Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Co byście pomyśleli o gościu, którego dziewczyna po pół roku bycia w związku ląduje w szpitalu psychiatrycznym po nieudanej próbie samobójczej?
Nie musicie mi mówić, jasno mi to komunikuje jej rodzina i znajomi. A to, co dostaję z anonimowych numerów i maili jest po prostu nie do opisania.
Że zacytuję klasyka, dżizas ja #!$%@?ę #!$%@?.
Moim problemem jest to, że nie mam takiej nie wiem jak to nazwać, cechy, którą ma większość ludzi, chodzi mi o utrzymywanie dłużej uczucia. KMam wrażenie, jakbym przeżywał emocje w związku jak na przyspieszonych obrotach. U zwykłych ludzi faza pierwszego zauroczenia trwa minimum kilka miesięcy a później następują lata stabilnego związku, czasem nawet dekady. U mnie pierwsze zauroczenie to powiedzmy miesiąc, później uczucie że tak powiem normalnieje, czyli po prostu jest w porządku i tak przez kilka miesięcy, po czym mi przechodzi. Ktoś może powiedzieć, że nie potrafię się zakochać, no być może, ale ja jak mi się już dziewczyna spodoba, to zawsze mam nadzieję, że to będzie ta jedyna, motylki w brzuchu, problemy z zaśnięciem i tęsknota gdy nie ma jej obok i myśli o niej non stop, brak apetytu, szalona radość przy spotkaniu, szalone seksy gdzie tylko się da, rozmowy do rana, czuję się wtedy jakbym wygrał życie, najszczęśliwszy na świecie.
Tyle, że to mija szybko. Myślicie, że ja bym nie chciał, żeby to trwało dłużej? Potem przychodzi ten spokojniejszy dla mnie okres gdy jest po prostu radość z bycia razem, ale rozstanie np. na jeden czy dwa dni już nie wyrywa dziury w sercu, jest ta świadomość, że ona wróci, a jak jesteśmy razem, to jest świetnie, wciąż mnóstwo tematów do rozmów, wyjazdy.
Mija kilka miesięcy i przechodzi. Po prostu nie czuję do niej wiele, jest sympatia, ale przecież nie o to chodzi. Zaczynam się męczyć, czegoś mi brakuje, zaczynam dostrzegać wszystkie wady dziewczyny, to psuje relację i związek się kończy.
Miałem tak już 8 razy, za każdym razem identycznie, praktycznie co do miesiąca. No więc po trzech czy czterech takich związkach zacząłem o tym wspominać poznając nową dziewczynę. Ale za każdym razem mówiłem, że chciałbym w końcu stworzyć długi związek. Nie udało mi się za żadnym razem.
I tak było tym razem. Nie zdążyłem nawet zerwać. Już od pewnego czasu mówiła mi "ty wiesz co" w różnych intymnych momentach, co miało oznaczać, że mnie kocha, aż w końcu powiedziała to tydzień temu. Ja już wyczuwałem, że mi zaczyna przechodzić, ale to spowodowało, że zupełnie się zdystansowałem. Miałem #!$%@? w robocie i czekałem na jakiś spokojniejszy dzień, żeby zerwać. W zeszłym tygodniu rano zepsuł mi się samochód niedaleko od domu, zadzwoniłem do znajomego mechanika, on że przyjedzie za godzinę, zostawiłem auto na poboczu i pieszo wróciłem do domu, żeby nie siedzieć w słońcu, wchodzę, a ona spuchnięte oczy ale mówi, że się w łazience poślizgnęła i uderzyła łokciem w płytki (żadnego śladu na łokciu). Dało mi to do myślenia, wygrzebałem stary telefon i włączyłem nagrywanie, niedługo potem wyszedłem, bo mechanik już czekał pod domem. Moja chyba-była-dziewczyna-bo-nie-miałem-okazji-zerwać studiuje, więc ma wakacje i siedzi dużo w domu. Na nagraniu wyszło, że ma napady szlochania co godzinę lub dwie. Chwilami zawodziła jak czasem ludzie na pogrzebach. Już spała jak to odsłuchiwałem, ja rano do roboty więc nie chciałem już rozmawiać tego wieczora, rano powiedziałem jej, że chciałbym porozmawiać wieczorem, przyjęła to zaskakująco dobrze, a po kilku godzinach telefon, że próba samobójcza. W domu z jakimś cudem niewyłamanymi drzwiami (ja za zobą zawsze odruchowo zamykam na klucz, ale ratownicy weszli bo było niezamknięte) czeka na mnie gliniarz, potem posterunek i zeznania. Nie mam pojęcia, skąd wzięła takie prochy, nigdy ich nie widziałem w życiu. Skontaktowałem się z adwokatem ojca, który mnie uspokaja. Z tego co nieoficjalnie wiem ona nigdy się nie leczyła psychiatrycznie.
Cóż, tyle. Nie wiem czy ona ma już termin kiedy wychodzi, adwokat sugeruje mi absolutnie nie odwiedzać jej w szpitalu. #!$%@? sytuacja, bo jedyne co ja miałbym jej do powiedzenia, to że zrywam z nią. Jak teraz odwaliła taki numer, to mogę się spodziewać wszystkiego. W każdym razie powiedziałem jej rodzinie oraz gliniarzom, że ona się mogła domyślać, że chcę zerwać tego dnia wieczorem. Także sam nie wiem, czy mam to już załatwione, czy nie, a jak do szpitala pójdę, gdyby ona chciała, to spodziewam się, że na wizycie będzie ktoś z jej rodziny i będzie na mnie naskakiwał.
Domyślam się, ze zaraz się tutaj wyleje na mnie wiadro pomyj, że krzywdzę te dziewczyny. Uważam inaczej. Nic nie poradzę na to, że taki cykl powtarza się za każdym razem, myślicie że nie zazdroszczę parom w kilkuletnich związkach? Zazdroszczę jak #!$%@?. A gdy już wiem, że uczucia przeszły, to zrywam.Robię dokładnie to samo, co osoba, która była na przykład w dwóch kilkuletnich związkach i oba zakończyła. Tylko u mnie okres związku jest krótszy. Ale ludzie i tak nie rozumieją, nawet niektórzy znajomi mają mnie za gościa, co myśli głównie #!$%@?. A ja #!$%@? nigdy żadnej nie zdradziłem, staram się być w porządku. Po zerwaniu zawsze mam doła, coraz większego za każdym razem, bo jak tak dalej pójdzie, będę sam do końca życia. A nic nie poradzę, że szybko znajduje się jakaś pocieszycielka. Chociaż po tej akcji jak sądzę w moim mieście mam już totalnie przesrane u większości dziewczyn.
Teraz byle się jakoś z tej sytuacji wykaraskać i mieć to już za sobą. Dochodzą do mnie wiadomości, że ludzie niestworzone rzeczy mówią, że ją narkotyzowałem, że jestem narkomanem. Moi znajomi są cholernie zaciekawieni, ale ja nie chcę o tym opowiadać przy jakimś piwie, bo obawiam się, że gdyby pojawiły się jakieś zarzuty, to ktoś coś przekręci i będę w jeszcze czarniejszej dupie. #!$%@? przerasta mnie ta sytuacja. Mam dość wszystkiego.
Czy norweski jest bardzo trudny? Bo chyba czas #!$%@?ć jak tylko się okaże, że nie będę miał jakichś problemów z tą sytuacją.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 5
qwerty: Smutno, nikt Ci nie odpisał.

