Wpis z mikrobloga

Soylento-mirasy!
Pytanie do Was - każdy z nas ma inny powód, dla którego stosuje w swojej diecie #soylent - mnie pozwala on przede wszystkim oszczędzić czas na przygotowanie posiłków w ciągu tygodnia, kiedy nie mam go za dużo na przesiadywanie w kuchni. Biorę bidon ze sobą i nie martwię się niczym :)
Dziś (no, precyzując to wczoraj) robiłem obiad dla trzech osób i wydałem na składniki jakieś 65 zł. Może to dużo, może mało - tak czy inaczej miesięczny supply mojej wersji soylentu to jakieś 600 zł, co dla mnie jest megapromocją i to bez względu na fakt, że nie korzystam niego w celu ograniczenia kosztów.
@Flamerunner za to stwierdził w rozmowie ze mną, że te 600 zł na miesięczne żywienie to sporo.
@Wniebowziety rozpoczął eksperymenty z soylentem, żeby schudnąć.
@kusznier pisze, że nie chce pochłaniać niepotrzebnych kalorii jedząc poza domem.

Z tego co widzę po recepturach na DIY, najwięcej amatorów szuka receptur (nie licząc tasty) na spadek wagi, bodybuilding, wegetariańską dietę, wzrost wagi i katogenicznych.
Każdy ma inny powód, dlatego chciałem zapytać jak reszta z Was? :)
Wołam więc:
@eru @hocuspocus @LOLWTF @dzumper @Termos69 @kooolega @mahfysh @gali20 @zwierzak2003 @moonkey @sebastiangula

PS: Pewnie większość wypoków myśli o ludziach spod tego tagu, że jesteśmy gastronomicznymi lebiegami - może dla kogoś to też jest jeden z powodów korzystania z diety soylentowej. Natomiast odnosząc się do swojego przypadku, wrażenie jest mylne, bo gotować umiem i uwielbiam, więc żeby je obalić jestem gotów rzucić wyzwanie #gotujzwykopem :) Przyłączacie się? Myślę, że bez problemu wywalczymy wtedy główną! ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
#soylent
  • 20
@lukaszewski: zapomniałem dodać, że w weekendy soylent sobie odpuszczam, bo mam okazję zjeść zwykle coś bardzo dobrego. To jest wg. mnie dobre podejście. Jak mam okazję na obiad rodzinny, lub wyżerkę w knajpie, wtedy planuje "zużycie" soylentu odpowiednio do sytuacji.
Mam wrażenie, że bardziej cieszę się dobrym życiem i nie zapycham tak szybko żołądka.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ja osobiście wiem, że mam te 2000kcl i tyle mi wystarcza. Nie chcę tego przekraczać ani się głodzić. Cel to spadek wagi. Na ten moment udało się zrzucić ~7kg. Oczywiście duże znaczenie mają tu również ćwiczenia (bieganie co drugi dzień). Dodatkowo zauważyłem mniejszy apetyt na słodycze. 23 dni za mną ( z lekkimi przestojami) ( ͡ ͜ʖ ͡)
@lukaszewski: w moim przypadku głównym motywem jest oszczędność czasu. Przez pierwsze kilka miesięcy była redukcja i poylent 1700. Aktualnie jestem na "masie" - zmodyfikowany nieco poylent daje mi ok. 2400 kcal i dobijam jeszcze normalnym jedzeniem do 3k. Z tym, że w moim przypadku soylent stosuję jedynie 1-2 razy w tygodniu, nie częściej, bo jednak potrzeba zjedzenia czegoś treściwego jest zbyt silna ;)
@lukaszewski: heh, też w weekendy jadam raczej normalnie

U mnie jest kilka powodów:
1. Spadek wagi - ograniczam ilość zjadanego jedzenia. Chociaż pomału to idzie...
2. Chęć zdrowszego jedzenia - żywienie się hotdogami i kanapkami zdrowe raczej nie jest. W weekend z dziewczyną zawsze zrobimy jakiś obiad, więc normalnie moszna pojeść. W tygodniu raczej nikomu się nie chce.
3. ograniczenie wydatków - jak miałem dość hotdogów to w pracy się wybierałem
Ja liczylem na spadek wagi ale przede wszystkim na zdrowe jedzenie, to ze zawsze mam sniadanie, nie jem gowno jedzenia w miescie i nie musze sie martwic o zakupy ;)

A w weekend oczywiscie pyszne jedzonko ;)
Dlaczego piję soylent/Soylent/POylent? Mówiąc krótko - żeby mieć #!$%@?. :)
Natomiast mój różowypasek korzysta z POylentu głównie jak jest cały dzień poza domem i po prostu nie ma czasu na tradycyjne jedzenie, nawet fast-fooda.

@Flamerunner za to stwierdził w rozmowie ze mną, że te 600 zł na miesięczne żywienie to sporo

Rozwinę trochę. Obecnie żywię się za około 300 zł/msc. Posiłki są proste, ale łatwe w przygotowaniu i smaczne. Jest jednak jeden
Poza tym jedzenie tak po prostu nie jest dla mnie jedną z większych przyjemności w życiu, nie jestem uzależniony od smaku, konsystencji, tekstury tradycyjnego jedzenia.
Owszem, lubię zjeść coś dobrego. Lubię też się wyspać, lubię posłuchać muzyki, lubię czytać, lubię oglądać filmy, lubię się wymądrzać na mirko, czasem lubię swoją pracę, satysfakcję potrafi mi sprawić nawet ogarnięcie bałaganu w mieszkaniu. No i uwielbiam zwyczajnie poleniuchować.
Krótko mówiąc:
- codzienne gotowanie jest uciążliwe,
To dorzucę parę zdań.
Po około miesiącu nieregularnego soylentowania poszedłem do objadowni, do której chodziłem przez pół roku wcześniej.
Jak zjadłem cały obiad, to przez resztę dnia czułem się jak bym połknął piłkę.
Po soylencie nie jest oczywiście cudownie - muszę go rozkładać na cały dzień i pić w równych odstępach czasu, żeby nie czuć głodu. Ostatnią dawkę staram się wypijać około 17, ale niejedzenie po 18-stej jest niełatwe i wymaga wyrzeczeń.
@FlameRunner:

- codzienne gotowanie jest uciążliwe, męczące i nie sprawia frajdy;

Dokładnie. Dla mnie soylent jest odpowiedzią na to "zmuszanie się" do gotowania, które odbierało mi tą wielką cześć frajdy, którą zwykle mi sprawia. Teraz mogę gotować kiedy chcę zjeść coś pysznego, a nie kiedy muszę, bo przecież bez jedzenia się "nie da".

Ze śniadaniami też mam podobny problem - może nie tyle, że nie mam apetytu, pewnie bym i chętnie