O Matrixie było jeszcze w Dziennikach Gwiazdowych przy okazji profesora Corcoran'a.
Ale IMO o wiele ważniejsze - e-booki w "Powrocie z gwiazd"
"Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. A tak się na nie cieszyłem, po mikrofilmach, z których składała się biblioteka „Prometeusza”. Nic z tego. Nie można już było szperać po półkach, ważyć w ręce tomów, czuć ich ciężaru,
W Matriksie chodziło o to, że ludzie są zupełnie odcięci od rzeczywistości i znają tylko fałszywy świat wykreowany przez maszyny.
Mieszkańcy jaskini Platona nie mieli dostępu do całej rzeczywistości, ale ten wycinek, który znali - czyli ich jaskinia i cienie - był jak najbardziej realny. To oni sami, na podstawie dostępnej im percepcji, zbudowali sobie fałszywy obraz rzeczywistości. Nikt im do głowy nie wtłaczał żadnych iluzji. Daleko temu do Matriksa.
Potem Descartes-słynne "Myślę więc jestem" wbrew powszechnemu mniemaniu nie znaczy: "to takie zej%!iste być mądrym" tylko: "jedyną pewną rzeczą jest istnienie, cała reszta to może być sen"
Potem był Kant ze swoją filozofią transcendentną i fenomenami i kontynuujący ten tok myślenia Huserl(http://pl.wikipedia.org/wiki/Fenomenologia) wmyśl pomysłów Kanta nasze zmysły odbierają projekcje emitowane przez "fenomeny"
A tak po polsku? Rozumiem, że zamysłem autora było pisanie potocznym językiem, ale nie wszyscy rozumieją slang wąskich grup społecznych (podejrzewam, że niektórych gimnazjalistów).
"Godne podziwu, k%$$a, w Polsce pełnej drących się łbów i demonstracji pod Krzyżem."
Najwyraźniej autor ma problemy z wysławianiem się. "k%$$a" w żaden sposób tekstu nie ubarwia, a "Polska pełna drących się łbów" brzmi strasznie.
Mam się dowartościowywać tym, że umiem poprawnie pisać? Czyżby ludzkość tak nisko upadła, że ta umiejętność stała się wyjątkowa?
Wystarczy poczytać komentarze na Wykopie, żeby się przekonać, że pisanie w zrozumiały, poprawny i składny sposób nie jest czymś wyjątkowym, tylko podstawową umiejętnością. Może mam się jeszcze dowartościowywać tym, że znam tabliczkę mnożenia?
Jeśli dla kogoś napisanie poprawnego, zrozumiałego zdania i wyrażenie swoich myśli bez bluzgów stanowi problem, to już jest
prawdę powiedziawszy wszystkie wyliczone punkty nie wspominają nic o zawartości książek, a moim skromnym zdaniem na niej polega wielkość Lema. To - to tylko zewnętrzność.
"Co z tego, że jestem tłumaczony na 36 języków, że moje książki mają 27 mln nakładu. To wszystko spływa i nic nie zostaje"./z wywiadu St. Lema/
Czyżby pesymizm i smutna konstatacja Lema były prawdziwe?
@enderowski: Równie zaj!#isty (a może nawet bardziej) jest Niezwyciężony. Zadziwiające jest, że Lem potrafił stworzyć tak niepowtarzalny klimat operując samym tekstem, a nie terabajtami efektów specjalnych. Wielu dzisiejszych twórców 'saj faj' mogłoby mu buty wiązać.
Btw mam nadzieję, że 'Niezwyciężony' doczeka się ekranizacji. I to nie jakiejś tandety, bo ta książka naprawdę zasługuje na jakiegoś Spielberga czy innego 'gienialnego' reżysera.
