Wpis z mikrobloga

Mirki, czemu dzisiejsza młodzież to często straszne patusy i podludzie? Mieszkam sobie w bloku, na poddaszu, (pic related, widok z mojego okna na okna sąsiadów zza ściany). Oglądałem wieczorem mecz, upały jak ja pitole, tylko w nocy ulga, więc pootwierane mam na oścież. Dobiegają mnie krzyki sugerujące, że ktoś też ten mecz ogląda. Myślałem, że to w ogródku pobliskiego pubu. Siedzę jeszcze chwilę bo miałem robotę do skończenia, po północy powoli się zbieram do spania, ale zaczynają mnie dobiegać coraz głośniejsze dźwięki z imprezy. Okazało się, że to sąsiedzi obok urządzili sobie posiadówę w nocy w środku tygodnia. Siedzą w kuchni i oczywiście każdy się przekrzykuje. To bym przeżył i może jakoś zasnął. Układam się koło różowego, a oni zaczynają karaoke. Wyczaiłem, że siedzą w kuchni (której okna widać na zdjęciu), więc drę się raz, drugi, trzeci starając się wstrzelić w przerwy między wyciem żeby się uciszyli, zero reakcji. Nie ma siły, żeby nie słyszeli, okna są blisko. Robię z papieru kulki i staram się rzucić do środka. Jedna trafia, nadal bez reakcji. Po chwili kolejna i słyszę reakcję, że ktoś im papier rzuca. Wychyla się jakiś różowy, na oko lvl 20 i co? Nie #!$%@?, że przepraszamy, już będzie cicho. Ona odrzuca mi papier i drą ryje jeszcze głośniej. We mnie się już gotuje, idę po ciuchy (chciałem tam iść, choćby po to, żeby wyczaić jaki to numer mieszkania jest żeby przy zgłoszeniu na policję podać bo to inna klatka schodowa jest), wracam do kuchni, wychylam się przez okno, a tam ten różowy patus z nogami za oknem, na dachu pod kątem 30 stopni na dość sporej wysokości. Jak mnie zobaczyła to się schowała do środka. Ubrałem się, gotowy do wyjścia jeszcze raz wyglądam za okno, a tam jakiś typ, też jakiś 20 lvl się patrzy w moją stronę:
- Czy wy macie #!$%@? jakiś umiar?
- No właśnie pracuję nad tym, żeby ich uciszyć
- Nie ma, że pracuję. Masz minutę bo dzwonię na policję
- Już dobrze, bez spiny...
Po chwili rzeczywiście robi się odrobinę ciszej, kładę się z powrotem. 5min po tym, jak się położyłem, słyszę jak te patusy znowu coś koło tego okna kombinują. Wychylam się, a tam jeden jest w połowie drogi do mojego okna. Teraz to się już wystraszyłem bo cholera wie czy są tacy #!$%@?/naćpani/#!$%@? (niepotrzebne skreślić) i cholera wie co im do łba strzeli. Okno zamknąłem i czekam, chyba się wrócił. Przenieśli imprezę do innego pokoju i choć nadal było ich słychać to na tyle, że dało się usnąć. W całej sytuacji chodziło mi przede wszystkim o to, żeby już w końcu był spokój bo o ile ja pracuję z domu i jak będę potrzebował to rano po prostu odeśpię, to mój różowy tak czy siak o 6:00 wstaje do pracy. Dlatego zrezygnowałem ze sprawdzenia, jaki to numer mieszkania tam mają i dzwonienia na bagiety bo to dodatkowy czas, tak czy siak musiałbym wyjść na zewnątrz, żeby bagietom pokazać o które mieszkanie chodzi.
Chcę zrobić coś lepszego, ustalić właściciela mieszkania, żeby go poinformować o tym, jakie inby odstawiają patusym, którym wynajął mieszkanie. Mandat na nich nie podziała, jak właściciel zagrozi wywaleniem ich z mieszkania, myślę że podziała. Najprościej będzie chyba z księgi wieczystej, tylko, że wszystkie wyszukiwarki po adresach w internecie są płatne, a w oficjalnej wyszukiwarce tylko po numerze można wyszukać, a tego nie znam rzecz jasna. Uderzę do spółdzielni mieszkaniowej jeszcze, może dadzą mi kontakt do właściciela, a jak nie, to odżałuję te 30zł. Chyba, że znacie lepszy sposób, oprócz standardowego dzwonienia na bagiety przy okazji kolejnej imprezy? Tak czy siak, niezła patologia, studenciaki pieprzona ich mać...
#krakow #truestory #podludzie
D.....e - Mirki, czemu dzisiejsza młodzież to często straszne patusy i podludzie? Mie...

źródło: comment_PyGZvvbXnRZILcmgO7IbzOQhd8p4o2lV.jpg

Pobierz
  • 49
@Drmscape: też nie znoszę imprez robionych w środku tygodnia.
Piątek, sobota - proszę bardzo, może być karaoke. Ja jeśli nie dośpię w nocy to dośpię w dzień nazajutrz, bo trzeba być tolerancyjnym wobec takiej imprezy. Samemu chodziło się nie raz na domówki, żeby się głośno pośmiać.
Ale plis nie w środku tygodnia, gdzie 95% mieszkańców pracuje od poniedziałku do piątku. Trzeba być mentalnym zjebem, żeby być głośno na takich posiadówkach w
@Drmscape: Zgłoś to do administratora/zarządcy, żeby on poinformował właściciela. Pamiętaj, że administrator/zarządca we wspólnocie ma służyć jej członkom.
Jeśli spółdzielnia, to tylko administracja.

Jeśli właściciel oleje sprawę, następnym razem dzwoń po bagiety i poproś ich o wystawienie raportu z interwencji (nie wiem czy wystawiają na miejscu czy trzeba się potem fatygować na komendę). 3-4 takie raporty i można nawet do eksmisji doprowadzić.
@Drmscape: jak napiszesz pisemną skargę do spółdzielni mieszkaniowej to oni wyślą swoje pismo do lokatorów. Jeśli skargi na nich będą się powtarzać (pisemne skargi) to zamiast do mieszkania to będą kontaktować się z właścicielem bezpośrednio. Sprawdzone, z nami się kontaktowała spółdzielnia po 2 bezskutecznym upomnieniu na adres lokatorów :)