Wpis z mikrobloga

#przegryw czyli jak mi zabrakło 9 h do wygrania pół miliona dolarów.

(uwaga: jak ktoś się chce w to bawić, w co wątpię to trochę spoleruję)
(osoby które nie interesuje sama historia mogą czytać od "finał")

Wstęp

(Krótka, albo i nie) Historia zaczyna się w październiku rok temu, przeczytałem przypadkiem o książce w której będą zagadki i że nagrodą będzie pół miliona USD w złocie. (w zasadzie to mają być trzy książki w sumie za 3 miliony usd, 0,5+1+1,5). Pomyślałem, że to idealny sposób na szybką kasę, prosto i przyjemnie. Zakupiłem szybko e-booka. Książka miała jakieś 6000 stron w czytniku, czyli pewnie jakieś 600 klasycznych. I wziąłem się do roboty. Zacząłem oczywiście od regulaminu, jak zawsze.

Jako, że na początku książki napisali, że każde słowo, każda liczba jest ważna, zamiast przeczytać książkę od deski do deski, to czytałem ją zdanie po zdaniu i analizowałem, rozpisywałem
robiłem diagramy, mapy mózgu (czy jak tam to się nazywa). Szło jak po grudzie..ale gdy drugi czy trzeci raz, gdy cos tam wymyśliłem, okazało się, że paręnaście stron zaraz wyjaśnili, stwierdziłem, ze to głupia i czasochłonna droga...

Jako, że straciłem kupę czasu na głupotę, i nie miałem za bardzo czasu, książkę przeczytałem w okolicach świąt (w grudniu). Ot zwykła historyjka (dla młodzieży? ;) ), z wieloma liczbami, paroma zagadkami(ale nieistotnymi), w ogóle, turniej, przemoc, kosmici i losy świata, połączone czasem dość zgrabnie z rzeczywistymi faktami. Ogólnie nie ma powiedziane, gdzie zacząć co jest właściwą zagadką, co trzeba rozwiązać aby wygrać...ogólnie wydawało się to wszystko dość słabe..
Jedynie co miałem to adres internetowy gdzie się dało zalogować, wchodziłem do pokoju..stał "stół" z jakimiś "irysami"(to nazwa którą później poznałem) nic się nie dało zrobić.

Przełom

W historii, był gość który miał często drgawki i tiki nerwowe (ogólnie taki tam chory człowiek), prawie zawsze jak tylko się wypowiadał, wtrącali te jego drgawki i tiki.. myślę sobie..ok, to może coś znaczyć.. i znaczyło.. wystarczyło zamienić jego drgawki i tiki, na alfabet morsa..i w jednym miejscu dało się odczytać pewien ciąg liter..wszystko pasowało wiec to musiało być to... i było ciąg liter trzeba było jeszcze "obrobić" i dostałem adres internetowy, ok, wpisałem go..logowanie.. zabezpieczenie jak by ktoś nie wiedział o co chodzi, i wchodzę..bach..
W tym momencie na pierwszej stronie (z poprzedniego akapitu) pierwszy irys się otworzył...

Pojawiła się następna zagadka... maszyna na karty perforowane gdzie trzeba było coś wpisać...

Społeczność

Po rozwiązaniu pierwszej zagadki, zacząłem szukać jakiś forów, grup, które też bawią się w "Zagadki". Trafiłem na tureckie forum (na początku z tureckiego na angielski tłumaczyłem i powiem wam, że google tłumaczył to chyba gorzej niż z języka elfów, w końcu wprowadzili dział po angielsku), okazało się, że wiele osób jest już dość z przodu..., że większość zagadek jest z obrazków między rozdziałami( w książce były "obrazki" między rozdziałami co jakiś czas).

Musiałem gonić, na szczęście ludzie dawali sobie co jakiś czas wskazówki, lepsze lub gorsze...
Zaczęło iść naprawdę dobrze, pyknęła następna zagadka (ta z tego linku), pojawiła się następna, pyknęła kolejna..uff. to ostatnia z Irysu..irys świeci..czyli 3 zagadki na irys..
Dzięki już konkretnym osobom, udało mi się rozwiązać czwartą (nikt nie podawał rozwiązań, zawsze tylko wskazówki)..