@Akiris_Reed: O tak, prawda, Niezwyciężony obowiązkowa pozycja. Pamiętam jeszcze jedną książkę Lema którą czytałem w tym samym okresie co Niezwyciężonego, której tytułu za ch#! nie moge se przypomnieć :/ Pamiętam główne wydarzenie: statek kosmiczny z ludzmi na pokladzie rozbił sie na jakiejs planecie. Wszystkie urzadzenia sie spiepszyly, a rakieta dodatkowo wbiła się głeboko w ziemie. Po jakimś czasie chłopaki znaleźli na pokladzie grube cielsko obcego... Późniejsze wyprawy w głąb planety już
Byłby wykop, gdy nie kolejne dop$#%###anie się do religii jakiegoś kinderateisty. "Jest zaj%!isty bo był ateistą", chociaż ateistą nie był, a agnostykiem i nie był zaj%!isty z tego powodu. No i kolejne oczernianie katolików przez pryzmat bandy dewotek pod Pałacem. Godne podziwu, k!%!a, w Polsce pełnej d%#$!i.
Nie ma tam krytyki katolików, a Lem nie jest zaj%!isty ze względu na ateizm/agnostycyzm.
Lem po prostu nie był agresywny w swoich poglądach i szanował zdanie drugiej osoby. To coś szczególnego w naszym kraju, gdzie pod krzyżem za łby łapią się jedni i drudzy.
(tak, to nie była krytyka katolicyzmu Panie Przewrażliwiony, ale zaciekłego i agresywnego podejścia obu stron)
Ja sobie z tego zdaję sprawę. Uwielbiam Lema, mam w swojej domowej biblioteczce oddzielną półkę na jego ksiażki (już w zasadzie zapełnioną) i mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że ten 'artykuł' pod względem argumentacji i stylu (tu już zwłaszcza) jest po prostu słaby.
Twoich słów absolutnie nie uznałem za krytykę Lema.
Fragment o który chodzi przeczytałem jednak kilka razy odpisując Tobie wcześniej i kilka razy teraz. Cały czas nie zgadzam
Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma Boga, to jest wiara. Ale jak ktoś twierdzi, że nie ma jednorożców, krasnoludków i Świętego Mikołaja, to jakoś nikt tego wiarą nie nazywa.
@bluznierca: Lem był bogiem SF. Wymyślił WSZYSTKO. Przyznaję, że czuję się jak przygłup po ostatnio skończonej lekturze "Kataru". Był wyjątkowym, niesamowicie mądrym człowiekiem - straszna strata, że go już nie ma.
Najlepszy pisarz hard SF, jakiego zrodził kiedykolwiek ten łez padół.
Uciekałem z lekcji i czytałem po parkach jego książki. Każda jego książka jest super. Dla mnie osobiście faworytem jest "Fiasko" z metodami kawiacji planet, cebulami temporalnymi i zupełnie nieoczekiwaną w swojej aparycji obcą cywilizacją.
Raczej nikt nie twierdzi, że Lem nie był (nie jest) Wielki. Nie każdy jednak musi przepadać za jego powieściami. Na pewno warto spróbować. Jednak to nie "Zmierzch", ani jakiś "Harry Potter" , więc furory raczej nagle nie zrobi wśród ludu. Kto ma przeczytać Lema to i tak prędzej, czy później to zrobi, reszty i tak nie zachęcą "..powody, dla których Lem jest zaj%!isty...".
Komentarze (108)
najlepsze
Ale IMO o wiele ważniejsze - e-booki w "Powrocie z gwiazd"
"Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. A tak się na nie cieszyłem, po mikrofilmach, z których składała się biblioteka „Prometeusza”. Nic z tego. Nie można już było szperać po półkach, ważyć w ręce tomów, czuć ich ciężaru,
W Matriksie chodziło o to, że ludzie są zupełnie odcięci od rzeczywistości i znają tylko fałszywy świat wykreowany przez maszyny.
Mieszkańcy jaskini Platona nie mieli dostępu do całej rzeczywistości, ale ten wycinek, który znali - czyli ich jaskinia i cienie - był jak najbardziej realny. To oni sami, na podstawie dostępnej im percepcji, zbudowali sobie fałszywy obraz rzeczywistości. Nikt im do głowy nie wtłaczał żadnych iluzji. Daleko temu do Matriksa.
o matrixie pisął już :
Platon-ze swoją jaskinią i ideami,
św Augustyn.
