Wpis z mikrobloga

Nie żadne tam pasty, czy inne pierduty, tylko historia z pierwszej ręki.

Teść robi w branży budowlanej. Od jakiegoś czasu firma poszukiwała nowego pracownika, a że szef to #januszbiznesu to łatwo nie jest. No ale pewnego dnia przyszedł kandydat, wyjątkowo ogarnięty, że aż się teściu zdziwił, że co taki porządny człowiek tu robi. Trwa rozmowa za zamkniętymi drzwiami, po czym prezes wychodzi i mówi do sekretarki, aby ta przygotowała umowę o pracę. Wszyscy robią oczy, bo cóż to za panisko, że na umowie o pracę będzie robił? No ale okej. Umowa spisana.

1 dzień. Nowy pracownik się nie stawił. Telefon z terenu do HR:
- psze pani, Anona Anonowskiego nie ma w pracy
- dobrze, już się tym zajmuję
Telefon HR do Anona:
- dzień dobry, tu Anonina Anoninowska z działu HR, dlaczego nie ma pana w pracy?
- a bo muszę jeszcze z bezrobociem sprawy pozałatwiać. Jutro przyjdę.
- Aha.

2 dzień. Anona dalej nie ma. HR dzwoni do niego:
- psze pana, dlaczego pana nadal nie ma?
- rozbolał mnie ząb i byłem u dentysty, jestem niedysponowany, ale jutro się pojawię

3 dzień. Anona nie ma. Teść mówi pani z HR, żeby już do Anona nie dzwoniła, że nie ma sensu, bo on już nie przyjdzie. No i miał rację. Ale, ale...

Kilka tygodni później list z któregoś tam banku:
Zwracamy się z prośbą o zajmowanie XXX PLN z wynagrodzenia pana Anona Anonowskiego na rzecz banku XYZ, celem spłaty kredytu.

Kilka dni później podobne pismo z kolejnego banku, i następne, i następne.

Jeśli ktoś jeszcze nie wpadł co się stało - pan Anon potrzebował umowę o pracę (i pewnie zgodził się na niewolnicze warunki, byleby mieć papierek), żeby mieć co pokazać w bankach i obskoczył kilka, pobrał pożyczki na jakieś niewielkie kwoty (żeby nie było potrzeby dodatkowych zabezpieczeń, zbyt dużej presji i kary) i żyje teraz jak król dzielnicy.

#cebuladeals #patologiazewsi #pracbaza #coolstory
  • 11
...swoją drogą, to wykop strasznie sprał ludziom głowy. Nie można normalniej, acz ciekawej historii opowiedzieć, bo od razu będą człowieka posądzać o zmyślanie i baity na plusy.

I druga strona medalu jest taka, że siedzi tu kupa ludzi, którzy tak bardzo nie mają życia, że muszą je zmyślać... Pamiętam że miałem kiedyś kumpla, który przy każdej okazji musiał zabłysnąć jakąś niesamowitą historyjką. Wszystko co mówił musiało być takie "wow", mimo że leciało