Wpis z mikrobloga

Wspaniała to była podróż - nie zapomnę jej nigdy. Równo 4 miesiące, 10 krajów, w tym 2 w których wcześniej nie byłem. Wszystko drogą lądową (oprócz podróży z/do Polski): autobusami, pociągiem, autem, skuterem, kolejkami, funikularami lub pieszo. Długi wpis, ale może kogoś zainteresuje.

Udało się:
- zrobić 33 trekkingi po Alpach, prawie 360 km tras i prawie 40km przewyższenia do góry
- zobaczyć Matterhorn i Mt Blanc
- przejść kawałek Camino di Santiago drogą francuską, ostatnie 9 dni - 215 km
- przejechać skuterem tunelem w Monaco którędy prowadzi trasa wyścigu Formuły 1
- objechać Jezioro Garda czerwoną Vespą
- zobaczyć trochę fajnej sztuki jak obraz młodego Keanu Reevsa, rzeźbę Dawida Michała Anioła, jakieś obrazy Picassa i Salvadora Bliży, ale sztukę to akurat sobie dozowałem i nie chodziłem do każdej możliwej galerii
- wypić nieprzyzwoicie duże ilości piwa na dwóch folkowych festiwalach w Niemczech - Oktoberfest i Cannstatter
- zobaczyć ciekawe wydarzenia sportowe: mecz Milan-Bolonia (bramka Modrica), mecz Ligii Mistrzów Benefica-Bayer Leverkusen, wyścig MotoGP Portugalii
- zobaczyć miliard kościołów i katedr
- być w miejscu gdzie kręcili Gladiatora (słynna polna droga jak wraca do domu), Gwiezdne Wojny Atak Klonów oraz Najpierw strzelaj potem zwiedzaj (zajebiste tłumaczenie tytułu In Bruges)
- odwiedzić 3 muzea motoryzacyjne: BWM, Mercedes Benz i Porsche
- wg mojego Amazfita - spalić ponad 430 tys. kalorii, zrobić prawie 2.8 miliona kroków (średnio prawie 22600 kroków dziennie)
- spróbować masę pysznego jedzenia i trunków alkoholowych w różnych krajach
- spotkać się z całą moja ekipą z Erasmusa, na którym byłem 18 lat temu - każda w innym kraju i jeszcze z paroma starymi znajomymi co się rozpierzchli po Europie
- poznać trochę fajnych ludzi i spędzić z nimi miłe chwile

I jeszcze parę luźnych przemyśleń. To tylko moje bardzo subiektywne odczucia, więc proszę się nie przypierdzilać (jak kiedyś w innym wpisie) jak to co przeczytacie nie pasuje do waszej wizji rzeczywistości.

Na plus:
- Francja - byłem wcześniej tylko w Paryżu ponad 20 lat temu, a potem w kurortach górskich. Miałem w pamięci że ludzie są trochę aroganccy, oczekują że się mówi po francusku. To też potwierdzało się przy spotyaniu niektórych Francuzów podczas wcześniejszych podróży. Do tego ogólny pogląd, że Francja upadła wszędzie są imigranci i ludzie niemili. Ale przeżyłem mega pozytywne zaskoczenie. Gdzie byłem to było bardzo fajnie, ludzie bardzo mili, jak widzieli że nie umiem po francusku (a umiem tylko Bonżur i Mersi) przełączali się na lepszy lub gorszy angielski. Miasta ładne (nie licząc Marsyllii, ale o niej poniżej), dziewczyny bardzo ładne, jedzenie przepyszne. Mogę naprawdę polecić. Chętnie wrócę odwiedzić jakieś inne rejony.
- Oktoberfest - dużo słyszałem negatywnych opinii. Ale mi się bardzo podobało. Jasne - pełno turystów i drogie p--o. Ale mi atmosfera się podobała i bardzo miło wspominam.
- Portugalia - też sporo słyszałem, że przeciętnie. Ale mi się podobało. Ludzi raczej mili, dobrze po angielsku mówią, jedzenie smaczne, wino, w tym portwajn, bardzo dobre, ceny niskie.
- Brugia - super klimat, chociaż masa turystów za dnia, więc warto zostać na noc, wieczorem jest dużo przyjemniej.
- Kraj Basków - Super miejsce, mili ludzie, pyszne jedzenie, są turyści, ale bez tragedii.
- Monaco - niby nic, ludzi mi mówili, że nie ma nic ciekawego, ale bycie w miejscu które znam z F1 i jeszcze filmów z drogimi autami mi się bardzo podobało i miło spędziłem parę godzin.
- Pielgrzymka do Sanitiago di Compostella czyli Camino de Santiago. Miałem czas tylko przejść kawałek. Super klimat - większość ludzi nie idzie w celach religiujnych więc nie jest tak, że się spotyka jakichś ultrakatolików. Widoki ok, bez szału, ale sam fakt chodzenia taką trasą i poznawanie ludzi po drodze mi się bardzo podobało.
- Szwajcaria - tu akurat bez zaskoczenia bo byłem wcześniej. Piękne góry, czysto, schludnie, rewelacyjne pociągi, pyszne sery. No ale drogo.

