I nigdy nie zapomnę tego sprzedawcy kiełbasy na giełdzie w Gliwicach, niby kładł ją na wagę i całkowicie nie patrząc na wskazania tejże wagi, po prostu patrząc w oczy mówił cenę z czapki typu 17.38, którą potem i tak zaokrąglał do 17.50. I tak wszystkich po kolei, a i tak każdy miał to w dupie, bo kiełbasa była smaczna.
Teraz Słomczyn zawalony jest prawie wyłącznie śmieciem - przebranym, niemieckim, popsutym sprzętem i holenderskimi talerzami, w dodatku cenią wszystko jak za zboże. Jedyna rzecz warta tam kupna to chałka za 5 i 7 zł(najlepsza, według mnie), ale jak byłem ostatni raz to i jej nie było. Handlarzy osobówek coraz mniej bo ceny wjazdu też kosmiczne, ale klimat lat 90 da się jeszcze tam odczuć
@MateuszWajchePrzeloz: Chyba wszystkie giełdy samochodowe w Polsce już przestają mieć zainteresowanie. Internet i Ci co tam kiedyś sprzedawali podorabiali się normalnych sklepów. A i czasem Ci co zarządzają tymi przybitkami nie ogarniają współczesnego świata i nie inwestują w obiekt aby przyciągnąć nowych klientów.
Ah pamiętam te czasy. Samochody z wierzchu lśniące, a w rzeczywistości ulepy składane z kilku innych dodatkowo wzmacniane gazetami, a co lepsze pianką montażową. Wujek kupił tak kiedyś malucha. Po tygodniu coś zaczęło się sypać w zawieszeniu. Przy próbie podniesienia malacz dosłownie się złamał. Podnośnik przelazl przez próg.
@SUPERMARIAN: wszedłem zobaczyć, czy ktoś wyłapał ( ͡°͜ʖ͡°) i jeszcze ten głos z megafonów, taki archetypowy. Gimby znajo go już tylko z parodiowania przez Walaszka
Żaden wyjazd nie był komplementarny bez zakupu kiełbasy z grilla + musztarda + kajzerka. Papierowe tacki, z którymi był problem podczas podmuchu wiatru i do tego pękające plastikowe sztucce.
@The_DiceMan: Dla mnie motoryzacja była niejako czymś naturalnym, każdy facet praktycznie w mojej rodzinie był mechanikiem a przynajmniej kierowcą. A że kiedyś jak ojciec przyjeżdżał nowym Renault Magnum i dzieciaki mogły wpaść do środka, i tutaj uwaga, BAWIĆ SIĘ ELEKTRYCZNYMI SZYBAMI, to to był hit i szacunek na zawsze. Wizyty na warsztatach, podglądanie jak pracują mechanicy przy tych wielkich ciężarówkach. Tym się kiedyś interesowały chłopaki, piłka nożna i samochody. Później doszły
Dwa lata tam handlowałem, coś około 98 roku, nie pamiętam dokładnie. Trzeba było przyjechać tam w sobotę wieczorem, żeby zająć dobre miejsce, a później spać w samochodzie. Sprzedawałem części do francuskich samochodów, a przyjeżdżałem Renault 4 :) No i w tym samochodzie dało się spać, nawet w zimę, silnik chodził całą noc. Ale można było zarobić w jeden dzień tyle co w miesiąc w jakiejś kiepskiej pracy. A to moja furka
Już dobrych parę lat po upadku komuny, a lektor nadal mówi o prywaciarzach pogardliwym, śmieszkowym tonem jakby spekulowali salcesonem albo pędzili bimber w lesie.
@msuma: Tylko 4 lata od poważnych reform wolnorynkowych (zresztą prywaciarz nie miał negatywnych konotacji, tylko oznaczało drobnego przedsiębiorcę), ale od cwaniaczków sprzedających złom się roiło na giełdach.
@rebel101: Oczywiście że w państwowej propagandzie PRL "prywaciarz" miało negatywny wydźwięk. Np. w Dzienniku Telewizyjnym o prywaciarzach mówili, że majątek zbijają na wyzysku klientów i pracowników
Komentarze (119)
najlepsze
@messiahone: To znaczy że się za dużo nie zmieniło, tylko zamiast giełdy jest otomoto. :D
i to bar
5.38 jakby ktoś szukał
Istna komedia, jednak świetnie wspominam te lata.
Trzeba było przyjechać tam w sobotę wieczorem, żeby zająć dobre miejsce, a później spać w samochodzie.
Sprzedawałem części do francuskich samochodów, a przyjeżdżałem Renault 4 :)
No i w tym samochodzie dało się spać, nawet w zimę, silnik chodził całą noc.
Ale można było zarobić w jeden dzień tyle co w miesiąc w jakiejś kiepskiej pracy.
A to moja furka
Komentarz usunięty przez moderatora