Dalej już było ciężej..byłem już dość blisko tego co najlepsi osiągnęli..(na ten moment)

Zbieranie kontaktów

Tureckie forum już nie wystarczało, znalazłem zamkniętą singapurską grupę (gdzie była to tylko z założenia singapurska, ludzie byli z całego świata), nabierałem nowych kontaktów..wymiana informacji..idei..itd.. Moim nowym pomysłem było zaczadź pomagać innym, aby wyłapać najlepszych, no i zaoferowałem się (z innego konta jak by co) do pomocy(może wymiany informacji)... ale już nie publicznie, tylko e-mailami.. i zaczęło się, pomogłem (na ten moment co liczyłem) w okolicach 60 osób..część ludzi pojawiło się i zniknęło bez żadnej informacji zwrotnej, część zostało, cześć do samego końca...

Pościg...

Mając już tak wiele kontaktów, a każdy zna każdego..było prawie jak w teorii sześciu stopni...
Zacząłem mniej więcej wiedzieć ile osób jak daleko jest, jakie mam tyły, ale szło szybko...
Padł kolejny irys..(kod DNA), ułożyłem origami (którego jeszcze nie mogłem użyć), obliczałem współrzędne na ziemi aby określić pewne miejsce, miałem wszystkie..oprócz jednej.. tutaj utknąłem..
(była połowa stycznia)..90 ludzi utknęło...

Koniec cześć pierwszej...

I tak, siedziałem dwa tygodnie, nad zagadka z gotyckim tekstem, cały przetłumaczyłem, miałem zagrać na pewnym instrumencie(tuba), pewna melodię to wiedziałem tylko, wydawało mi się, że mam nuty..napisałem program aby grał za mnie (bo samemu cholernie ciężko mi to szło)...uruchomiłem wszystkie kontakty..nikt nic nie wiedział..deprymujące było to, że paru osobom udało się to rozwiązać, ale zamilkli...

Zagadki miały być sprawiedliwe i językowo niezależne, i tego się trzymałem, i to był błąd to była zagadka językowo zależna..od (angielskiego oczywiście), rozwiązałem to przypadkiem kiedy spotkałem pewną Niemkę która ni stąd ni zowąd powiedziała jedno zadnie..nie wiedziała nawet że dała mi połowę brakującego elementu.... z drugą połówką już było prościej.. (oczywiście w ramach rewanżu powiedziałem jej to rozwiązanie)..teraz tylko wynik z origami..i koniec...

Koniec części pierwszej..pojawił się zegar.. który wskazywał kiedy zacznie się część druga (składająca się z 3 faz) wielu ludzi miało różny czas... analiza wskazywała..że jeżeli ktoś rozwiązał o 10 dni szybciej od drugiej osoby..w wyniku dostanie następne zagadki..o jeden dzień później..

Powiem nieskromnie, że ja tę teorie stworzyłem (regulamin mówił dość o tym, niejasno, a wszyscy tworzyli głupie teorie, o ilości osób a nie o czasie, olać)

Część druga faza pierwsza...

Wiem, że dostanę zagadkę później od najlepszych o prawie dwie doby później, ale zakładam, ze to zagadki na miesiąc, wiec mnie to nie rusza. Czekam na tę godzinę..zegar stanął...klikam....i...
strona się nie otwiera...nie istnieje...ok..myślę sobie.. pewnie mają obciążenie jakieś, i dotyczy to wszystkich... większość moich kontaktów miało dostać zagadki później..więc spokojnie czekam...

okazuje się, że oni dostali i im działa.. wszystko jest ok... dzwonie do dostawcy internetu..po jakimś czasie naprawiają..(dziwny błąd, nic..pech)..wcześniej jeden z moich kontaktów..zrobił screenshooty..i wysłał mi je (opłacało się pomoc wcześniej)..pracowałem na screenshootach.. bez możliwości sprawdzania rozwiązań...