Moim zdaniem spróbuj wyłączyć emocje. Tj. rzeczywiście przypilnuj, żeby Tobie nic się nie stało: jeśli adwokat mówi Ci, żebyś uważał i nie odwiedzał jej - to nie odwiedzaj. Przeczucie mówi Ci, żeby nie mówić znajomym - nie mów (prawdopodobnie dobrze czujesz). Spróbuj po prostu na dobry początek nie sprowadzić kłopotów na siebie.

Jeśli chodzi o nią: na razie ją przypilnują w tym szpitalu, jej rodzina
@AnonimoweMirkoWyznania Sytuacja jest co najmniej dziwna. Tzn. o ile jest dokładnie tak jak opisałeś to nie za bardzo musisz się 'biczować', bo owszem, zerwanie nigdy fajne nie jest, ale też i stabilnych ludzi raczej nie pcha po kilku miesiącach związku do próby samobójczej.
Wiadomo, że rodzina będzie stała za dziewczyną, bo to w końcu jej rodzina i potrzebują kogoś na kogo mogą w tym momencie zrzucić winę.

A tak ogólnie to pewnie
PolnaKrowa: Dzięki qwerty i @alfka. Widzę w czym błąd, nie ma tl;dr, ściana tekstu. Nie chciałem już pisać tl;dr tamtego wieczora. W międzyczasie dostałem od jej rodziny sygnał, że mam się nie spodziewać żadnych dalszych kontaktów z nią, być może zadecydowali za nią a być może to jej decyzja, w każdym razie mnie to jest na rękę. Pozostaje mi tylko nadzieja, że nie będzie próbowała mi wywinąć jakiegoś numeru, skoro