Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TL;DR: Jak to dzisiaj wyrzuciłem swoją (byłą) dziewczynę za drzwi, ale zacząłem mieć wątpliwości.

Wkurzyłem się aż się dosłownie trzęsę.

Od komunii zawsze miałem w domu trochę gotówki na nieprzewidzianą sytuację jak np. awaria systemu kart płatniczych. Odkąd zarabiam, mam w domu zawsze 500 zł na taki przypadek.

Wie o tym moja dziewczyna, która mieszka ze mną. I ona sobie podbierała z tej sumy, a później oddawała. Trochę mnie to drażniło, ale nic nie mówiłem do czasu, aż nie wzięła całości idąc na zakupy na ciuchy, bo miała dostać przelew, ale nie dostała, a z psiapsiółami się już umówiła.

Wkurzyłem się, bo te pieniądze byłyby np. na nagłą wizytę u prywatnego lekarza, gdyby karty płatnicze nie działały, albo na leki. Nosz kurde człowiek stara się być odpowiedzialny, a ta na ciuszki przewaliła.

Wyszedłem wtedy z domu specjalnie po to, aby pójść do bankomatu i przyniosłem 500 zł.

Oczywiście był foch.

Ale że kocham tę idiotkę, wpadłem na pomysł dwuch kupek pieniędzy, w każdej po 500 zł. Jedna w celu jak wyżej, a druga na takie swobodne rozpieprzanie w razie małej potrzeby.

Przez długi czas nie miałem potrzeby korzystania z żadnej z kupek aż do dzisiaj, gdy nie miałem gotówki w portfelu, a zachciało nam się niedzielny obiad zamówić z dowozem w restauracji, która nie oferuje płatności kartą.

Dostawca puka, ja idę po pieniądze z kupki na luźne wydatki, a tam #!$%@? nie dosyć, że 500 zł nie ma, to jeszcze 100 zł nie ma z kupki na czarną godzinę.

Wkurzyłem się, pytam gdzie pieniądze, a ona że jakoś tak wyszło. Pytam jak #!$%@?, samo wyszło. Przy dostawcy. No wkurzony byłem. Ona oczywiście w 100% winna, próbuje jak to każda jebnięta baba, obracać sprawę przeciwko mnie, że 400 zł też by wystarczyło na lekarza. Ja bardziej byłem dotknięty tym, że znowu złamała zasady, mniej pieniędzmi, więc nie dawałem za wygraną.

Kłótnia ewoluowała, jedzenie stygło, powiedziałem, że ona płaci za jedzenie, bo ja zimnego jeść nie będę. Ona, że nie zje dwóch obiadów bo nie ma zamiaru wyglądać jak świnia.

W tym momencie popełniłem poważny błąd. Dźgnąłem z całej siły w miejsce, które naprawdę ją boli. Powiedziałem "czyli tak jak teraz?".

Ona non stop walczy z wagą, tylko oczywiście robi to w tak idiotyczny sposób, jak zarządza swoimi pieniędzmi. Jak wychodzimy na miasto, wlewa w siebie drinków ile wlezie, a później w tygodniu narzeka, że jest gruba. No ale przynajmniej ćwiczy i rzeczywiście je w miarę zdrowo, więc jakoś tam trzyma wagę w ryzach na granicy nadwagi. A ja bardzo lubię krągłości u kobiet i podoba mi się jak wygląda.

No ale #!$%@? byłem i #!$%@?łem w afekcie. Jakby nie była taka głupia, jak jest, to by wiedziała, że prawda jest taka, że ona mi się podoba.

No nic, zmierzam do tego, że na moją szpilę ona #!$%@?ła mi takim samym kalibrem. Powiedziała, że jestem dusigroszem jak mój ojciec.

Trafiła tam, gdzie bardzo boli.

A więc tak. Jestem dusigroszem, sknerą, nazwijcie to jak chcecie. Ale staram się nie być. Czasem zamówię coś z dowozem, chociaż moglibyśmy przecież ugotować. Wezmę na weekendowy wyjazd, chociaż osobiście wolałbym te pieniądze oszczędzić. Wakacje zagraniczne minimum raz w roku też opłacam. Pomagam finansowo mamie ile mogę, kupiłem jej telewizor, telefon, tablet, kupuję czasem leki, próbuję jej dawać pieniądze, ale nie chce brać. Ma niewysoką emeryturę, ojciec zapił się na śmierć, dużo pracował na czarno, więc po nim emerytura też niewysoka.

Otóż mój ojciec był alkoholikiem, a nazywanie go sknerą jest jak... Nie wiem, jest jak nazwaniem łąki "brak lasu". Mój ojciec nigdy nie miał pieniędzy, bo wszystko co miał, to przepijał. Żyliśmy w biedzie, głównie za pieniądze matki i jej rodziców, którzy sami wiele nie mieli, ale pomagali ile mogli wnukom.

Mój ojciec "pożyczył" moje pieniądze, które dostałem na pierwszą komunię i do dziś nie oddał. Matka dowiedziała się dopiero po kilku dniach, gdy chciałem coś kupić, a tata nie miał jak oddać. Z reguły starała się zostawiać rodzinne problemy w rodzinie, ale wtedy rozpętała inbę na całą rodzinę. Skądś skombinowała pieniądze (nie pamiętam już skąd) i od tamtej pory trzymam w domu schowane pieniądze na czarną godzinę. I to wtedy zaczęło we mnie wrastać "skąpstwo", co ja określam jako po prostu odpowiedzialne zarządzanie własnymi pieniędzmi i nie #!$%@? na głupoty.

Trochę się rozpisuję, ale zależy mi, żebyście zrozumieli moje emocje. Jestem dumny z siebie, że wyszedłem na ludzi. A najbardziej cieszę się, że moja mama jest ze mnie dumna. Gorzej ze starszym bratem, pijak, złodziej i menel, siedział już kilka razy. Geny ojca.

No więc szlag jasny mnie trafił jak to powiedziała. Poszedłem do przedpokoju, wziąłem jej kurtkę, rzuciłem kurtką w nią i mówię, że niech szuka telefonu, bierze torebkę, bo właśnie wychodzi z mieszkania (wynajmuję i opłacam ja) i nie ma po co wracać, do póki nie przyniesie brakujących 600 zł i 40 zł za zimne jedzenie, które może sobie zjeść sama.

Stoi z tą kurtką w rękach i nie dociera do niej, więc otworzyłem drzwi do mieszkania na oścież, chwyciłem ją za rękę i ciągnę na klatkę schodową. Nie opierała się specjalnie, była bardziej w szoku niż wkurzona. Zamknąłem za nią drzwi, znalazłem jej telefon, włożyłem do torebki, otworzyłem drzwi, w które pukała, wręczyłem jej torebkę, i powiedziałem, że mówię poważnie.

Ona na to, że jest przecież niedziela, jakby to #!$%@? miało jakiekolwiek znaczenie, na koncie w niedzielę ma tak samo pusto jak w inne dni poza kilkoma dniami po przelewie z pracy.

Pukała, dzwoniła dzwonkiem, dzwoniła na komórkę, ale nie reagowałem. Nie chciała robić inby przy sąsiadach, więc w końcu sobie polazła. Do mamusi oczywiście poszła się wypłakać i pieniądze pożyczyć.

Z tego #!$%@? jeszcze bardziej zgłodniałem, no ale nie chciałem tknąć jedzenia, za które miała zapłacić ona.

I wtedy tak patrząc na te pojemniki z jedzeniem, coś we mnie pękło. Zacząłem jeść zimne frytki i letniego kotleta.

Pojechałem do Castoramy po nową wkładkę do zamka. Kupiłem i wróciłem. Sam się zastanawiałem, czy po drodze może mi przejdzie i zmienię zdanie. Nie przeszło. Zmieniłem wkładkę i zacząłem pakować jej rzeczy.

W międzyczasie ona dzwoniła i pisała kilkanaście razy, ale wszystko ignorowałem. W pierwszych esemesach jechała po mnie jak po burej suce (zależy ci tylko na pieniądzach ale nie na mnie, w życiu mnie nikt tak jak ty nie potraktował, nikt kto naprawdę kocha nie potraktowałby tak kobiety w życiu), ale później jej przeszło i zaczęła nawet przepraszać.

