UTA - LAC 2:2
W Jazz ofensywnie nic się nie dzieje, tak dobrze obrona Clippers gra. Wychodzą wysoko, blokują offball movement, zastawiają podania. Praktycznie wszystkie ataki w pierwszej połowie to były mizerne próby 1v1 na dosyć dobrych obrońcach. Oprócz podwajania Mitchella praktycznie nie potrzebują schodzić ze swoich matchupów, żaden drive O'Neala, Bogdanovica, Inglesa czy Clarksona nie był zagrożeniem. Obrona UTA mogłaby być lepsza, na drive'ach Kawhiego czy PG potrzebny jest zbyt duży
W Jazz ofensywnie nic się nie dzieje, tak dobrze obrona Clippers gra. Wychodzą wysoko, blokują offball movement, zastawiają podania. Praktycznie wszystkie ataki w pierwszej połowie to były mizerne próby 1v1 na dosyć dobrych obrońcach. Oprócz podwajania Mitchella praktycznie nie potrzebują schodzić ze swoich matchupów, żaden drive O'Neala, Bogdanovica, Inglesa czy Clarksona nie był zagrożeniem. Obrona UTA mogłaby być lepsza, na drive'ach Kawhiego czy PG potrzebny jest zbyt duży
Magia aren i kontuzji. Jazz nagle mogło się poruszać, nagle w pierwszej połowie piłka wędrowała po obwodzie, czego zupełnie nie było w meczach 3 i 4. Fakt, ze duża część zdobytych punktów to half-contested 3 Bogiego, Clarksona czy Inglesa, ale też drive'y w.w. powodowały jakieś dziury w obronie Clippers. Brakowało im chyba takiej woli i zaciętości jak w poprzedniej grze. Zmęczenie albo poczucie, ze bez Kawgiego się nie
LAC po raz pierwszy przed pełnym Staples zrobi Wam z d@#y jesień średniowiecza