Wpis z mikrobloga

#sprzedam #samochody, a właściwie jeden samochód ;-)
O tym zresztą już wspominałem.

Jednak potencjalni klienci są masakryczni - ja nie wiem czego oni wymagają od 15 letniego samochodu, które jest - moim zdaniem - w bardzo dobrym stanie jak na wiek (takiego stanu może pozazdrościć niejeden 10-latek a nawet młodszy)...

Klient 1:
rozmowa dosyć miła, przyjemna, wypytał o wszystko o co chciał wypytać i umawiamy się na konkretny dzień, godzinę i miejsce. Przyjeżdżam, czekam 10-20-30 minut i w końcu dzownie do kolesia, a ten mówi, że się rozmyślił... q2, tak trudno zadzwonić albo chociaż wysłać SMS'a?

Klient 2:
Dzwoni, wypytuje o wszystko, mówię mu prawdę jak jest, że to nie auto nowe, na chwilę obecną wszystko jest ok, a ten mnie pyta ile mu gwarancji daję.. Mówię, że nie jestem w stanie zagwarantować, że coś nie padnie po tygodniu, miesiącu czy roku, bo to jest 15-letnie auto, a awarie zdarzają się nawet w nowych autach - jak się coś zepsuło to wymieniałem i tyle... Facet stwierdził, że musi mieć gwarancję, inaczej nie bierze....

Klient 3:
też o wszystko wypytuje, ten zrezygnował, gdy dowiedział się o dwóch małych (średnica 1.5-2cm) ogniskach rdzy.. Tzn. stwierdził mniej więcej tak:
- ja wiem, że to nie jest auto nowe, tak widzę progi są zrobione, a reszta jak wygląda?
- w dwóch miejscach małe ogniska rdzy, tak do 2cm, jedno na nadkolu, drugie przy kierunkowskazie
- a no to nic takiego, ogólnie nadkola jak?
- oprócz tego jednego miejsca są ok
- no to super
(tutaj ciąg dalszy wypytywań o inne rzeczy, o klimę - mówię, że wszystko działa jak trzeba, o elektryczne szyby - też wszystko ok, nic, co by mu się mogło nie spodobać, po czym wraca do tej rdzy).
- ale mówi Pan rdza w dwóch miejscach... Niee, to w sumie chyba nie, bo to jeszcze trzeba by lakiernika itd..

Klient 4:
temu się nie spodobało, gdy powiedziałem, że podłokietnik jest przyniszczony, a w zasadzie ubrudzony...

Klient 5:
- Przebieg?-
- 246.000km
- Strasznie dużo, można znaleźć takie z przebiegiem 150.000
- Ale wierzy Pan, że te 150000 to prawdziwy przebieg przy 15 letnim aucie?
- nie wiem, ale na pewno lepiej wygląda przebieg 150.000 niż 250.000
- (już wiedząc, że to nie ma sensu mówię facetowi) zawsze może Pan znaleźć zakład zajmujący się korektą licznika
- ale ja będę wiedział wtedy jaki jest prawdziwy przebieg...

Na tym zakończyłem tą miłą dyskusję, bo to nie miało najmniejszego sensu..

Klient 6:
(bez zbędnych pytań na początku)
- za ile ma iść?
- tyle ile w ogłoszeniu, do lekkich negocjacji
- dam 4000 (niecałe 60% ceny)
- niestety, nie ma szans, to auto jest w dobrym stanie, a zaproponowana cena jest jak za złom
- ty mi q2 nie będziesz mówić, ile mam płacić za auto! Daje 4000, sprzedajesz czy nie?
- sprzedaję, ale za 7000, jak w ogłoszeniu. Za mniej mi się nie opłaca, zmienione łożyska, zrobione progi, serwisowany na bieżąco, naprawdę auto jest w dobrym stanie i warte tych pieniędzy. Za mniej na pewno nie sprzedam, wolę go już dojeździć...
- to spier*alaj...
(to Ci dopiero negocjator)

+ dwóch, którzy mówili, że zadzwonią i nie zadzwonili...

LUDZIE!!
Czy na prawdę, żeby sprzedać auto trzeba wmówić klientowi, że auto super hiper zadbane, żeby zrobił te czasami nawet *set kilometrów, żeby zobaczył faktyczny stan? Może wtedy kupi, żeby nie wracać na pusto? Mówienie co jest nie tak raczej powinno świadczyć o dobrych chęciach sprzedawcy, ale ludzie chcą być oszukiwani! Chcą, by im mówiono, że auto tylko stało, że średni roczny przebieg (diesla!) to 5000km, że tylko jeżdżony gdy nie pada, zero ognisk rdzy, super stan silnika i zawieszenia - po prostu nówka! Ludzie... Te rzeczy, które byłyby do zrobienia, to nie są jakieś gigantyczne koszta! Ale ludzie chcą stan idealny za 4000zł!
Czy muszę zacząć kłamać, żeby sprzedać ten samochód? Człowiek chce być uczciwy, ale to chyba nie popłaca...
Z przebiegiem nic nie zrobię - tzn. teoretycznie mogę, ale nie chcę! Taki jest przebieg i tak wydaje mi się niski jak na 15-letniego diesla, a mam niemal pewność, że to prawdziwy przebieg...

#gorzkiezale
  • 13
@jozwa-maryn: Takie jest też założenie - nie mam parcia na to, żeby je wymienić, ale chciałbym coś młodszego.
Jak się nie sprzeda, to może czasami je wystawie i będę nim jeździł do skutku. Ewentualne naprawy tanie jak barszcz (części fiatowskie), więc o to się nie boję :)

A i za tą rdzę chcę się wziąć, ale pewnie jak ją usunę i naprawię te dwa elementy (koszty też znikome,nawet u lakiernika), to
@Cheater: Teoretycznie tak. Ale odzew jest, więc podejrzewam, że gdybym przemilczał tą rdzę i powiedział, że daje 10 lat gwarancji, to do oględzin na żywo by doszło. A może nawet do sprzedaży, bo może to co ja powiedziałem o tej rdzy pomnożyli sobie x10 - w końcu sprzedawca = oszust...
@husky83: trzeba rozmawiać jak z debilami, odpowiadać prostymi zdaniami, często powtarzać, że wszystko jest napisane w ogłoszeniu. Jak ktoś zainteresowany kupnem to weźmie, a przynajmniej nie będziesz tracił czasu na baranów.
@kma1987: Zaczynałem się wtedy nad tym zastanawiać, jednak nie wiedziałem co byłoby godnym następcą - zresztą nadal nie wiem :) Ale zdecydowałem się wystawić, choćby żeby wiedzieć, czy będzie jakiś odzew - i muszę przyznać, że jest całkiem spory, ale póki co nadal tylko telefoniczny ;-) Nie jestem dobrym sprzedawcą... [ bo mówię jak jest, a nie mydlę oczy że wszystko piękne ]