Olałem to. Wysłałem jej takie coś, parafrazuję: Wiesz co? Zmieniłem zdanie. Kocham Cię, ale jesteś toksyczną osobą. Rozwalasz moje pieniądze bez pytania i nie potrafisz oddać. Nie jestem dusigroszem, oto dowód: nie musisz mi oddawać żadnych pieniędzy. Zmieniłem zamek w drzwiach. Spakowałem Twoje rzeczy. Napisz mi adres, na jaki chcesz je otrzymać. Nie chcę Cię więcej widzieć w życiu, rzeczy przywiezie Ci taksówka. Jak nie podasz adresu, wyślę rzeczy na adres Twojej mamy. Nie dzwoń. Nie pisz w innych sprawach niż przekazanie Ci rzeczy. Za chwilę na fejsie zmieniam nasz status i Cię tam zablokuję, nie bądź zaskoczona. W telefonie też Cię zablokuję, jeśli będziesz mnie nękać pierdołami.

Telefon się rozszalał później. Po jakiejś godzinie przyszła i miała pieniądze. Wiem z esemesów, które czytałem z jakąś chorą fascynacją. Dźgnęła za mocno porównując mnie do ojca, czułem się jak jakiś psychopata wyzbyty z emocji i empatii.

Jak przyszła i dzwoniła i pukała, powiedziałem jej przez drwi "podaj adres" i puściłem głośno muzykę. Po chwili poszła.

Teraz mi już trochę przeszło, zrobiło się ciemno, mieszkanie puste bez niej. Nie jest aż taką złą osobą, jak ją opisałem, jest ciepła i radosna, związek nie jest/był idealny, ale był dobry.

Ale rozmów o jej finansach mieliśmy mnóstwo. Oszczędności zero, a nie zarabia wcale bardzo mało. Mieszka za darmo, media ma za darmo (płacę ja), większość zakupów robię ja. I jeszcze podbiera moje pieniądze i nie oddaje. Jak taka nieodpowiedzialna osoba miałaby być matką moich dzieci? 28 lat to chyba wystarczająco dużo czasu, żeby zacząć ogarniać swoje życie finansowe?

W międzyczasie w esemesach przyznała się, że nawet jakąś chwilówkę wzięła kiedyś, bo bała się pożyczyć ode mnie, ale przysięga, że już nigdy nie weźmie... No tutaj musiałem naprawdę mocno walczyć, bo zżera mnie ciekawość jak cholera na co ona potrzebowała pieniędzy tak bardzo, że aż chwilówkę wzięła, przecież ona sobie nic nie kupuje poza ciuchami, kosmetykami, drinkami i coś tam rozwala na Spotify i kupi czasem jakieś pierdoły w gierkach mobilnych. To ostatnie uważam za najdebilniejsze rozwalanie pieniędzy, już by więcej z tych pieniędzy było pożytku, gdyby się nimi podcierała i je spuszczała w kiblu, ale to jej pieniądze i nie mam zamiaru wymagać od niej, żeby nie wydawała na coś, co mi się nie podoba (najwyżej powiem swoje zdanie i tyle).

Zacząłem pisać tego posta o czternastej, ale jak zmieniłem status na fejsie, fejs i mój telefon oszalał. Niektóre telefony odbieram, niektórym odpisuję i tak zlatuje mi ta niedziela.

Kwestia jest taka, że skoro publicznie zerwałem z nią na fejsie, to wręcz głupio byłoby się od razu schodzić. Postanowiłem z decyzją poczekać przynajmniej do jutra, a może nawet do przyszłego weekendu. Dzwoniła m.in. jej mama i chciała mi ją dać do telefonu. Słyszałem w tle, że zanosi się płaczem... :(

