Wpis z mikrobloga

Mirki co za dzień to ja nawet nie. Zawodowo spełniam się jako młodszy kurier. Właśnie dostarczam mega ważna przesyłkę do siedziby dużej firmy. Dzwoni telefon: "Kochanie, nastąpiło zwolnienie blokady, przystępujemy do losowania". Okazuje się ze to prawda co mówili: dziecko przychodzi na świat po 9 miesiącach. Młody jest w drodze. On ma do przemierzenia kanał rodny, ja całe miasto. #!$%@? po schodach jak #!$%@?. Ze stresu zapomniałem gdzie zaparkowałem. Na szczęście dostawczaka widać z daleka. Dobiegam do fury, odpalam, cofam... jak nie #!$%@? w jakiegoś srebrnego trupa. Lampa #!$%@?, drzwi #!$%@? ogólnie łatwiej skasować jak naprawiać. Dostawczak wyglada okej. Myśle sobie: baba #!$%@? zaparkowała, bo kto by inny za dupa samochodu się ustawiał. Nie ma czasu. Norman zaraz ujrzy światło dzienne. Ruszam z piskiem opon i uciekam z miejsca wypadku. Pod szpitalem okazuje się, ze ta baba uszkodziła mi zderzak. Kląc pod nosem wbiegam na porodówkę: Gralulacje, ma Pan syna. Norman, 53cm, 3400g, rudy. #pdk
  • 1