Wpis z mikrobloga

Wczoraj we #warszawa byłem w kinie na filmie Arrival. Stężenie #!$%@? ludzkiej było tak ogromne, że odechciało mi się jakiegokolwiek więcej kina a zwłaszcza multikina w złotych tarasach. Pomijając to, że kolejki po bilet były ogromne, to szkoda, ze nikt z obsługi nie potrafi powiedzieć, że tam gdzie sprzedają popcorn i cole, również można kupić bilety! Wiem, że można było kupić online, ale chcieliśmy skorzystać z promocji "drugi bilet za darmo płacąc Mastercard". #!$%@? rozpoczeła się, tak jak zawsze, 5 minut przed rozpoczęciem filmu, czyli PO czasie kiedy wszyscy powinni już siedzieć na swoich miejscach. Okazuje się, że dorośli, jak widać po ich wyglądzie, ludzie, nie potrafią znaleźć swojego rzędu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gimbus (akurat był przede mną) niczym murzyński sługa ustąpił miejsca debilowi, który rzekł "my tu siedzimy, to są nasze miejsca". Gimbo przesiadł się do kolejnego rzędu, po czym 2 minuty poźniej, kiedy przyszedł bardziej ogarnięty ludź, zwrócił mu uwagę, że to jest rząd H a nie I. I tak właśnie w trakcie trwania filmu to domino #!$%@? przesiadało się ze 3 razy. Nie musze chyba pisać jak bardzo jest to irytujące, kiedy chcesz się skupić na filmie, a tępe łby zasłaniają ekran. Kolejne #!$%@? umysłowe złapało cebularzy, którzy w 5 minucie filmu chcieli poczuć się jak VIPy i przesiedli się na miejsca VIPowskie. Co się okazało kilka minut później? Że przyszli spóźnieni prawdziwi VIPowicze i po 20 sekundach dezorientacji #!$%@? cebularzy z ich miejsc. A te #!$%@? #!$%@? pseudoVIPowskie, zamiast od razu zejść z nie swoich wykupionych miejsc, to siedzieli i udawali, że to ich miejsca... Dzięki temu miałem kolejne puste #!$%@? łby przed sobą zamiast ekranu z filmem. O zbyt mocno wyperfumowanych panienkach już się będę się rozpisywał, ale chyba wolałbym aby ktoś lekko śmierdział potem z siłowni, niż wywalał na siebie całą butelkę jakiegoś taniego śmierdzącego, niczym stara baba, perfumu.

Hitem, #!$%@?, hitem był #!$%@? umysł, który siedział dwa miejsca po mojej prawej stronie. Żeby nie spojlerować filmu, to napisze tylko, że w momencie kiedy generał Chin rozmawia z naszą główną bohaterką, to ów człowiek w kinie WYBUCHA śmiechem. Śmieje się tak głośno jak by ktoś go gilgotał pod pachą. Chwila przerwy, znowu kolejna scena z generałem i tłumaczką, a ten #!$%@? znowu WYBUCHA ŚMIECHEM, kręci głową na znak "niewiarygodne i nieprawdopodobne". Problem w tym, że tylko ten #!$%@? #!$%@? się smieje jak debil na całe kino, wytrącając innych ze skupienia, a scena była kluczowa w filmie.

A co do samego filmu, to spodziewałem się mocnego sf, a dostałem je tylko w 30%. Reszta filmu trzyma poziom "m jak miłość"

#gorzkiezale #bekazpodludzi #film
  • 30
@KrolMurzynow1: nie no, multipleksy odpadają, to złota zasada. Drogo, hołota, tak jak opisałeś a dodatkowo na topowych filmach reklamy po 45 minut - autentyk. Jest tyle mniejszych kin, że nie ma sensu się torturować tym badziewiem.
@KrolMurzynow1: Mireczku polecam taki protip jaki ja stosuje, jeśli już mam iść do kina to zwykle wybieram ostatnie godziny seansu, wtedy zwykle trafiam ze swoim różowym na pustą sale ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡ ͜ʖ ͡)
@KrolMurzynow1: eh, jak ja bym chciał mieszkać we Wrocławiu albo Krakowie. #opole here, więc żadnego sensownego kina studyjnego. Tylko jeden, jedyny Helios. Jak pójdę na to całe "kino konesera" to jeszcze ludzie się jakoś zachowują, ale na normalnym seansie jest masakra.
@KrolMurzynow1: @Piotrek00: a tam gadanie, ja chodzę do kina cinema-city, pod koniec repertuaru, w poniedziałki, wtedy sala pusta i siedzi po 4-6 osob, polecam.

Ale też czasem się bydło zdarzało, np ostatnio ktoś pił piwo z lidla i śmierdziało piwskiem, do tego przemycił czipsy i paluszki, też z lidla. Cebula stronk