Jeszcze nie wiem, co zdecyduję. Na razie pytanie do Was: czy myślicie, że da się ją jakoś nauczyć odpowiedzialnego zarządzania pieniędzmi? A jeśli tak, to w jaki sposób? Ja nie chcę kontrolować jej finansów. Ja chciałbym, żeby to ona zrozumiała, że rozwalanie na lewo i prawo i non stop nie posiadanie żadnych pieniędzy jest nieodpowiedzialne. Tutaj trzeba zacząć myśleć o jakimś własnym mieszkaniu, ja mam już coś tam odłożone, a ta #!$%@? na prawo i lewo. Jak można związać się kredytem mając taką osobę za partnera? Za gotówkę mieszkania nie kupię jeszcze pewnie przez dekadę, przez którą będę płacił odstępne obcym ludziom. Kredyt+czynsz wyniesie mnie tyle samo, co płacę teraz, a mieszkanie z każdym miesiącem będzie po kawałku coraz bardziej moje. Przeciwników kredytów będę ignorował, mam to solidnie przemyślane. W złotych oczywiście będzie.

Na razie myślę, że jak miałoby przyjść co do czego, to po prostu niech zacznie płacić za nasze wspólne wydatki, czynsz, media, jedzenie. Myślę, że sprawiedliwie będzie, gdy będziemy płacili proporcjonalnie do dochodów, czyli jeśli ja zarabiam raz więcej niż ona, to płacę 2/3 tych wydatków. Chodzi mi o to, żeby nie ograniczała się zbytnio nimi, ona lubi np. długo stać pod prysznicem, rachunki za prąd płacę po kilka stówek nawet miesięcznie, bo mamy przepływowy ogrzewacz wody na prąd, ale na nigdy jej tego nie wypomniałem, bo lubię jej sprawiać przyjemności. Raz tylko zdziwiła się, że rachunek jest taki wysoki, jak kiedyś go zobaczyła przypadkiem po raz pierwszy. Odpowiedziałem jej, że przepływowy ogrzewacz pobiera dużo prądu i na tym się skończyła dyskusja. Więcej do tematu rachunków nie wracaliśmy. Mnie tam pasują jej długie prysznice, potrafi nawet godzinę dziennie tam siedzieć, mam wtedy chwilę spokoju przynajmniej. I płacę do kilku stówek miesięcznie i to ja jestem dusigroszem? Litości.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling

Zejść się, czy nie?

  • Tak 14.1% (293)
  • Nie 66.0% (1368)
  • Nie wiem/inne/komentarz 19.8% (411)

Oddanych głosów: 2072

  • 255
  • Odpowiedz
Zresztą sam pomysł o tym że nagle bankomaty itd przestaną działać i akurat w tym momencie będziesz musiał wydać grubszą sumę podpada pod jakąś paranoję.


@Asterling: Mam w domu 2k odłożone na czarną godzinę i wierz mi - używałem jej kilka razy przez ostatni rok - zawsze następnego dnia odkładałem. Tak, więc to głupi pomysł nie jest.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak dla mnie tu nie ma nic czego nie można by naprawić. Zresztą sam wszystko dobrze opisałeś. Musicie sobie wyznaczyć jakieś granice. Wykopków, które tak łatwo ferują wyroki nie ma zupełnie co słuchać. Ona odwaliła, Ty odwaliłeś. No trudno. Wyszło wybuchowo. Parę rzeczy musicie dopiąć.
  • Odpowiedz
OP: @Asterling:

A co do tego że nazwałem cię paranoikiem to tak właśnie można nazwać osobę która jak jeden dzień nie ma gotówki w mieszkaniu wpada w furię.


Weź albo przeczytaj na spokojnie całość jeszcze raz, zanim się wypowiesz, bo wiem, że jesteś tu moderatorem i pewnie czytasz tego dużo, albo przestań robić kurtyzanę z logiki.

Jak wydała pieniądze, to nie wpadłem w furię, tylko pojechałem do bankomatu, a później
  • Odpowiedz
Jak mi nie przepuścisz tego komentarza, to zrobię osobny wpis na Wykopie na ten temat i najesz się wstydu. Zauważ też, że mimo wszystko staram się Ciebie nie obrażać.

