Wpis z mikrobloga

#us #polska #podatki #coolstory

W drodze licytacji kupiłam rzecz na Aledrogo.

Wylicytowana cena była wyższa jak 1000 zł więc poszłam do urzędu skarbowego zapłacić 2% podatku.

PAni urzędniczka stwierdziła że wylicytowana cena nie stanowi o wartości tego przedmiotu tylko jej widzimisię w oparciu o ogłoszenia gazetowe. Na biurku miała stertę gazet i przeglądała je z pół godziny potem wymyśliła swoją wartość oczywiście dużo wyższą od mojej licytacji. Jak się jej spytałam jak to zrobiła to mi pokazała jakieś ogłoszenie w którym zgadzała się tylko marka urządzenia a symbole już nie. Ja jej tłumaczę że to co znalazła to jest inne urządzenie produkowane przez tą samą firmę i w dodatku dużo nowsze.

Dostałam wtedy propozycję że na mój koszt będzie powołany ich biegły który wyceni tą rzecz.

Miałam do wyboru zapłacić więcej teraz lub zapłacić więcej później.

ciekawa historia
  • 12
  • Odpowiedz
Poważnie - koleżanka jest w pełni zdrowa, nie jest tutsi ani hutu? Dawno jej ktoś nie wyruchał to postanowiła się do skarbówki przejść?
  • Odpowiedz
@Perlo: od tego nie, ty chodzi o podatek od rzeczy nabytych drogą nie formalną ( w sensie licytacje na aukcjach). W Polsce sa podatki od podatków. Powiem CI ze np. we Francji jest tak ze przyjezdzasz sobie rejestrujesz sie jako pracownik czyli legalnie pracujesz i wynajmujesz mieszkanie to panstwo daje CI kase na tzw. akomodacje. Idziesz sobie kupujesz tv, lodówke, pralke, odkurzacz, itp. i idziesz z rachunkami i rzad tam oddaje
  • Odpowiedz