The Woman in Black (2012) z Harry Portierem(Daniel Radcliffe) okazał się dość dobrym horrorem. Jednak jedyne co mnie denerwowało to dłużące się sceny, gdzie było budowane napięcie a kończyło się na "niczym". Film ma swój klimat, jednak nie można go nazwać oryginalnym: mgła, stary dom, przerażające zabawki, bujane fotele, zamykające się drzwi, tajemnicza piwnica, itp.

The Woman in Black 2: Angel Of Death (2014) już bez Harrego i według mnie ta część