Graliście kiedyś w rugby? Trenowałem kiedyś ponad 2 lata (prawie całe liceum). Mieliśmy świetnego trenera. Były panczur, wokalista z jakieś panczurowej kapeli z mocno zdartym głosem ale za to niskim i doniosłym. Człowiek z pasją i charyzmą. Każdy trening był inny i ciekawy. Na każdym zdawaliśmy z siebie wszystko a on przyczyniał się do tego, że dawaliśmy z siebie jeszcze więcej.
Naprawdę fajne 2-3 lata. Życie od treningu do treningu, przez co oceny trochę podupadły plus związek z różowym paskiem, więc na naukę nie było właściwie czasu. Po lekcjach były treningi a w dniach między treningami spotykałem się z różowym. No a czasem trzeba było wypić jakieś p--o z kumplami czy iść na koncert do pubu. Później matura, przeprowadzka i jakoś piłka zaczęła leżeć w kącie.
Dzisiaj byliśmy pograć z kumplami w kosza, potem zmieniliśmy miejscówkę a jak ot poszedłem do domu i wziąłem piłkę do rugby. Pokazałem im rzuty (klasyk, z rotacją, wyrzut z autu), poćwiczyliśmy rzuty, ćwiczyliśmy również darcie mordy. Nie było podania bez krzyknięcia "jest". Nie było krzyknięcia a ktoś rzucił - pięć pompek. Podanie niedokładne - pięć pompek. Nikt nie krzyczał jest - pięć pompek. Złe przyjęcie piłki - pięć pompek. Niby to tylko pięć pompek, ale zebrało się tego sporo a chłopaki później robili te pompki bez gadania. Z czasem zaczęli krzyczeć "jest" coraz głośniej i coraz częściej, czasem i ja popełniłem błąd i również robiłem pompki.
Potem zaczęliśmy podania w ruchu, trochę teorii, standardowo głębokość, wachlarz i inne podstawy. Kilki z nich coś tam nawet przyswajała, inni to totalne ciapy, które nie potrafiły nawet złapać piłki. Ale każdy błąd - 5 pompek. To motywowało, za dobry rzut nagradzałem pochwałą. Naprawdę było miło popatrzeć z jakim zaangażowaniem zaczęli ćwiczyć, jak chętnie robili te pompki i jaką frajdę im to dawało. A jak jeden zaczął dyskutować, to miał zrobić dziesięć pompek. Dyskutował dalej i miał zrobić piętnaście. Ostatecznie zrobił piętnaście i dyskusji więcej nie było. Trener ma zawsze rację a jak nie miał, to po treningu można sobie z nim to wytłumaczyć.
Fajne uczucie, gdy sam jesteś ledwo ponad metr siedemdziesiąt i 65 kilo wagi a więksi od Ciebie słuchają Cię jak wytresowane psy :D Ale na trenera i tak bym się raczej nie nadawał, za dużo pracy to wymaga i zaangażowania oraz czasu. Nie mniej jednak Chłopaki trochę pompek zrobili, trochę pobiegali i chyba im się spodobało :D
@AnsuzSowilo: gram juz 3 prawie 4 lata ze skrzydła przeszedłem do drugiej lini młyna na pozycjie 5,6 :D, Do tej zimy grałem tylko w 7 a teraz juz prawie rok gram jeszcze w 15
@owsikalfred: Ja grałem tylko w siódemkę, bo było nas za mało. I w sumie do 15 raczej bym się nie nadawał ze względu na gabaryty :D Grałem na skrzydle.
@AnsuzSowilo: co ty rugby jest gra dla kazdego. Powiem ci ze 15 sa duzo fajniejsze niz 7. Wiesz w sumie to nas grajacych obecnie lub kiedys trenujacych na wykopie jest koło 7 wiec moze udało by sie w przyszym roku na mistrzostwach polski rugby plażowego zagrać :)
@owsikalfred: Nie trenuję od prawie trzech lat :D Potrzebowałbym z co najmniej miesiąc treningów, żeby sobie przypomnieć jak w to się grało i wrócić do jakiegoś poziomu.
Naprawdę fajne 2-3 lata. Życie od treningu do treningu, przez co oceny trochę podupadły plus związek z różowym paskiem, więc na naukę nie było właściwie czasu. Po lekcjach były treningi a w dniach między treningami spotykałem się z różowym. No a czasem trzeba było wypić jakieś p--o z kumplami czy iść na koncert do pubu. Później matura, przeprowadzka i jakoś piłka zaczęła leżeć w kącie.
Dzisiaj byliśmy pograć z kumplami w kosza, potem zmieniliśmy miejscówkę a jak ot poszedłem do domu i wziąłem piłkę do rugby. Pokazałem im rzuty (klasyk, z rotacją, wyrzut z autu), poćwiczyliśmy rzuty, ćwiczyliśmy również darcie mordy. Nie było podania bez krzyknięcia "jest". Nie było krzyknięcia a ktoś rzucił - pięć pompek. Podanie niedokładne - pięć pompek. Nikt nie krzyczał jest - pięć pompek. Złe przyjęcie piłki - pięć pompek. Niby to tylko pięć pompek, ale zebrało się tego sporo a chłopaki później robili te pompki bez gadania. Z czasem zaczęli krzyczeć "jest" coraz głośniej i coraz częściej, czasem i ja popełniłem błąd i również robiłem pompki.
Potem zaczęliśmy podania w ruchu, trochę teorii, standardowo głębokość, wachlarz i inne podstawy. Kilki z nich coś tam nawet przyswajała, inni to totalne ciapy, które nie potrafiły nawet złapać piłki. Ale każdy błąd - 5 pompek. To motywowało, za dobry rzut nagradzałem pochwałą. Naprawdę było miło popatrzeć z jakim zaangażowaniem zaczęli ćwiczyć, jak chętnie robili te pompki i jaką frajdę im to dawało. A jak jeden zaczął dyskutować, to miał zrobić dziesięć pompek. Dyskutował dalej i miał zrobić piętnaście. Ostatecznie zrobił piętnaście i dyskusji więcej nie było. Trener ma zawsze rację a jak nie miał, to po treningu można sobie z nim to wytłumaczyć.
Fajne uczucie, gdy sam jesteś ledwo ponad metr siedemdziesiąt i 65 kilo wagi a więksi od Ciebie słuchają Cię jak wytresowane psy :D Ale na trenera i tak bym się raczej nie nadawał, za dużo pracy to wymaga i zaangażowania oraz czasu. Nie mniej jednak Chłopaki trochę pompek zrobili, trochę pobiegali i chyba im się spodobało :D
#truestory #coolstory #sport #rugby