Wpis z mikrobloga

Natknąłem się ostatnio na takie oto #coolstory i postanowiłem je tutaj zostawić - miłego czytania:
W tym poście chciałbym cofnąć się kilka lat wstecz i opisać moje pierwsze akcje w celu zarobkowym. Rzecz działa się na rynku telekomunikacyjnym kilka lat temu. Większość operatorów walczyła o wpływy na ustabilizowanym już ówcześnie rynku telekomunikacyjnym. Pracując dla jednego z nich siedziałem na słuchawkach wciskając głównie telefony nowym klientom. Ah piękne to były czasy. Duża sprzedaż i duże prowizje. Byłem bardzo wysoko w rankingach. Znałem kierownictwo i admiracje, sam zresztą w późniejszym czasie dołączając do tego zacnego grona. Znałem też cały proces. Proces zamówień i proces dostaw, ale o tym nieco później.
I jak to w życiu bywa pieniędzy zaczęło brakować. Kilkanaście lat na karku i mnóstwo wydatków. Śmiesznie się to teraz wspomina z perspektywy rodziny. Jednak jakbym się wtedy nie starał w pracy to nie dało się więcej zarobić jak te 3-4 tysiące. I mimo, że jak na tamte czasy było to sporo to człowiek zaczynał studia za które trzeba było płacić i chciał tez mieć coś z tej młodości tj poimprezować, popić i poruchać, sporo kasy pochłaniała też kulturystyka, którą się wtedy pasjonowałem.
Zawsze ciągnęło mnie na ciemną stronę mocy. Byłem niejako rozdarty na dwa światy. Mamy- szanowanej kierowniczki i ojca działającego w zorganizowanej grupie przestępczej, ale to chyba nie miejsce i czas na takie wywody. Po zaciętej wewnętrznej walce wygrał konsumpcjonizm i chęć wynagrodzenia sobie lat najmłodszych. W każdym bądź razie pierwsze dodatkowe pieniądze zacząłem zarabiać na handlu sterydami.
Kontakty nawiązałem przez internet na forach. Byłem najniższym szczeblem łańcucha pokarmowego. Detalistom sprzedającym SOK młodym chłopakom chcącym trochę podrosnąć. Jakimś cudem nikt mnie wtedy nie #!$%@?ł wysyłając mi cegły, ale to chyba jednak były inne czasy. Kasy z tego było niewiele bo zaledwie 2-3 koła miesięcznie. Ale to uczucie pierwszych zarobionych w ten sposób pieniędzy- nie do opisania! I na pewno wiecie o czym mówię. Jednak stosunek ryzyka do zarobionych pieniędzy był żenujący. Mimo to udało mi się nie wpaść. Ten wątek dedykuje ludziom myślącym, iż ABW czyha na nich na każdym kroku. Chociaż sam z perspektywy czasu z bólem głowy patrze na swój ówczesny debilizm. Jednak mimo braku BHP udało się. Przyznam też ze czasem głowo pobolewa od czytania w jaką tu ludzie paranoje wpadają i to działając w torze a nie w realu.
Od autora: Hmmmmmmmmmmmmmm.... Pisanie tego wątku może okazać się dłuższe niż myślałem, także cdn... Jednak z minusami wstrzymajcie się, aż nie przejdę przez fałszerstwo dokumentów, okradzenie bankomatu, wyłudzenie kredytu, fikcyjne transakcje przez internet oraz wątek telekomunikacyjny.

Epizod 1.
Jak przez przypadek postawiłem pierwsze kroki w bankowości....
Pewnego dnia stan konta mocno stopniał. Na dodatek były to urodziny lubej. Wracałem właśnie z siłowni, ostro padał śnieg. Swoje kroki skierowałem w kierunku bankomatu. Sam nie wiem czemu... Wiedziałem, że nie mam nic na koncie, jednak coś mnie tam ciągnęło. Desperacja i bieda są najgorszymi doradcami jakich mamy w życiu, więc przed podjęciem jakiś kroków spróbowałem najpierw wypłacić stówę z bankomatu. Włożyłem kartę, wpisałem pin, nacisnąłem 100. I nagle ku mojemu zdumieni bankomat wypluł stówę. Nie wiem, #!$%@? jak to możliwe (w sensie wtedy nie wiedziałem) ale to zrobił. Nie wiedziałem przez moment czy to się dzieje naprawdę. Ale po chwili jak to bywa w życiu pazerność wzięła gore. 500 zł... poszło. 1000 zł poszło. I tak, aż do 6ciu tysięcy.
Uradowany udałem się do domu, oczywiście wcześniej kupując prezent, bo już miałem za co nadal będąc przekonanym, że to jakiś cud. Oczywiście nigdy nie przyznałem się do pochodzenia pieniędzy.
Następnego dnia znowu udałem się do bankomatu, ale już nie był tak łaskawy. Sprawdziłem historię transakcji w internecie. Stan konta to - 6000 zł. Byłem świadom, że to był chwilowy błąd systemu i że będę musiał zwrócić te pieniądze. Jednak postanowiłem zrobić coś innego.
W tamtych czasach głośno było w Polsce o skaningu dokonywanym przez Rumunów. Więc postanowiłem zawalić na brudasów. Tym bardziej, że przypadkowo podczas wypłat ze względu na pogodę byłem zaszalikowano-zakapturzono-zaczapkowany. Zgłosiłem całą sytuację jako reklamację do banku. W odpowiedzi otrzymałem iż "Bank nie ponosi odpowiedzialności za nieprawidłowe przechowywanie karty" i reklamacja nie została uwzględniona. Tak, nie ponosi- odpisałem. Ale za limit transakcji dziennych 1000 zł, limit wypłat miesięcznych 5000 zł, i wypłaty na debet którego nie miałem, (a wszystkie limity w tamtych czasach były zawarte w umowie). To chyba już ponosi... Czy mam rozumieć, że bank nie bierze odpowiedzialności za własne zabezpieczenia?
Dług został anulowany. Czułem się bezkarny. Bezkarny i dumny.
I wbrew pozorom ten uśmiech losu, bezkarność tej i poprzednich akcji wcale nie skłoniły mnie ku brawurowym bieganiu z klamką po bankach. Raczej do tego jak zacząć zarabiać na tym, zabezpieczając się jednocześnie.... Do bankowości wróciłem jednak nieco później. Życie szykowało mi inną niespodziankę.
#tor #deepweb #januszebiznesu

Tutaj wrzucę resztę tekstu, więc zapraszam do obserwowania = > #coolstory26
  • 7
  • Odpowiedz