Wpis z mikrobloga

Mój wczorajszy wpis o gospodarce spotkał się z niemałym odzewem, niestety nie odpowiadałem na bieżąco, zatem odpowiem w osobnym wpisie.

Na pierwszy ogień idzie niestety najmniej rzetelna prawica. A to ci niespodzianka.

@troodon skomentował mój cały wpis tymi oto słowami.

Jak ja kocham twoje manipulowanie faktami - ot chociażby:

Chciałbym aby Szanowny Wykopowicz powstrzymał swoje insynuacje, zwłaszcza zważając na fakt, że żadnego mojego źródła nie podważył. Zarzucanie komuś kłamstw bez podania dowodów jest wyjątkowo nieeleganckie.

No rzeczywiście - Grecy to dopiero #!$%@?ą. Ich bieda to wynik żydowskiego spisku bankierów, nie?

Wpis zawierał informację odnośnie liczby godzin przepracowanych przez pracownika danego kraju rocznie, nie jest celem tej informacji wnioskowanie o źródłach greckiej biedy. Czy przypiszesz to Żydom, Syjonistom, Illuminatom czy Jaszczuroludziom, pozostawiam twojej wyobraźni.
Pozwól, że zadam ci zasadnicze pytanie: Po co umieściłem link do źródła?
a) Ponieważ link fajnie wygląda.
b) Aby obciążyć wykopową bazę danych dodatkowymi informacjami.
c) Po to, żeby leniwy bajarz jak ty, mógł sobie to sprawdzić, zamiast #!$%@?ć głupoty.
Dla każdego człowieka odpowiedź jest oczywista. Niestety, jak widać po twoim następnym zdaniu:

A teraz powiedz - ile lat pracują na zachodzie a ile w Polsce i Grecji?

zaznaczyłeś złą odpowiedź.

I druga sprawa - skoro u nas jest takie Eldorado, to dlaczego brakuje pracy? Przecież przedsiębiorcy powinni jak głupi tutaj zjeżdżać, bo tani pracownicy, nie?

Nie mam zamiaru uzupełniać braków w twojej wiedzy, a takie pytanie niewątpliwie świadczy o ich istnieniu. Dla szeroko rozumianej publiki wyjaśnię:
Oprócz kosztów, liczą się też zyski. Mimo, że w jakimś kraju koszty są znacznie wyższe niż w innym, mimo wszystko opłaca się tam inwestować ponieważ dzięki większemu rynkowi, można zarobić znacznie więcej. Kraj z małą gospodarką i niskimi kosztami pracy staje się mekką wszelkich montowni, co z resztą dzieje się teraz w Polsce.

Teraz przydałby mi się jakiś skrypt, żeby te 160 plusujących osób zanotować na wykopie jako "debil", bo inaczej takich ludzi nazwać nie można.

Przystopuj z takimi rynsztokowymi inwektywami.

@Xianist:

Przedsiębiorstwa ze względu na niski know-how, niedostatek odpowiedniego kapitału ludziego i niskie techniczne uzbrojenie pracy większą cześć przychodów muszą przeznaczać na koszty niepracownicze związane z materiałami czy kosztami bezpośrednio produkcyjnymi.


Mylisz skutek z przyczyną. Przez niskie koszty pracy, dużo bardziej opłaca się zatrudniać kolejnych murzynów niż zainwestować w know-how i technologię. To właśnie dlatego na Zachodzie koszty pracy są wysokie - chodzi o wymuszenie rozwoju technologicznego.
Wiele firm w Polsce konkuruje wyłącznie tanią siłą roboczą.

Gdyby przedsiębiorcy wprost dymali pracowników to rentowność polskich firm musiałaby być niebotyczna, a inwestorzy zagraniczni natychmiastowo przenosili by tutaj całe firmy


Niekoniecznie, wyjaśniałem to już wyżej. Polska jest zbyt małym rynkiem zbytu, aby mógł zaistnieć taki exodus.

