Dzisiaj byłem chyba świadkiem próby porzucenia psa w lesie. Wybrałem sobie trasę nieopodal Polanicy Zdrój. Jadąc zauważyłem w oddali jak samochód powoli oddala się od psa biegnącego za nim. Był to jakiś taki mały mieszaniec. No nic, myślę sobie wyminąłem ich, spojrzałem tylko na tablice rejestracyjne. Pies miał język wywalony jak po dłuższej eskapadzie.
Po kilkuset metrach ten samochód mnie wyminął, pies dalej za nim biegnie. Podjechałem bliżej, pokazuję kierowcy aby opuścił
@JakTamCoTam: Jak? Na rower miałem tego psa wziąć? Nie doszło do porzucenia w 100% psa w lesie, więc mogłem tylko podejrzewać. Co innego, gdyby go przywiązali, to wtedy bym tak zareagował.
Po kilkuset metrach ten samochód mnie wyminął, pies dalej za nim biegnie. Podjechałem bliżej, pokazuję kierowcy aby opuścił