Aktywne Wpisy
WielkiNos +297
Twitterowe juleczki wymyśliły sobie nowy powód do dumy, który nie jest żadnym osiągnięciem i nie wymaga robienia czegokolwiek.
Nie posiadanie dzieci przez kobietę od bardzo dawna nie jest niczym sensacyjnym. Dla twitterowej juleczki to jednak wielka siła i powód do egzaltacji.
#bekaztwitterowychjulek #p0lka #logikarozowychpaskow
Nie posiadanie dzieci przez kobietę od bardzo dawna nie jest niczym sensacyjnym. Dla twitterowej juleczki to jednak wielka siła i powód do egzaltacji.
#bekaztwitterowychjulek #p0lka #logikarozowychpaskow
mirko_anonim +98
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Siedzę i trzęsę się ze złości, żalu i bezsilności. Płaczę i krzyczę na zmianę. Zostawiła mnie wczoraj żona. Zabrała dwójkę dzieci i wyprowadziła się do kochanka. A za wszystko obwinia mnie. Kupiłem ziemię, zbudowałem dom, urządziłem jak chciała. Trzy miesiące temu powiedziała, że chce abym zrobił ją współwłaścicielką (mamy rozdzielność majątkową). Powiedziałem, że muszę to przemyśleć. Tymczasem okazało się, że od roku ma romans. Dowiedziałem się, powiedziałem stanowcze nie
Siedzę i trzęsę się ze złości, żalu i bezsilności. Płaczę i krzyczę na zmianę. Zostawiła mnie wczoraj żona. Zabrała dwójkę dzieci i wyprowadziła się do kochanka. A za wszystko obwinia mnie. Kupiłem ziemię, zbudowałem dom, urządziłem jak chciała. Trzy miesiące temu powiedziała, że chce abym zrobił ją współwłaścicielką (mamy rozdzielność majątkową). Powiedziałem, że muszę to przemyśleć. Tymczasem okazało się, że od roku ma romans. Dowiedziałem się, powiedziałem stanowcze nie
A więc nawiązując do wpisu
Od dłuższego czasu mieliśmy ogromną ochotę zwiedzić jedno nietypowe miejsce. Dla wielu święty Graal a dla innych zwykłe miejsce na mapie. Budynek który być może mijaliście wielokrotnie albo nawet mieszkacie w pobliżu. My również postanowiliśmy odwiedzić słynne "szpiegowo" albo jak wolicie "żona kagiebowców". Wypad był standardowy a wręcz z wiatrem bo noc wcześniej mieliśmy cynk że jest bezproblemowe wejście oraz naoczne dowody że nikt tego nie pilnuje. Dwa razy nie trzeba było mówić, rano podekscytowani ruszyliśmy na wyprawę. Vis-à-vis Ul. Sobieskiego przeskoczyliśmy przez płot i szybkim krokiem wskoczyliśmy przez wybite okno do środka. Byliśmy. Zaczęliśmy ostrożnie zwiedzać i trochę niepewnie wyciągnęliśmy statyw. Wiadomo że najlepsze jest ISO 100 i F22. Godziny mijały a lustro aparatu podziwiało również z nami wszystkie pozostałości dawnych i nowych lokatorów. Od mebli przez małe przyrządy i pozostałości po lokatorach. W ogóle zapomnieliśmy już o możliwości zostania przyłapanym albo spłoszonym - do momentu aż na posesje nie wjechał samochód właściciela. Szybkie odskoczenie od nie zasłoniętych okien i konsternacja - co robić. Plan prosty i standardowy - czekamy aż odjadą. Udało się! Po godzinie przyjechał drugi samochód. Okazało się że Club 100 działa. Postanowiliśmy sprawdzić o co z nim chodzi i udało się nawet znaleźć potrzebne informacje:
Fantastycznie! To może coś odnośnie ochrony bo widzimy że budynek nadal jest pilnowany ale nieco słabiej niż życzyłby sobie tego właściciel
Przed oczami przeleciały nam wszystkie filmy z fabułą "zabili go i uciekł". No cóż przerzucamy się na szachy i tyle będzie. Ale to dopiero jak uda nam się uciec stąd... Czas mijał wolno i leniwie ale na szczęście wiele byłych mieszkańców postanowiło zostawić w mieszkaniach wiele wygodnych mebli - w tym całkiem wygodne kanapy. Po jakiś dwóch godzinach udało nam się dostrzec odjeżdżające auta z posesji a nam doczytać że jednak wcale tutaj nie strzelają a w "setce" to nawet frytki z wódką można kupić. Będąc nieco zapobiegawczym postanowiłem nie sprawdzać na własnej skórze co racją jest w tej wymianie zdań na forach. Jednak wpadliśmy na jakże genialny pomysł - skoro pojechali to nie wrócą i możemy przecież uzupełnić galerię następnymi zdjęciami. Zwiedzając mieszkanie po mieszkaniu i piętro po piętrze z błogiego stanu urbexu ściągnął nas na ziemię dźwięk klaksonu samochodu. Dobra passa minęła - samochód wrócił. I to nie jeden a cztery z czego jeden zaparkowany przed bramą. Świetnie. Tym razem wiedzieliśmy że albo my zwróciliśmy ich uwagę albo zrobili to goście nocy poprzedniej. Nie mieliśmy w planie sprawdzać tych opcji więc postanowiliśmy wyczekiwać ich odjazdu aby nie przegapić ostatniej możliwości ucieczki. Widać że byli bardziej czujni bo zjechała się również ochrona. Gdy zaczęli odjeżdżać - auto po aucie to zaczęło się ściemniać i chłód też dawał we znaki. Szybko zbiegamy do wyjścia i... dupa. Wejście zabite. Zabite na śmierć. Ani ruszyć. Szanując zasadę że nic nie niszczymy nawet w takim momencie postanowiliśmy zebrać cokolwiek co pomogło nam opuścić budynek z któregoś okna na pierwszym piętrze. Nadał się do tego oskórowany przedłużacz i przewód do spawania. Zawinęliśmy kable o rury po kaloryferach i zjeżdżając najpierw na daszek a później na ziemie czym prędzej ruszyliśmy na bramę - dwa susy i byliśmy już na tyle daleko budynku że mogliśmy odetchnąć z ulgą.
@Maupolina
@nadrat24
@pivo14
@Fryderyk94
@epll