Późnym popołudniem miałem już net..no ale..przecież to będzie trwało miesiąc..poszedłem spać szybko..z zadowoleniem,..gdyż w ciągu.. paru sekund rozpoznałem o co chodzi na tych obrazkach...

Szybki koniec części pierwszej...

Moja teoria z miesiącem, szybko dość padała... były tylko trzy zagadki.. z czego w pierwszej części pomogła mi żona... trzeba było wypatrzeć w gwiazdach..(nie oczywistych) pewną gwiazdę..(pominę opis) nie ma bata..nie zobaczył bym jej.. potem poszło już szybko.. druga zagadka, trzecia (tutaj już typowo logiczna)...

Szlo bardzo szybko z drobnym zgrzytem...otóż twórcy wprowadzili, ograniczenie ilości prób (jako jeden z niewielu frajerów..nie miałem kilku kont) i blokada do 24 w nocy...i gość wiedząc, że o każdej godzinie/minucie) rozwiązanie jest inne podsyła mi screenshoota (nie całego) sugerując rozwiązanie... (tu zaczęła się już walka).. widzę, że mam 5 możliwości..nie jest tak, źle mam trzy próby..jak nie dziś to jutro.. jadę trzy..blokada...(to była noc, więc doba)...
ok,to zostały dwie.. jadę dwie.. i nic.. została mi jedna próba..

Tutaj pojawia się inny gość nazwijmy go A..zaczęliśmy współpracować, trochę wcześniej.. gość bierze na siebie kolejne moje pomysły.. dotyczące rozwiązania..udało się..

koniec 3 dni +1 bez netu.. i wszystko rozwiązane...mimo wszystko..byliśmy jednymi z czołówki..(ale jeszcze nie na samym przodzie)

Faza druga...

Kolejne głupie rozumowanie..ok, skoro wcześniej rozwiązałem to w 3 dni, to teraz będzie podobnie.. nie ma stresu..(weekend plus dzień urlopu wziąłem).
Poznałem (trochę wcześniej) Francuzkę nazwijmy ją S. która okazała się być zawsze z przodu..totalnie z przodu... więc będę miał monitoring jak szybko jej idzie...

U mnie rodzina..dzieci czas spać, spokojnie usypiam córkę, nie spieszę się.. wchodzę na neta.. patrzę..ona już rozwiązała pierwszą..(i taka "druga") myśli nad trzecią....
Pełna moc..skupienie..dedukcja... godzina..pęka pierwsza zagadka (mimo wszystko przy pomocy S), druga.. jestem tam gdzie ona.. dzięki szybkiej wymianie informacji..okazuje się, że mamy coś innego... dyskutujemy.. musiałem przerwać na 2 godziny... wracam..ona mówi, że już skończyła...ale powie mi, że już dyskutowaliśmy o rozwiązaniu... czytam "logi" patrzę..ok...mam.. koniec.. super szybka faza...

Przed finałem..

Wiem, na 99%, że ona najszybciej rozwiązała..wiem, że w finale, dostanę zagadki 12 minut później od niej, za nami była 1,5 godzinna luka..tam kilka osób, 10 godzin później dostanie dużo osób (czyli rozwiązali 100 godzin później), dobę później prawie wszyscy. Nastawiam się na super szybki finał.

Pełne przygotowanie, codziennie rozwiązywanie zagadek, suplementy(pominę już co) finał wypada w połowie mojego urlopu..dobrze i niedobrze...okazuje się, że S też będzie na urlopie.. nie wie czy będzie miała internet...(dobrze dla mnie w dużej mierze).

Przygotowywania trwały 2 miesiące, ćwiczyłem ranne wstawanie, codziennie o po 5, (zagadki miały być rano) itd.

Finał....początek...