Płace w branżach o wysokiej efektywności(informatyka, consulting) są znacznie bardziej zbliżone do średniej unijnej niż w branżach niezrestrukturyzowanych. Z kolei w pozostałych obszarach koszt jednostkowy jest mocniej obarczony udziałowo kosztami, które można byłoby uciąć w przypadku wyższej efektywności.


Na ten sam mit nabrał się @lesiuu:

Poza tym dane danymi, lecz winnym jest niska efektywność pracy Polaków.


Słowa "wydajność" i "efektywność" to często taka liberalna tarcza, którą wolnorynkowcy zasłaniają się przed zarzutami. Oczywiście, wydajność pracy jest niezmiernie ważna, jednak musimy sprawdzić, jak wygląda stosunek kosztów pracy i płac do wydajności.

Zrobił to Klub Jagielloński, oto ich wnioski:

Jak doskonale widać, w latach 2001-2012 Polska była krajem, w którym wzrost wydajności był niemal najwyższy w UE, za to wzrost płac był prawie... najniższy. Najlepiej porównać pod tym względem Polskę, Czechy i Węgry. W latach 2001-2012 średnioroczny procentowy wzrost wydajności wyniósł w Polsce 3,3 proc., w Czechach 2,8 proc., natomiast na Węgrzech 2,2 proc. W Polsce był on więc zdecydowanie najwyższy. Tymczasem wzrost płac był w tych krajach zupełnie odwrotny – w Polsce 0,9 proc., w Czechach 1,8 proc. i na Węgrzech 3,7 proc.

Można z tego wyciągnąć tylko jeden wniosek: w latach 2001-2012 wzrost płac zupełnie nie nadążał za nieustannie wzrastającą wydajnością pracowników, przez co obecne płace w stosunku produktywności w Polsce mają się nijak do tego, co jest na zachodzie Europy, czego dowodem niech będzie to porównanie – obecna wydajność polskiego pracownika to ok. 60 proc. średniej UE, tymczasem godzinowy koszt jego pracy to… ok. 33 proc. średniej UE.


Jaki koń jest, każdy widzi.

@seledynowakalarepa twierdzi:

To są fakty, handluj z sytuacją w samej Polsce i z tym że zgodnie z badaniem Sedlak & Sedlak największe rozbieżności w wynagrodzeniu pomiędzy firmami zagranicznymi a krajowymi występują na stanowiskach dyrektorskich (82% rozbieżności) podczas, gdy na zwykłych SZEREGOWYCH STANOWISKACH RÓŻNICA TA WYNOSI PONIŻEJ 20%.

Wskazywałoby to na przesunięcie rozkładu marż właścicieli i zarządców (czytaj z wrodzoną nienawiścią: PRZEDSIĘBIORCÓW) polskich firm w część niezamożną społeczeństwa w porównaniu z zagraniczną konkurencją.


Ależ nie, świadczy to o tym, że jedynym atutem nisko zarabiających są niskie koszty pracy. Zagraniczne firmy nie płacą dużo biedakom, bo zainwestowały w Polandii właśnie po to aby płacić mało. Cały biznes się opiera właśnie na tym.
Potwierdza to stopa zwrotu z inwestycji w kapitał ludzki. Na każdą złotówkę poświęconą na pracownika, pracodawca zarobi więcej tylko w... Rosji.

@KokiX

mylisz się. Jakby tak w Polsce było dobrze to mielibyśmy wincej milionerów/miliarderów.


Ależ kumplu tak właśnie się dzieje:

W Polsce milionerów - i to dolarowych - będzie przybywać szybciej niż gdziekolwiek na świecie. W ciągu najbliższych pięciu lat przybędzie ich u nas 40 tys.

W ciągu następnych pięciu lat ich liczba ma wzrosnąć aż o 89 proc. do 85 tys. Będzie to proporcjonalnie największy skok w gronie analizowanych państw

Źródło... Forbes!

