założę się, że każdy z nas ma lepsze powody do zmartwień niż ludzie, którzy leżą w rowach bo są za słabi, żeby przestać żyć w gównie, które sami sobie wybrali. mamy się z nimi jeszcze cackać - w imię czego?
nie jestem przeciwko pomaganiu innym ludziom, sama kupowałam żarcie dla jakiejś organizacji wspierającej bezdomnych, ale nienawidzę tych śmierdzących pijaków, którzy szwendają się po mieście i
no i mam wrażenie, że się uduszę, bo wtedy raczej nie da się oddychać.