(Francuska, nie ma netu na wycieczce, odpada z gry, ja dla pewności 5 niezależnych netów, i 2 komputery)
Wchodzę, labirynt...symbole..litery..wejście..wyjście(zamknięte) do drugiego poziomu..
szybka analiza "kodu" strony.. widzę, że będzie 6 poziomów..(nie wiem jakie symbole i litery będą)..
Widzę, że alfabet jest 23 literowy..klasyczny łaciński... ok, łacina..nie wiem jak powiązać z symbolami...zaczynam szukać jakiś powiązań...12 rodów.. rodom można przyporządkować wiele różnych liczb (miałem co najmniej 5 pomysłów), próbuję przesuwać litery o określone wartości..(z symbolów), ale nie.. potrzebny jest program..do wyszukiwania wyrazów łacińskich.. jest wieczór...

W tym momencie zaczynam bardziej współpracować z Francuzem i Amerykaninem, wymieniamy się informacjami..to samo w sumie..ale sugerują, że łącina za trudna... ze pewnie mimo wszystko angielski.. z resztą od razu znajdujemy słowa po angielsku..

Śmierdziel, albo i śmierdziele...

W tym momencie pojawia się pewien Turek ( i englishman, nie wiem kto to), Turek przeszedł pierwszy level (dał dowód), i daje wkazówkę...od Amerykanina dowiaduję się o istnieniu englishmana któy też rozwiązał.. no nic..
Dziwne mi się to wydaje, że akurat ten Turek to rozwiązał, bo zawsze był z tyłu, pomogłem mu(okazało się, że z innego konta), Amerykanin też mu pomógł i okazało się, że Francuz też...
ok, może da więcej niż jedną wskazówkę... w końcu będzie potrzebował pomocy w innych levelach...

Amerykanin pyta, englishmena, wszyscy pytamy Turka..daje jakąś tam wskazówkę.. enlishman podobna, dał jeszcze chyba z 5 rożnych wskazówek, które mniej więcej korespondowały z enlgishmanem..ok. skupiliśmy się na tym..angielski.. pierwsza litera N (gdzie I->N) przesunięcia..program gotowy..szukamy najróżniejszych słów..przesuwamy w rożny sposób..

I tak siedzimy nad tym, 2,5 doby... wskazówki zaczynają być sprzeczne... Amerykanin robi wywiad..(swoją drogą pracuje dla departamentu obrony ;) ). Wszystko ściema.. nic nie jest prawdą..jest jakaś grupa Angielsko-Fińska..współpracująca z Turecką, dlatego pewnie te zbieżności...
Ponadto (to wiem już teraz) Turek przeszedł to przypadkiem i nie znał prawidłowego rozwiązania...

Wzlot...

Po ogarnięciu się ze śmierdzielami...zmieniłem parametry programu, odpaliłem.(jednak łacinę) dostałem kilkanaście podjerzanych wyrazów.. ostatecznie trzy.. w słowniku łacińsko-francuskim(angielski był gorszy, bo go nie było) znalazłem to słowo..tłumaczenie..tak to jest to...

Od teraz wszystko idzie szybko...(z mojej perspektywy)..2 lvl.. przy współpracy z Francuzem (i programem :P ) układamy sentencję..nie jeden wyraz... prawie ją mamy...czasem podmieniamy V->U czasem nie..

(w tym czasie pomogłem Niemce)

Niemka się odzywa.. i mówi.. wiesz znalazłam jedno łacińskie słowo..i mi je podała..
oczywiście miałem je na liście..

W tym czasie Francuz ostro składał sentencje.. ale mu nie sprasowywało..dzieli się ze mną i patrzę..końcówka wyrazu który podała Niemka..i mówię, mu..wiesz, że jest też taki wyraz...i...
i to jest to.. rozwiązane, najtrudniejszy lvl...

Potem mieliśmy masę szczęścia..i ciężkiej pracy...
wysunęliśmy się na prowadzenie..wszyscy siedzą na 2 lvlu.. a my w 6...

Układy...
Szybko mi się włączył element dyplomacji... w końcu może to być ostatni level i nic już dalej nie ma... zawieram układ z A, ukłąd z Francuzem, (Amerykanin nie chce pieniędzy), idziemy dalej...

Upadek...

