Aktywne Wpisy
Thiocomaster +131
W końcu koniec bana #!$%@? ahaha Idealnie, żeby wyśmiać biseksa.
Człowieku #!$%@? jak ty wyglądasz? Jak #!$%@? plastelinowy ludek.
Podobają ci się tylko ciuchy za kilka koła z jak największym logo.
Jesteś słupem, z gówno firmą od fotowoltaiki, który krzyczy z całych sił, że on jest biznesmenem.
Może się #!$%@? hodowlą jedwabników zajmiesz? Chociaż ja bym cię widział jako cipendejsa na panieńskich.
Malowana broda. #!$%@? też malujesz na czarno?
Jakbyś nie miał
Człowieku #!$%@? jak ty wyglądasz? Jak #!$%@? plastelinowy ludek.
Podobają ci się tylko ciuchy za kilka koła z jak największym logo.
Jesteś słupem, z gówno firmą od fotowoltaiki, który krzyczy z całych sił, że on jest biznesmenem.
Może się #!$%@? hodowlą jedwabników zajmiesz? Chociaż ja bym cię widział jako cipendejsa na panieńskich.
Malowana broda. #!$%@? też malujesz na czarno?
Jakbyś nie miał
nocne_zwidy +115
Właśnie oglądam sobie film Mentzena pt."najgłupszy poseł" i w tym filmie ma pretensje, że rząd zajmuje się głównie rozliczaniem polityków PIS, tym ze 100 konkretów Tuska zrealizowali tylko 3( rządząc dopiero miesiąc xD) ale z tego co kojarzę to on był tym, który chciał "wywracać stoliki" i teraz nagle ma problem z tym, że ktoś te stoliki wywraca. Jaki to jest #!$%@? hipokryta...
Już nie patrząc na to kto jest za jaką
Już nie patrząc na to kto jest za jaką
Dokładnie 20 lat temu, w 1996 roku, firma Bandai wypuściła na rynek pierwszą generację zabawek z serii Tamagotchi.
Były to małe - rewolucyjne jak na tamte czasy - urządzenia, które miały dać dzieciom to, o czym te zawsze marzyły. Swojego małego pupila, którym mogłyby się opiekować. Tyle, że wirtualnie.
Tamagotchi było malutkim urządzeniem elektronicznym, wyposażonym w pierwszej fazie w trzy przyciski i monochromatyczny wyświetlacz, na którym mogliśmy oglądać nasze zwierzątko. Jedno urządzenie, obsługiwało jeden rodzaj zwierzątka, a dziecko mogło zdecydować się na opiekę nad psem, królikiem, dinozaurem, kurczakiem, rybką, czy... uśmiechniętą buźką.
Według zapewnień producenta, zabawka ta miała uczyć dzieci odpowiedzialności, ponieważ właściciel wirtualnego zwierzątka musiał je regularnie karmić, wyprowadzać na spacer, sprzątać po nim i bawić się z nim. Jeśli nasz pupil był dobrze zadbany, rozwijał się i rósł. Jeśli natomiast zapomnieliśmy o nim na dłuższy czas, wyprowadzał się z domu (w niektórych wersjach umierał, ale to nie było idealne rozwiązanie jak dla zabawki) i gra dobiegała końca.
Urządzenie w latach 90 sprzedawało się niczym ciepłe bułeczki, a producent wypuszczał na rynek coraz to nowsze modele Tamagotchi. Twórcy nie za bardzo chyba wiedzieli w którą stronę rozwijać produkt, więc kolejno dorzucali do niego dodatkowe przyciski, port podczerwieni, lepszy głośniczek, kolorowy ekran, aż w końcu doszli do wersji z dostępem do Internetu.
Inni producenci nie pozostawali w tyle i jak to zwykle bywa, zalewali rynek swoimi wersjami 'inteligentnych jajek'. Gdy oryginalny produkt oferował jedno zwierzątko per urządzenie, klony od ręki oferowały zestawy '49 in 1'. Gdy pierwsze Tamagotchi miały wbudowane średnio po dwie gry, podróbki zaczynały niekiedy przypominać małe konsole do gier.
Tamagotchi był prawdopodobnie pierwszym przykładem zabawki, która w pełni uzależniała gracza od siebie. W początkowych fazach rozgrywki, interakcja ze zwierzątkiem była wymuszana co kilkanaście minut. Brak odpowiedzi na kilka wezwań podopiecznego (oznajmianych paskudnym, elektronicznym piskiem) mógł doprowadzić do utraty zwierzątka już po kilku godzinach od rozpoczęcia zabawy. Łatwo sobie więc wyobrazić, jak wyglądała opieka nad Tamagotchi podczas pobytu dziecka w szkole. Skrzętne ukrywanie urządzenia pod ławką i karmienie/pojenie/zabawianie pupila na zapas, aby przypadkiem nie zaczął informować o swoich potrzebach w trakcie lekcji. Całe szczęście, że zabawka sama przechodziła w 'tryb snu' w okolicach godziny 20. Chyba tylko to ocaliło ówczesne dzieci przed zarwanymi nocami, spędzonymi na wciskaniu małych guziczków.
Może i Tamagotchi nie było szczególnie inteligentną zabawką, ale nie można zaprzeczyć, że jako pierwsza z zabawek, wciągała użytkownika na długie godziny, dni i tygodnie, a oferowany przez nią system rozwoju postaci (piesek rósł, obchodził urodziny, zdobywał punkty) był protoplastą innych, znanych mechanizmów stosowanych do dziś w grach komputerowych.
Czy zabawka umarła śmiercią naturalną? Nic bardziej mylnego. Może i szał na Tamagotchi z lat 90-tych już minął, jednak producent do dziś dnia wypuszcza na rynek nowe modele swojej mini-gry w której możemy opiekować się wirtualnymi zwierzątkami. Liczba fanów zabawki jest na tyle duża, że nie ma co oczekiwać rychłego spadku zainteresowania tama-jajkiem.
❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋❋
O co chodzi?
Co piatek, firma Akamai Technologies (polski oddział z Krakowa) wrzuca na swój fanpage wpis technologiczny, który nastepnie jest repostowany tutaj, na mikroblogu.
Link do Fanpage
Nie przegap nowych wpisów!
Obserwuj tag #akamaitech i/lub moje prywatne konto.
Kto jest autorem wpisów?
Autor to unknow - możesz obserwować jego profil na FB (sporo newsów o technologii)
Chcesz pomóc?
Podeślij do mnie na priv temat, który myślisz, że warto byłoby poruszyć w następnych wydaniach AkamaiTech
#nostalgia #technologia #ciekawostki #gimbynieznajo
http://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=tomagotchi
A moje tamagotchi miało zajebistą funkcję dynamicznej zmiany formy - zachowywało się wiek i poziom rozwoju a można było zmieniać dowolnie zwierzę. #!$%@? jaki byłem załamany, to było najdłużej jak miałem to gówno.