Wpis z mikrobloga

Mirki, ciekawostka, i niezła historia jednocześnie. W całej historii wahadłowców wystąpiła jedna sytuacja, kiedy misję trzeba było przerwać po starcie w kontrolowany sposób. 29 lipca minie dokładnie 30 lat od tego wydarzenia! Jak to było? Posłuchajcie.
https://www.youtube.com/watch?v=0Rz82mf01Yo
Film z nagraniem rozmowy kontrolerów z pilotami. "Akcja" od 0:45, "wisienka na torcie" w 3:35. Wyjaśnienie poniżej.

W czasie startu promu Challenger 29 lipca 1985, po 3 minutach i 51 sekundach nastąpiła awaria i wyłączenie środkowego silnika promu (SSME). Ale najpierw nieco informacji. Promy miały następujące możliwości przerwania misji:
- Abort to Orbit (ATO)- najbardziej preferowany. Prom nie osiągał docelowej orbity, wchodził na niższą, lecz stabilną
- Trans-Atlantic Landing (TAL)- drugi najbardziej preferowany. Stosowany mógłby być, jeśli prom nie mógł osiągnąć docelowej orbity, lądowanie mogło nastąpić po balistycznym opadaniu w Europie lub Afryce (np. specjalnie wybrane lotnisko w Hiszpanii, Niemczech)- tylko o tym trybie mógłby być osobny wpis
- Abort Once Around (AOA)- tryb przerwania, który mógłby nastąpić gdyby prom nie mógł osiągnąć stabilnej orbity, a lądowanie następowałoby po jednokrotnym okrążeniu planety. "Okno" dla stosowania tego trybu trwało zaledwie kilka sekund
- Return to Launch Site (RTLS)- największy koszmar astronautów. Niezwykle niebezpieczny manewr, który mógłby wystąpić gdy awaria nastąpiłaby tuż po starcie. Wtedy prom po odrzuceniu rakiet bocznych odwracałby się silnikami "do góry" i wracał do pasa startowego. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii wokół wahadłowców- zrobię kiedyś wpis o tym, bo manewr był tak skomplikowany i pełny zagrożeń że nawet najwięksi weterani opowiadali, że woleliby lecieć na Księżyc, niż wykonywać RTLS. Inni mówili, że RTLS to tylko zestaw czynności który ma zająć astronautów podczas oczekiwania na nieuchronną śmierć. Ale o tym innym razem.

Dobra, fajne to wszystko, ale skoro już wiemy, jakie były opcje, wróćmy do startu z 29 lipca 1985. W 0:45 słychać jak załoga Challengera donosi:
-"Houston, straciliśmy środkowy silnik"
Reakcja kontrolerów jest natychmiastowa:
-"Rozumiemy, oczekujcie..." I po chwili "Przerwanie ATO, przerwanie ATO" - "Challenger, Houston, przerwanie ATO"

Pomimo, że środkowy silnik się wyłączył, prom był już na tyle wysoko, że mogli osiągnąć stabilną orbitę. Kontynuuje on wznoszenie i wszystko przebiega, jak się wydaje, zgodnie z planem.
Jednak około 3:35 słychać w tle głos kobiety, która zorientowała się co się dzieje. Zauważyła (zapewne patrząc na telemetrię), że silnik, który się wyłączył, był tak naprawdę sprawny, a za całe zamieszanie odpowiada awaria czujnika, który przekazał informację o wysokiej temperaturze. Ponieważ prom nie osiągnął w tym momencie tzw. "single-engine capability", czyli zdolności do wejścia na orbitę na jednym silniku, reakcja jest natychmiastowa:
-"Challenger, Houston, main engine limits to inhibit"

Kontroler nakazuje pilotowi ustawić jeden z przełączników na panelu w pozycję "inhibit", która zapewnia że czujniki nie mają kontroli nad wyłączeniem silników. W tym momencie silnik był o kilka sekund od wyłączenia się z powodu tej samej awarii czujnika, który raportował temperaturę turbiny ponad 1000 stopni Celsjusza. Te słowa uchroniły prom przez wejściem w atmosferę z prędkością Mach 4, zmuszeniem go do przerwania TAL, a być może nawet śmiercią astronautów, z racji niebezpieczeństwa, które niesie za sobą ten manewr.

I w ten sposób misja STS-51F została uratowana, a prom szczęśliwie osiągnął orbitę. Nie była to ta zaplanowana, lecz niższa, co wpłynęło na prowadzenie eksperymentów. Misja jednak się udała, a po 7 dniach i 22 godzinach misja zakończyła się bezpiecznym lądowaniem promu Challenger w Kalifornii.

#astronomia #kosmos #mirkokosmos #rakiety #eksploracjakomosu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 10
@galaxie500: raczej kontrolerzy :) astronauci ćwiczą te "złe" scenariusze na okrągło, aby pozbyć się naturalnego odruchu paniki, więc działają w takim momencie automatycznie, o czym opowiadał kanadyjski astronauta Chris Hadfield, który podczas spaceru kosmicznego na ISS praktycznie stracił wzrok (oczy zaczęły mu gwałtownie łzawić). Bardzo ciekawa kwestia, jeśli masz 20 minut, polecam jego przemowę z TED, jedna z najciekawszych rzeczy jakie ostatnio oglądałem:
http://www.ted.com/talks/chris_hadfield_what_i_learned_from_going_blind_in_space