Wpis z mikrobloga

Mirabelki i mirki. Wpakowałem się w sytuację w której nigdy bym nie pomyślał, że się znajdę. Sytuacja tak delikatna, że piszę nie z mojego 10-cio letniego konta, tylko zielonej świeżynki. Przyczyna moich problemów to związek sprzed 12 lat. Związek który z perspektywy mojego 31 letniego życia był najpoważniejszym i najsilniejszym z uczuć jakie miałem szansę przeżyć. Podobnie było dla drugiej strony. Oczywiście jak możecie się domyśleć związek nie przetrwał. Przyczyn było wiele, dwie strony popełniły mnóstwo błędów. Próbowaliśmy jeszcze do siebie wracać, ale nie wychodziło.

Cierpiałem bardzo mocno przez kilka lat. Z perspektywy czasu widzę, że wszystkie moje następne partnerki były od strony fizycznej podobne do niej. Niektóre związki były normalne, ale się rozpadały z różnych przyczyn, inne były toksyczne, ale trwałem w nich, bo "przecież to moja Hania"... Rozrzuciło nas po Polsce. Ja znalazłem żonę, mamy dwójkę dzieci. Ona też przez tyle lat zdążyła się zaręczyć, później też wzięła ślub. W życiu jak to w życiu - raz lepiej raz gorzej w związku.

Jakiś czas temu odnowiliśmy kontakt. Normalny, bez podtekstów. Okazało się, że życie tak sobie zalosowało, że trafiliśmy do tego samego miasta. Pewnego dnia spotkaliśmy się zupełnie przypadkiem i zaczęliśmy rozmawiać. Rozmowa przeszła w opowiadanie o swoich problemach w związkach, opowiadanie we wspominanie, od słowa do słowa, ciała coraz bliżej, aż w końcu się stało. Zdradziliśmy swoich partnerów.

Dzisiaj nie wiemy co robić. Każde z nas deklaruje, że czuje nadal to samo co 12 lat temu. Problem w tym, że przez ten czas ja zadeklarowałem miłość, wierność swojej żonie, ona swojemu mężowi, do tego dochodzi 2-ka dzieci. Chcemy być razem, a jednocześnie boimy się konsekwencji które się z tym wiążą. Wykop to przekrój całego społeczeństwa którego i ja jestem częścią (tą gorszą). Chciałbym poznać opinię tego społeczeństwa nt takiej sytuacji. Czy wg Was takie związki mają przyszłość? Czy da się zbudować coś solidnego z materiału który okazał się być niesolidny? Nie będę się bronił przed nazywaniem skórwy#$%#%^, bo z faktami się nie dyskutuje.

#pytanie #pytaniedoeksperta #rozowepaski #niebieskiepaski
  • 111
@niewiemcopowiedziec: będzie to samo co kiedyś tylko że teraz będziecie już pod ścianą - alimenty, kryzys wieku średniego, szara rzeczywistość. w efekcie ten nowy stary związek będzie bardziej toksyczny. ale jeśli dzieci i żona to nie jest jakiś powód dla ciebie by szanować obecny związek i swoją rodzinę to i tak wszystko bez sensu i zrobicie jak wam wygodniej.
@niewiemcopowiedziec:
- jestes #!$%@?, skoro zdradziles - moje prywatne zdanie
- nie wiem jak w obecnym zwiazku, czy sie klei, czy sie nie klei.
- lepiej przejsc trudny i dlugi okres rozstania, walki o dzieci i majatek i spedzic reszte zycia z partnerem na ktorym mi zalezy, niz doprowadzic do powolnego rozpadu obecnego zwiazku, ktory w swietle Twoich relacji - raczej nie ma przeszlosci

czekaja Cie trudne wybory, powodzenia
@niewiemcopowiedziec:
Moj kuzyn mial zone i dzieciaka, ktorych 'zostawil' dla innej.

Wszyscy dookola mowili, ze jest glupi, ze nic z tego nie wyjdzie, ze nie zalozy normalnej rodziny - ze to takie nie chrzescijanskie.
Z synem ma normalny kontakt, z druga zona ma 3 dzieci i sa szczesliwi - jakos sie poukladalo i z perspektywy czasy wszyscy podjeli dobra decyzje.

Jak to dobrze rozegrasz, to wasze dzieciaki beda mialy dobre dziecinstwo
@szata: Taką sytuację przechodzę od tygodnia. O zawał idzie się doprowadzić.
@nvmm: Mój obecny związek okazuje się być związkiem 2 ludzi z zupełnie innymi poglądami na wszystkie tematy. Jesteśmy w stanie akceptować swoje decyzje na zasadzie "to teraz zrobimy po twojemu, jutro po mojemu", nie jesteśmy zgodni nawet w temacie wychowania dzieci... Ale córki mamy wspaniałe.
@niewiemcopowiedziec: piszesz, że Ci się z żona nie układa. Bywa.
Ale nie rób jednego - nie zostawiaj żony dla swojej eks. Nawet jeżeli Cię ciągnie, zakończ jedno, zanim zaczniesz drugie.
Poza tym, zastanów się, na ile to sentyment do tego, co było, a na ile faktycznie uczucie.
Nie wiem, jak długo trwał tamten związek i jaki był powód rozstania.
Może się okazać, że odejście od żony (zakładam, że nie od dzieci,
@niewiemcopowiedziec: Po pierwsze, zachowałeś się jak #!$%@? i emocjonalnie rozchwiana licealistka w trakcie okresu.
Gorszego świństwa swojej żonie nie mogłeś zrobić.
Bez sensu jest wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki, nikt nie jest ex bez powodu.
Poza tym, odkąd z nią byłeś to minęło kilkanaście lat i przeskoczyliście kilka ważnych życiowych spraw- oboje jesteście zupełnie innymi ludźmi niż byliście wtedy i zapewne nie macie ze sobą już nic wspólnego. Była