Wpis z mikrobloga

@aloalo83: @boruwkarz: To może tak w skrócie:

Obserwujemy odległe obiekty spektroskopowo, czyli patrzymy na ich widmo. Z widma dość prosto (przez przesunięcia linii spektralnych) widzimy działanie efektu Dopplera. Miarą tego efektu jest wielkość nazywana redshiftem, a po polsku: poczerwienieniem kosmologicznym lub: przesunięciem ku czerwieni.

I teraz taki trik: obiekt, który obserwujemy wysłał do nas światło, kiedy jeszcze nie poruszał się, względem nas, szybciej od światła. Ale w czasie
@Al_Ganonim: no nieźle. Czyli tak jak napisałeś, obserwujemy widmo, czyli jakiś dwuwymiarowy obraz (w dużym uproszczeniu)? Obraz, światło tego widma dociera do Ziemii i dzięki temu możemy to obserwować?
Czy poprostu nigdy czegoś nie zauważymy bo wraz z ekspansją wszechświata to ucieka od nas szybciej niż światło chciało by dotrzeć?

PS: Na UJ studiowałes?
EDYT : poza tym ja mam uczulenie na maczety ;)


@aloalo83: a tam, to sie wytnie

@boruwkarz: astronomia obserwacyjna to takie archeo (kosmologia teoretyczna to genetix lol). Wszystko co widzimy to przeszłość. Widoczne gwiazdy siedzą w naszej Galaktyce, więc to jest świeża przeszłość. Andromeda do przeszłość rzędu dwóch milionów lat wstecz. Kwazary to jakieś 10 miliardów lat wstecz. Taka sytuacja.
Czy połączysz to z kierunkiem technicznym? Cóż, jak się zajmiesz