tutaj na wykopie, ale facet dobrze sie czuje jak moze kobiecie
Jeśli pracujesz, masz pracę ambitną, na miarę swoich możliwości, solidnie się do niej przykładasz - to jest ok. Raz się zarabia więcej, raz mniej.
Tylko o tym pogadajcie, żeby mieć pewność, że obie strony myślą tak samo.
Dlatego on dobrze wie, jakim zasobem pieniężnym dysponujesz, i widocznie mu to zwisa, dla własnego spokoju porozmawiaj o tym, ale jak dla mnie to pewnie nawet Ci dołoży do tej pracy ;)
#niebieskiepaski są pod tym względem czasem tępi. Albo mając więcej kaski chcą się popisać, albo po prostu nie przeszkadza mu to, że na Ciebie wydaje i nie domyśla się nawet,
Komentarz usunięty przez autora