Potem Descartes-słynne "Myślę więc jestem" wbrew powszechnemu mniemaniu nie znaczy: "to takie zej%!iste być mądrym" tylko: "jedyną pewną rzeczą jest istnienie, cała reszta to może być sen"
Potem był Kant ze swoją filozofią transcendentną i fenomenami i kontynuujący ten tok myślenia Huserl(http://pl.wikipedia.org/wiki/Fenomenologia) wmyśl pomysłów Kanta nasze zmysły odbierają projekcje emitowane przez "fenomeny"
Także matrix ma wielowiekowe korzenie,
A tak po polsku? Rozumiem, że zamysłem autora było pisanie potocznym językiem, ale nie wszyscy rozumieją slang wąskich grup społecznych (podejrzewam, że niektórych gimnazjalistów).
"Godne podziwu, k%$$a, w Polsce pełnej drących się łbów i demonstracji pod Krzyżem."
Najwyraźniej autor ma problemy z wysławianiem się. "k%$$a" w żaden sposób tekstu nie ubarwia, a "Polska pełna drących się łbów" brzmi strasznie.
"Świeża sprawa z sierpnia jeszcze."
A gdzie szyk zdania? A
Mam się dowartościowywać tym, że umiem poprawnie pisać? Czyżby ludzkość tak nisko upadła, że ta umiejętność stała się wyjątkowa?
Wystarczy poczytać komentarze na Wykopie, żeby się przekonać, że pisanie w zrozumiały, poprawny i składny sposób nie jest czymś wyjątkowym, tylko podstawową umiejętnością. Może mam się jeszcze dowartościowywać tym, że znam tabliczkę mnożenia?
Jeśli dla kogoś napisanie poprawnego, zrozumiałego zdania i wyrażenie swoich myśli bez bluzgów stanowi problem, to już jest
"Co z tego, że jestem tłumaczony na 36 języków, że moje książki mają 27 mln nakładu. To wszystko spływa i nic nie zostaje"./z wywiadu St. Lema/
Czyżby pesymizm i smutna konstatacja Lema były prawdziwe?
Jak ktoś nie czytał- niech żałuje i koniecznie przeczyta.
Jak to autor tekstu sprawnie ujął niewiele jest w polskiej klasyce dzieł tak zaj$%istych
Btw mam nadzieję, że 'Niezwyciężony' doczeka się ekranizacji. I to nie jakiejś tandety, bo ta książka naprawdę zasługuje na jakiegoś Spielberga czy innego 'gienialnego' reżysera.
Zakop jako informacja nieprawdziwa
Przeczytaj raz jeszcze ten punkt.
Nie ma tam krytyki katolików, a Lem nie jest zaj%!isty ze względu na ateizm/agnostycyzm.
Lem po prostu nie był agresywny w swoich poglądach i szanował zdanie drugiej osoby. To coś szczególnego w naszym kraju, gdzie pod krzyżem za łby łapią się jedni i drudzy.
(tak, to nie była krytyka katolicyzmu Panie Przewrażliwiony, ale zaciekłego i agresywnego podejścia obu stron)
Ja sobie z tego zdaję sprawę. Uwielbiam Lema, mam w swojej domowej biblioteczce oddzielną półkę na jego ksiażki (już w zasadzie zapełnioną) i mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że ten 'artykuł' pod względem argumentacji i stylu (tu już zwłaszcza) jest po prostu słaby.
Twoich słów absolutnie nie uznałem za krytykę Lema.
Fragment o który chodzi przeczytałem jednak kilka razy odpisując Tobie wcześniej i kilka razy teraz. Cały czas nie zgadzam
Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma Boga, to jest wiara. Ale jak ktoś twierdzi, że nie ma jednorożców, krasnoludków i Świętego Mikołaja, to jakoś nikt tego wiarą nie nazywa.
Najlepszy pisarz hard SF, jakiego zrodził kiedykolwiek ten łez padół.
Uciekałem z lekcji i czytałem po parkach jego książki. Każda jego książka jest super. Dla mnie osobiście faworytem jest "Fiasko" z metodami kawiacji planet, cebulami temporalnymi i zupełnie nieoczekiwaną w swojej aparycji obcą cywilizacją.
Ja poza Lemem polecam Zajdla i Dukaja (dla mnie