Wpis z mikrobloga

Torment: Tides of Numenera. Jak na razie zawód coraz większy. Gra się jak w jakąś grę tekstową. Fakt fabularnie super, dialogi rewelacja, enpece też... ale nic ponad to. Za mało walk, a poza tym są słabe. Gra się przycina na mocnym kompie. I to wydawanie punktów i latanie aby się przespać to dramat. Gra ma za dużo tekstu, a za mało akcji. Powinna być równowaga między tymi czynnikami jak w Planscape, Baldurs itp. Na razie najlepszym izometrycznym RPGiem ostatnich lat nadal zostaje Divinity: Original Sin, może druga część będzie równie dobra, niebawem się okaże. Torment pewnie niedługo porzucę bo do czytania wolę jednak książki. Ocena póki co 6-7/10 ale ciągle spada.
#gry #torment #crpg
  • 16
@GraveDigger: Hmm, ale skąd bierzecie "mało walki" (zwłaszcza zestawiając to z PST)? Przecież w Tormencie, jeśli nie chcesz rozwiązywać konfliktów dialogiem możesz walczyć cały czas. W Rafie i Klifach możesz roznieść całe jaskinie Stychusów, powalczyć ze zbirami Memoviry, z Qorro, przejść się do tego mini-lochu, do którego wysyła się nas z Zakonu Prawdy. Możesz walczyć z nyktemeronem (i nawet zgromadzić sojuszników do walki). Jest też Adwersarz w Piątym Oku i abykosy
@Darnath: Bo zadania lepiej rozwiązywać w takich tytułach używając perswazji albo intelektu. Brakuje walk typu, pod-sigil, krainy zewnętrzne, podziemia klątwy, zniszczona klątwa, słup czaszek. W takich miejscach przeciwnicy pojawiali się niezależnie od sposobu w jaki chcesz rozwiązać dany quest. W T:ToN jest jeszcze jeden szkopuł, za walki nie dostajesz expa, więc też średnia zabawa, żeby je toczyć. Za ubicie Glabrezu można było wylewelować całą drużynę :)
@Asterling: No nie wiem. Walka z Glabrezu czy ze strażnikami w więzieniu pod Klątwą to były ciężkie starcia. Grupy Larwali w PodSigil również były wymagające, biesy przy słupie czaszek również, większe cienie w fortecy żalu tak samo.
@Asterling: Aleja niebezpiecznych węgłów dla początkującej postaci była ciężką przeprawą, labirynty myśli, czy większe szkielety u milczącego króla. Klątwa to jest jakaś połowa gry max 3/4. Kostka modronów na najwyższym poziomie byłą trudna, dodatkowo (o ile pamiętam dobrze) nie można było tam odpoczywać.
@Asterling: Powiem tak. gdyby nie Dakkon na początku gry to więcej można było leżeć martwym niż grać. Zwykłe zbiry by cię ubiły. Dodatkowo przejście do niższej dzielnicy, ostatni pokój w kamienicy. Bardzo cięzka walka na tym etapie. Tak wiem, że można było przejść po cichu ale kto by tyle expa odpuścił :)
@Asterling: Ja lubiłem expa nałapać w początkowym etapie gry, gdzie testy na mądrość/charyzmę/inteligencje nie były jeszcze wymagające i je rozwijać, żeby zadania w dzielnicy wyższej i urzędników robić już na maxa dyplomacyjnie. Bo potem się okazywało, że masz za niski level i za mało dawałeś w charyzmę i ominęła cię nagroda w postaci bonusu stałęgo +2 do charyzmy itp.
@Asterling: Aleja niebezpiecznych węgłów dla początkującej postaci była ciężką przeprawą, labirynty myśli, czy większe szkielety u milczącego króla.


@m00n: tak ciężką, ze z mortem, dakkonem i moja postacia (magiem) wytluklem to na autoataku kek.
@nevarion: No nie wiem. Na plac szmaciarzy trafiamy zazwyczaj na samym końcu tuż przed wizytą na śmieciowisku. Wiadomo jak znamy już grę to i chcemy się levelować jako mag to idziemy tam na samym początku ale w wypadku pierwszej gry jest to ostatnia lokacja przed wyjściem z Ula.