@AnonimoweMirkoWyznania: Ty w ogóle masz czelność mi grozić xD ? A co do samego komentarza to ona nazwała cię tak bo sam zacząłeś wyżywać na niej swoje frustracje a twoja reakcja była tak bardzo nie na miejscu że przy większej kłótni pewnie
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę to jest #!$%@? z Twojej strony.
wiedziałeś że pożycza sobie z kupki, raz się #!$%@?łeś i dołożyłeś potem drugą kupkę żeby ona mogła swobodnie brać kasę... doskonale wiesz że masz różowego który ma problemy z wydawaniem, a kusisz ją jak pełną michą przysmaków postawioną pod psi nos. i się dziwisz że tresura nie działa
toksyczne i nawet chore zachowanie.
  • Odpowiedz
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania : jak dla mnie ona testowała trochę na ile może sobie pozwolić, a ty w momencie jak ona przekroczyła granicę (podbieranie pieniędzy) zamiast jej o tym powiedzieć przesunąłeś granice po raz kolejny. Podbieranie pieniędzy z dodatkowej puli wywołało i Ciebie wybuch, który od jakiegoś czasu się kumulował...
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę z Ciebie synuś mamusi a braciszek be to napewno przez ojca ;-) ale nie będę tu dywagował nad psychologią rodzinną, do rzeczy, zrobiłeś bardzo dobrze, nie powinieneś wracać, skoro zachwuje się nie pierwszy raz w ten sposób, bez szacunku do Ciebie i Twojej pracy, to bądź konsekwentny, zakończ związek

I nie dyskutuj na wypoku bo to IMHO dziecinne jest
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Przy całej ten imbie mam naprawdę proste pytanie.
Skoro chcesz mieć pieniądze zostawione na nagłe wydatki
Skoro nie chcesz żeby Twoja kobieta je wydawała
Skoro nawet przygotowałeś dwie oddzielne paczki pieniędzy, żeby ona brała tylko z jednej...

Dlaczego zwyczajnie nie odłożyłeś faktycznie pieniędzy na czarną godzinę nie mówiąc jej o tym? Trzymałbyś sobie ową kasęw miejscu o którym ona nie wie, nie mówiąc jej o tym i problem z głowy.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Twój krok wykonałeś robiąc dwie osobne kupki, to było ustępstwo. Ona swój wykonała pokazując, że ma to w dupie.

Czy jesteś dziwny z tą kasą? Tak. Czy to daje jej prawo do braku szacunku dla Twoich odchyłów? Nie. Jak kierwa miałem dziewczynę co bała się ciemności to nie zabierałem jej lampki bo potrzebowałem do pracy, mimo, że to było dziwne, to na tym polega szacunek i związek, rozumiesz i akceptujesz
  • Odpowiedz
Myślę, że gdyby udało nam się zwalczyć tę jej wadę, miałbym ukochaną bez żadnej dużej wady, myślę, że to całkiem niezły deal :)


@AnonimoweMirkoWyznania: o Jezu Święty, nie. Nie popełniaj tego błędu. Jeśli nie potrafisz kogoś pokochać nawet nie za wady, ale pomimo nich, to nigdy, przenigdy nie pchaj się w taki związek. Zmienianie się dla kogoś to bajka, jeśli bycie w związku miało by obudzić w Tobie jakieś pokłady odpowiedzialności
  • Odpowiedz
Ty w ogóle masz czelność mi grozić xD ? A co do samego komentarza to ona nazwała cię tak bo sam zacząłeś wyżywać na niej swoje frustracje a twoja reakcja była tak bardzo nie na miejscu że przy większej kłótni pewnie byłbyś skłonny użyć agresji fizycznej.


@Asterling: ale się we wróżkę zaczynasz bawić. Gość jest cholerykiem, do tego z zasadami które wielokrotnie babka nagięła. Wreszcie pękł i wywalił ją z mieszkania.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Po pierwsze - odwaliłeś taką inbę, że nawet jeśli się zejdziecie, ona nie zapomni tego do końca życia i to nie będzie szczęśliwy związek

po drugie miałeś rację - skoro ona zarabiała i jeszcze musiała Cię okradać nie dokładając się do rachunków to niech #!$%@?, po co Ci taki problem? Wyobraź sobie w przyszłości że jesteście małżeństwem, macie wspólne konto z którego znika nagle 10 tysięcy bo ona musiała jakiejś
  • Odpowiedz