Poszła plotka, że jesteśmy na 6lvl... nie wiem co się stało..ale w ciągu jednej nocy..wszystkie grupy..(chcieli mnie wciągnąć w zamian za rozwiązanie 2lvlu), przeszły 2lvl..i doszli do 4,5 levelu..zaczęło być ciężko...urlop się skończył...czas wrócić do pracy..myśleliśmy, że mamy jeszcze parę godzin czasu..

Wieczór.. są na 6lvlu.. ktoś rozwiązał... i mówi. że jest pewien, ze w ciągu nocy rozwiąże ostatnią zagadkę (jest pewien, że ostatnia i ma rację)..

Morale bardzo spadło.. musieliśmy iść spać... (dość mało spaliśmy wcześniej)..no nic zobaczymy rano..

Koniec...

Ostatni dzień historii..gość nie rozwiązał..nie wiemy kto przeszedł... praca..(mogłem wziąć urlop)..
w trakcie pracy..wpadam na rozwiązanie.. ale 15 minut później dostaję informację, że już ktoś rozwiązał ostatnią... (nie ten co rozwiązywał przez cała noc).. wracam do domu.. rozwiązuję ostatnią..nigdy nie wiadomo... w tym czasie dowiaduje się, że drugi gość rozwiązał (z tej samej grupy co wygrany) parę minut później też mam..

9 godzin po pierwszym który wygrał (chyba, ze go zdyskwalifikują ;) i drugiego :P )...
od razu przychodzą na myśl, te 2,5 dnia..kiedy siedzieliśmy nad nie wiadomo czym...życie...

Czas na regenerację organizmu, odkopanie się z rzeczy dnia codziennego..czas wrócić do normalnego życia ;)

(Czas na nowy plan..nie te pół bańki to inne ;) )

Ps.
Historia była o wiele dłuższa, próbowałem np. wyszkolić Polską ekipę, ale padło..tzn. oni padli ;) .

Ostatecznie było spoko, kupa poznanych ludzi..rywalizacja..podszkoliłem angielski w piśmie w ogóle dobrze się w sumie bawiłem. (Nie licząc, że w ostatnie 3 dni schudłem 2 kg..:P )

#przegryw chyba nawet #coolstory #konkurs #pieniadze
  • 58
@LowcaG: Też przeczytałem, fajna historia ;d Ale to brzmi tak kurde nierealnie xd Dostał tą kase ten typ czy się już nie odzywał nic? I na początku napisałeś że mają być łączne 3 książki masz zamiar przerabiać kolejne? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Areooo51: Nie wiem czy dostał, bo skońćzyło się to wczoraj, a ogłoszenie wyników mają chyba tydzień (o ile dobrze pamiętam) wiec pewnie, za tydzień będzie wiadomo kto to..nie wiem czy podadzą nazwisko..ale musi gość jechać do las vegas i to samemu odebrać i wziąć udział w "sesji" do promocji następnej książki...

Tak, zdecydowanie tak, w następnej będzie milion dolarów.. jest już preorder, ale po angielsku..wiec nie wiem jeszcze..ale w październiku będzie
@KiciurA: :)

O kurde ta książka ma nawet spoko fabułę :D Takie klimaty które lubię ;d


@Areooo51: Ja nie potrafię ocenić bo koneserem nie jestem(głównie książki specjalistyczne i naukowe), ale przyznam się, (pewnie koneserzy ocenią jako tandetę), że czytało się to lekko i prosto

500 000 USD w złocie za zagadki z książki, nie powiem, miałem wątpliwości :D


@Crystalish: hm..jak tak pomyśleć, to w sumie Cię rozumiem :)
A te zagadki wymagały dużej wiedzy, inteligencji, czasu, jakbyś to określił? Bo raczej nie trzeba było być specjalistą z zakresu mechaniki kwantowej? :D


@Crystalish: Nie, wlaśnie, okazuje się, że nie..tak jak napisali w sumie , wymagają jedynie dostępu do netu (tam wszystko znajdziesz).
Ba nawet jakiegoś geniuszu nie trzeba (raczej czasem niestandardowego myślenia)

Przykład
a) były kartki 4x4 z róznymi symbolami..trzeba było na necie poszukać co one oznacają..(Chyba, że wiesz :D,