Wpis z mikrobloga

Mały rant o #stellaris
Inteligencja komputera nie dziala, jest kompletnym syfem, sama mechanika wojny jest strasznie uposledzona

Wypowiedziałem wojne jakiejś rasie będącej w sojuszu z innymi, razem mieli moc trochę większa ode mnie co przekonalem sie w bezposredniej bitwie, widzac ze sklad mojej armii jest dosc slaby (za malo korwet) i nie mam za bardzo sensu w bezposredni starciu wczytalem poprzedni zapis i sprobowalem inaczej.
Tym razem staralem sie unikac bezposredniego starcia, gdy widzialem, ze przeciwnik jest skupiony cofalem do poprzedniego ukladu, SI o dziwo w ogole za mna nie gonilo, a planety ktore im przejalem nie interesowaly ich ani troche.
Po kolei przejmowalem planety, wojska komputera zaczely wariowac, skakaly po moich ukladach niczego konkretnie nie zajmujac (poza jedna planeta mojego wasala ktory byl na drugim koncu mojego imperium.)
W ten sposob nabilem 60% warscore i zwasalizowalem najwiekszego z przeciwnikow, nie ucierpial ani jeden statek z mojej floty.

Ten problem sklonil mnie do pytania - czemu w tej grze nie ma czegos na wzor mechaniki fortow z EU4? Jasne, sa stacje bojowe ktore zatrzymuja przeciwnikow ale sa one tak slabe, ze jesli przeciwnik ma wieksza flote to rozwali je w kilka chwil, moga one zatrzymac tylko kilka korwet. Czemu nie ma jakichs statkow ktore blokuja uciekanie przeciwnikowi? Polepszyloby to i mechanike i pasowaloby do gry - w kilku wojnach to ja probowalem jak glupi gonic za przeciwnikiem ale po jakims czasie sie poddawalem i zaczynalem systematycznie podbijac ich planety, albo sie ogarneli i doszlo do jednej, decydujacej bitwy albo konczylo sie to moim zwyciestwem bez strat.

Druga kwestia, jest w stanie mi ktos wytlumaczyc czemu podczas wypowiadania wojny mialbym sie interesowac czyms innym niz wasalizacja? wasalizacja nie powoduje jakichs negatywnych skutow, w eu4 dostajemy okropne agressive expansion przez co wszyscy nas chca zabic, zalicza sie do relacji z innymi panstwami i moze nam zabierac punkty dyplomacji, sama aneksja trwa i spowalnia nasz rozwoj, w stellaris przeczakac kilka lat i od razu wchlaniamy dawnego rywala do imperium jak gdyby nigdy nic. Niby jego rasa cos tam ponarzeka ale po 50 latach zapomina ze kiedys byla niezalezna.
Nieporozumieniem jest tylko to, ze poza wasalizacja, podbijaniem planet, wyzwalaniem ich nie ma innych opcji podczas negocjacji pokojowych, nie ma czegos tak prostego jak reparacje wojenne, jednorazowy zastrzyk gotowki, przekazanie jakichs technologii, rozwiazanie sojuszu z innymi nacjami, no nie wiem #!$%@?, cokolwiek, przeciez to jest strasznie okrojone.

Trzecie, uwazam ze zajmowanie planet jest zdecydowanie za szybkie, porty kosmiczne padaja jak much, podobnie jak same planety. Glupota jest dla mnie to, ze jesli juz zrzucimy wojska a ona zajma planete to mozemy ich szybko zabrac i leciec dalej, planeta nadal jest nasza. Imho bombardowania powoduja zbyt niskie straty, co najwyzej kilka budynkow sie zniszczy ale ani populacja nie ginie ani nie spada im zadowolenie po wojnie.

Czwarte, frakcje - czy one cos robia? Bo ja nie zauwazylem, niby sa, niby dostaje komunikaty ze istnieja ale jakie one maja faktyczne znaczenie? maksymalnie z tego co widze to troche spada produkcja na nowo podbitych planetach ale z czasem to sie wszystko prostuje, czasami rozwala jakis budynek ale w mid game kosztuje to jakies grosze.

Piate, sektory, eh, niby maja pomoc ogarniac mikrozarzadzanie ale ani nie buduja zadnych stacji obronnych/gorniczych/jakichkolwiek, ani nie kolonizuja planet ktore maja w zasiegu, poza tym, jesli mamy tam port kosmiczny ktory rozbudowalismy do duzych rozmiarow to znika on z zakladek i trudno nim wygodnie zarzadzac.

Szoste, zasieg broni w bitwach to tez jest zart, co z tego, za rakiety maja najwiekszy jesli wszystkie statki na poczatku atakuja ten sam jeden cel, gdy on zginie to rakiety ktore zmierzaly w jego kierunku... znikaja, cala salwa rakiety znika, tak samo jak zaleta duzego zasiegu rakiet.

Ostatnie - dyplomacja, jest pusta, brak opcji szpiegowskich jest kpina, o ile w EU4 mamy pelno roznych opcji to tutaj, podobnie jak w negocjacjach pokojowych, jest null.

---

To sa dla mnie glowne problemy Stellaris, grałem jak na razie 22 godziny, nie odkrylem wszystkich technologii ale nie sadze, ze jakos sytuacja z durnym SI czy brakiem wiekszej mozliwosci dyplomatycznych sie rozwiaze. Pieniedzy wydanych na gre nie zaluje, ale w porownaniu do EU4 czuje rozczarowanie bo gdyby zaimplementowac kilka rozwiazan z EU do stellaris, to ta gra bylaby o wiele, wiele lepsza.
  • 12
Czemu nie ma jakichs statkow ktore blokuja uciekanie przeciwnikowi?


@Acoroner: Ten sam moduł ze stacji możesz włożyć do battleshipów

Ogólnie zgodzę się z twoimi przemyśleniami dotyczącymi dyplomacji, negocjacji, portów itp. Szczególnie mierzi mnie fakt iż mogę sobie bombardować planetę z opcją "full" przez kilka lat i nawet nie zabiję 1 popa. Zbyt wolno spada też wartość planety, budynków udało mi się rozwalić raptem kilka, i nie widziałem by ten skrawek stał
@Topgun:

Ten sam moduł ze stacji możesz włożyć do battleshipów


Okej, to troche polepsza sprawe.

A, tak, brak handlu to tez jest porazka, mozna by zrobic fajna siec zaleznosci ze do niektorych broni/modulow potrzebujemy surowcow ktore ma inne imperium, my z kolei mamy cos czego oni potrzebuje, eh, szkoda gadac.
Teraz niby sa jakies rzadkie surowce ale ich uzytecznosc sprowadza sie do postawienie elektrowni ktora daje 6 energii zamiast 3, ojej.
@Acoroner: Różnica pomiędzy Stellaris i EU4 jest taka, że Europka ma za sobą 3 lata rozwoju, czyli masę DLC, a Stellaris to surowy produkt :P Eu4 też miała duże braki na początku (np. niemożność oddania sojusznikowi terenów pod okupację). Minie rok czy dwa i mnóstwo aspektów zostanie dodanych/udoskonalonych. Ja np. sądzę, że dość szybko wprowadzą jakieś elementy wojny religijnej i wpływów religijnych, bo masz w grze 3 ustroje dotyczące wiary, a