Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do wpisu:
http://www.wykop.pl/wpis/11095904/bezpieczenstwowprzemysle-na-wstepie-chcialem-zazna/
Chciałem przedstawić swoją historię. Zupełnie inna, choć podobna ( ͡º ͜ʖ͡º)
Otóż kilka ładnych lat do tyłu postanowiliśmy ze znajomymi spędzić sylwestra w górach.
Po kolei: kwatera, a-----l, zabawa, a-----l. Gdy towarzystwo zmęczone zaczynało się pokładać, usłyszałem ( a słuch mam dobry), że na dole impreza nadal trwa. Wybrałem się na rekonesans, okazało się, że jakieś młodziaki bawią się w najlepsze. Tematem przewodnim było "Dziwki i Alfonsi w dżungli".
Pojawił się plan. Szybko na górę, zabrałem najlepszą bluzkę mojej żony i flaszkę. Wyglądałem jak dorodna d----a, więc przywitano mnie z otwartymi ramionami (gratisowe picie zawsze spoko). Nie wszystko pamiętam, ale było spoko. W każdym razie nad ranem zachciało mi się straszliwie pić. W poszukiwaniu napitku trafiłem do kuchni. W okolicy płyty grzewczej (nie #solgaz) na szczęście znalazłem ratunek. Piękna, prawie pełna butelka Tymbark jabłko-mięta. No to chlup. Już po 2-3 dorodnych łykach zorientowałem się, że coś jest nie tak. Dwa neurony, które jakimś cudem pozostały trzeźwe stwierdziły, że coś tu nie gra. Tymbark? Przy kuchence? Obok patelni???
Powiem tak: jeśli ktokolwiek z Was, chciałby przepijać wódkę olejem rzepakowym - nie polecam. Skurcze żołądka czuję do dzisiaj ;-)....
#truestory #heheszki
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach