Wpis z mikrobloga

Kiedyś na imprezki przyprowadzaliśmy swoje dziewczyny. Jak ktoś nie miał, to na imprezie poznawał, bo zawsze było trochę singli.

Potem przez naście lat na imprezki przyprowadzaliśmy swoje żony. To były kiepskie imprezki, takie udawanie wujciów i cioć... kierunek Janusze i Grażynki. Najgorsze imprezki, z dzieciakami, ale nawet bez nich zawsze były nieśmiertelne tematy rozmów o "kolkach Jasia" i "rowerku Kasi". Najwyraźniej większości odpowiadał ten klimat, nie mam pojęcia dlaczego.

Obecnie na imprezki przyprowadzamy swoje dziewczyny... albo dziewczyny przyprowadzają nas. 100% uczestników rozwiedziona. 100% par to patchwork. Większość potomstwa odchowana lub na końcówce szkoły średniej. "Ja mam dwójkę dzieci i ona ma dwójkę dzieci".

Zastanawiam się czy będzie następny etap, jeszcze przed stypami i jakie to będą klimaty. "To kto jest dzieckiem kogo?".

  • 3
  • Odpowiedz