@smyl pisze:

w którym kraju UE obciążenia z tytułu podatków i parapodatków przy zarobkach 1500zł netto wynoszą 40%? Albo nawet 2-3 krotnie wyższych zarobkach? W Polsce mamy patologiczny, regresywny system podatkowy i przy wyższych zarobkach rzeczywiście obciążenie podatkowe spada - zwłaszcza na samozatrudnieniu, ale nawet na UoP, bo gdy wchodzi drugi próg podatkowy, spadają składki do ZUS i łącznie jest to wciąż 40%.


I ma rację.

2. System podatkowy w Polsce ma charakter regresywny, co oznacza, że lepiej zarabiający i bogatsi podatnicy, płacą relatywnie niższe podatki:

Prawie 2/3 wpływów do budżetu państwa pochodzi z podatków w konsumpcyjnych, obciążających w większym stopniu gorzej zarabiającą część społeczeństwa, u której konsumpcja zajmuje proporcjonalnie większą część dochodu;

Podatek PIT jest de facto liniowy. Mimo że w Polsce istnieją dwie stawki PIT

18% i 32%, wyższą stawkę płaci jedynie około 2% podatników;

Kwota wolna od podatku jest znacznie niższa niż minimum socjalne;

System podatkowy sprzyja powiększaniu już istniejących majątków poprzez względnie niskie opodatkowanie przychodów z kapitałów pieniężnych, brak podatku katastralnego i brak podatku spadkowego w tzw. zerowej grupie podatkowej.


@atc_damian:

myślę, że w twoich danych odnośnie udziału wynagrodzeń w przychodach firmy warto zastanowić się czy uwzgkedniono koszt pracowników na b2b. Jeżeli nie, to warto ustalić jak mogło by to na ten udział wpłynąć. Bądź co bądź osoby na b2b (i kontraktach menedżerskich) z reguły zarabiają wielokrotnie więcej niż przeciętna osoba na UoP


Niestety nie mam takich danych. Ale odnośnie samozatrudnienia, mam pewną ciekawostkę:

Odsetek samozatrudnionych w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie? Czyżby Polacy stali się bardziej przedsiębiorczy? Nic takiego.
Oto wniosek z raportu Fundacji Kaleckiego.

Prawie 85% umów terminowych oraz niemal 50% samozatrudnienia nie wynika z woli pracownika, lecz jest wymuszonych przez pracodawcę

Połowa pracodawców nie przestrzega prawa pracy, w szczególności w odniesieniu do regulacji dotyczących elastycznego dostosowywania zatrudnienia do zmiennych potrzeb rynkowych lub bezpośrednio w kwestiach płacowych. Dra stycznie rośnie liczba przypadków zawierania umów cywilnoprawnych z naruszeniem prawa pracy, tj. w sytuacji, gdy powinna być zawarta umowa o pracę – z 8,8% w 2008 r. do 19% w 2014 r.


Ups...

#neuropa #gospodarka #ekonomia
Pobierz l.....r - Mój wczorajszy wpis o gospodarce spotkał się z niemałym odzewem, niestety n...
źródło: comment_hgdTQBURiX0HTK3rhdHonfsxQpNcUog2.jpg
  • 41
Oczywiście, że nie. Tak samo, jak nie podważyłeś moich


@troodon: jakich twoich źródeł? Gdzie one są?
Z miejsca zarzuciłeś mi manipulowanie, wysrałeś jakieś brednie o żydowskich bankierach, nie spojrzałeś nawet w moje źródło i triumfalnie ogłosiłeś zaoranie lewaka. Niech ci mama da medal z ziemniaka.

Zarzuciłem manipulację - porównaj wszystkie kraje, które wymieniasz.

Które kraje?

