Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć Mireczki,
Mam spory dylemat dotyczący #praca i #przeprowadzka, przedstawię po krotce swoją historię i liczę, że ktoś pomoże chociaż trochę w podjęciu decyzji.

25lvl here, rok temu wróciłem po półtorej roku pracy za granicą i przeprowadziłem się razem z różowypasek do Wrocławia z małego miasteczka w celu poszukiwania pracy, podjęcia studiów itd, oszczędności pozwoliły mi na spokojne poszukiwania pracy, na początku tego roku udało mi się w końcu po wielu rozmowach i telefonach, rozesłaniu miliona CV, znaleźć pracę w zawodzie (grafik), w międzyczasie poszukiwałem też pracy gdzie tylko się dało i odezwał się do mnie stary klient jeszcze z poprzedniej pracy i zaproponował rozmowę o pracę.

Nowa praca przedstawiona w samych superlatywach, ogromne zarobki, szansa na rozwój, szkolenia, wyjazdy itd itp. Niestety wiązało się to z przeprowadzką w rodzinne strony do mniejszego miasta. Po długim namyśle przyjąłem pracę z uwagi na szanse rozwoju (a po części przecież o to chodziło wracając do kraju), różowy nie był zachwycony bo to kolejna przeprowadzka i sama obawiała się o znalezienie pracy w tamtych stronach z uwagi na słaby rynek pracy. Jednak zaryzykowaliśmy, skuszeni obietnicami. Pojawiły się problemy ze znalezieniem normalnego mieszkania, dojazdy, no ale przecież praca miała wszystko zrekompensować.

I tutaj dochodzimy do punktu kulminacyjnego, pracuję już ok. 6 miesięcy, na śmieciówce, zarobki są w miarę natomiast nie mam co liczyć na więcej, o szkoleniach i rozwoju mogę zapomnieć, z 11 osób które pracowały tutaj kiedy rozpoczynałem pozostało 6, z czego 3 na wypowiedzeniu, więc za niedługo będę niemal najstarszy stażem... W międzyczasie przeprowadzaliśmy się jeszcze 2 razy, bo mieszkania były albo strasznie PRL albo kosmiczne opłaty niemal takie jak we Wrocławiu... Więc suma sumarum wychodziliśmy gorzej niż we Wro.

Tydzień temu dostałem nową ofertę pracy znowu we Wrocławiu z normalną umową, stawka podobna do tej tutaj + prowizja, więc jest szansa na ugranie większej $, różowy mega #!$%@?, że HUR DUR miało być tak pięknie, mieliśmy we Wrocławiu super chatę w dobrej cenie i pracę to chciałem przenieść się tutaj, teraz znowu chcę wrócić, nie ma na to hajsu, czasu, nerwów, mam zastanowić się czego chcę.

Dlatego piszę o tym do was tutaj, aby poznać zdanie większej liczby odbiorców:

1. Zostać tu gdzie jestem, zaciskać zęby i robić za małą kasę + nie wiadomo czy prędzej czy później nie zamkną tego burdelu i zostanę na lodzie, bo pracy w okolicy niestety brak.

2. Rzucić to w #!$%@? i wracać do Wrocławia, brać tą pracę co zaproponowali i ew. szukać czegoś na miejscu, wynająć znowu chatę i płakać nad swoją głupotą i łatwowiernością.

Dodam tylko, że ostatnie działania pochłonęły całe nasze oszczędności i ogólnie na ten moment wychodzimy na styk z opłatami i kosztami życia. Na przeprowadzkę musiałbym się zapożyczyć u rodzinki i ew. spłacać po przeprowadzce więc znowu jest to stawianie wszystkiego na jedną kartę.

#praca #dylematy #pytanie #przeprowadzka

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 10
OP: Dziękuję za dotychczasowe odpowiedzi, wybór wydaje się oczywisty, najbardziej szkoda mi tego, że nie zostałem w mieście od razu, pewnie do tego czasu miałbym już lepszą robotę, a i nie byłoby problemów z wyprowadzkami, ponownym szukaniem mieszkania itd. No ale kto mógł przypuszczać, że to się tak skończy...

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: Zkropkao_Na