Tak? Przemnóż sobie liczbę lat pracy razy liczbę przeprawcowanych godzin w roku i odejmij od tego
@anymous: to nie jest korwinizm, kretynizm a nie korwinizm. Znajdź mi kogoś kto woli sześćset zasiłku przez pół roku od dwóch tysięcy.
bezrobocie nie bierze się z zasiłków dla bezrobotnych*
Pomijając że wydatki na bezrobotnych obciążają śladowo podatników i gospodarkę. Trochę studiowałem ekonomię więc po ciemku wymacam pewne zależności. Ale litości. Wolę ten cytat Hayeka o tym, że płaca to zapłata zapracę a nie litość korwingównianych Januszów:)
@lerner:
Świetnie, że podajesz i porównujesz twarde dane i starasz się odpowiadać na pytania. Widziałem Twój poprzedni wpis, ale sądziłem, że nie masz zamiaru gadać z ludźmi i udzielać im wyjaśnień. Skoro jednak to robisz...

Nie mam czasu analizować wszystkich rzeczy, które tam napisałeś, ale jedna szczególnie przykuła moją uwagę. Zarzucasz ludziom, że niesłusznie zarzucają Ci manipulacje, bo podajesz "twarde dane". I OK, ale problem w tym, że dane mogą być
@lerner:
I jeszcze podsumowując:

Patrząc po znanych mi przypadkach odnoszę wrażenie, że pracodawcy w Polsce narzekają głównie właśnie na:
1. Wysokie koszta pracy w postaci danin dla państwa, tj. duża różnica netto vs prawdziwe brutto. Nawet dla najprostszych prac i najniższych płac.
2. Skomplikowane prawo podatkowe i (jedno z drugim się wiąże)...
3. ...wredną Skarbówkę, bezkarną nawet gdy popełnia katastrofalne błędy.

Wielu ludzi narzeka jeszcze na:
4. Nieuczciwość kontrahentów. Opóźnienia w
Mylisz skutek z przyczyną. Przez niskie koszty pracy, dużo bardziej opłaca się zatrudniać kolejnych murzynów niż zainwestować w know-how i technologię. To właśnie dlatego na Zachodzie koszty pracy są wysokie - chodzi o wymuszenie rozwoju technologicznego.


@lerner: Co? W jaki sposób to działa? Kto wymusza ten rozwój technologiczny? Państwo z płacą minimalną dotyczącą małej części pracowników?

Mimo, że w jakimś kraju koszty są znacznie wyższe niż w innym, mimo wszystko opłaca
W jaki sposób to działa?


@BarekMelka: Wymusza to sytuacja, w której aby zwiększyć produktywność, bardziej opłaca się zainwestować w park maszynowy czy technologie, zamiast dostawić kolejnego murzyna za grosze.
Sprzyja temu chociażby wysoki koszt pracy, czy niskie bezrobocie.

Generalnie jak spojrzysz na dane Eurostatu, zauważysz interesującą korelację - im tańsza siła robocza, tym mniejsze w tym kraju są inwestycje w rozwój i innowacje.

W twoim świecie nie ma handlu międzynarodowego?

Zapytam
@anymous: aha, to z debilizmu się nie wyrasta. Jak debil twierdzi że bezrobocie bierze się stąd, że pół roku NIEKTÓRZY bezrobotni dostają SZEŚĆSET złotych to jest debilem. Przy całym szacunku dla dorobku tego pana. Może nie o nim piszę, bo on w przeciwieństwie do niektórych nie zna realiów tego korwinistycznego raju. Nawet ci NIEKTÓRZY aby przeżyć pracują na czarno. Gdyby nie zasiłki też pracowaliby na czarno, jeśli to jedyna dostępna praca.
@Sh1eldeR: już pod poprzednim wpisem ktoś zwrócił na to uwagę i z Twojego komentarza wynika to samo - wojenka kuce vs neuropa jest absurdalna, dopóki w Polsce mamy taki system podatkowy, jaki mamy. Przy odrobinie dobrej woli i próby zrozumienia się nawzajem Wipler z Zandbergiem mogliby wspólnie napisać system podatkowy, na który obaj by się zgadzali. Niestety, wśród wyzwisk od "lewaków", "korwinistów" i ogólnym nastawieniu konfrontacyjnym przeciwko wyimaginowanemu wrogowi i nieprawdziwej