Na minus:
- Pogoda - przyjechałem na lato i wczesną jesień, więc liczyłem, że będzie ładna pogoda. A była generalnie lipa. Wszędzie padało co chwilę. Zwłaszcza bolało w górach gdzie nie mogłem się nacieszyć trekkingami.
- Słowenia - tyle się nasłuchałem jak tam zajebiście to i napaliłem się jak szczerbaty na suchary. Ale w ogóle mi się nie podobało. Ludzie niespecjalnie mili, jedzenie przeciętne, transport publiczny kiepski, drogo jak na to co oferują. Ale trochę kiepska opinia może wynikać, że 1) nie miałem auta więc miałem trochę ograniczone i utrudnione poruszanie się i być może nie byłem we wszysztkich fajnych miejscach i 2) miałem kiepską pogodę, a jak wiadomo wtedy wszystko wygląda gorzej i humor popsuty.
- Marsylia - jak w innych miejscach we Francji było fajnie to w Marsylii było okropnie. Koczujący w centrum imigranci, smród szczochów (Indie się chowają), jakaś dilerka i p---------a. Serio bałem się tam w dzień chodzić. Okropne miejsce - przynajmniej centrum w niedalekiej odległości od dwroca, gdzie się zatrzymałem u kumpla który akurat na kurs tam przyjechał. Inna dzielnica była dużo lepsza, niemniej niesmak pozostał.
- Włochy - bardzo lubię ten kraj, umiem trochę po włosku i byłem na Erasmusie. Ale są tak mega turustyczne, że serio ciężko mi było się nimi cieszyć. Ilość turystów (i ich wpływ na to że w wielu miejscach nie ma już nic autentycznego) była dużo większa niż się spodziewałem, bo oczywiście czytałem wcześniej, że jest turystycznie.
- Lazurowe Wybrzeże - tak jak z Włochami - turystyczność zabija czasem mi frajdę z pobytu. O ile w Nicei było jeszcze okay, to w okolicznych miasteczkach była już tragedia jak dla mnie.
- El Classico - niby człowiek wiedział, że nie ma szans na bilet, ale jednak się łudził. Odświeżanie strony z biletami co 5 minut przez tydzień nie pomogło. A akurat byłem w Madrycie jak grali.

Dobra. Tyle na dziś. Jak macie jakieś pytania to dawajcie. O całkowity koszt nie pytajcie bo nie policzyłem i chyba nie chcę liczyć żeby mnie serce nie bolało.

#podroze #podrozujzwykopem #europa #przemyslenia
kotbehemoth - Wspaniała to była podróż - nie zapomnę jej nigdy. Równo 4 miesiące, 10 ...

źródło: Screenshot 2025-11-16 at 14.25.17

Pobierz
  • 24
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@kotbehemoth: zazdroszczę możliwości odbycia takiej podróży, właśnie kończę swój krótki 8 dniowy solo trip po Malcie i Portugalii (a raczej Lizbonie i Sintrze, na które i tak to zbut krótko) i już wiem, że następny to tylko kwestia urlopu, ale marzy mi się właśnie taki nie tygodniowy czy nawet dwutygodniowy tylko przynajmniej miesięczny z naciskiem na kilku by z dnia na dzień móc decydować co robię dalej.
  • Odpowiedz
  • 2
@WilecSrylec: no zwykły urlop od pracy to zdecydownie za mało jak się lubi podrózować. Dlatego co kilka lat robię sobie przerwę :)
Tu podsumowanie mojej poprzedniej podróży
https://wykop.pl/wpis/48467847/wspaniala-to-byla-podroz-nie-zapomne-jej-nigdy-9-m
@kotbehemoth +67
Wspaniała to była podróż - nie zapomnę jej nigdy. 9 miesięcy, 7 krajów (w tym 6 nowych dla mnie). Jakieś 35 tysięcy km (na oko) drogą lądową i morską, z czego jakieś 7 tysięcy na motocyklu, reszta pociągami i autobusami. Do tego z 5 tysięcy drogą lotniczą (8
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: może kiedyś uda się dojść do takiego poziomu w życiu, że pół roku przerwy będzie możliwe bez większych konsekwencji. Zdecydowanie ten świat jest zbyt wielki, albo raczej życie za krótkie by zobaczyć wszystko. Na Malcie byłem zaledwie 4 dni i czuję że jeszcze z tydzień bym się tam nie nudził w Sintrze i jej okolicach mógłbym spędzić dwa tygodnie i byłoby mało. Do Jordanii na Wadi Rum mógłbym wrócić
  • Odpowiedz
  • 0
@WilecSrylec w moim przypadku to się jeszcze okaże czy bez konsekwencji, bo rynek pracy w mojej branży jest delikatnie mówiąc mega c-----y. Ale mam luksus że nie mam żadnych zobowiązań a dzięki zarabianiu w lepszej walucie, pewnemu skąpstwu z mojej strony (ale w normie) oraz umiejętności n----------------a kasy na głupoty zdołałem odłożyć trochę kasy, więc póki co z głodu nie umrę
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: już nawet nie kwestia finansowa, bo jak żyje się samemu to da się coś uzbierać, ale właśnie by mieć gfzie wrócić, bo nie wyobrażam sobie żeby moja szefowa zgodziła się na półroczny bezpłatny urlop, a nowy pracodawca może nie do końca chcieć zrozumieć powód luki w cv xD
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: ale panie areczku jaką ja mogę mieć pewność że za rok panu znowu się nie zachce podróży, ja potrzebuję lojalnego niewolnika ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tak z ciekawości przy tak długich podróżach jesteś w ciągłym ruchu, czy spędzasz czasem w jednym miejscu dłuższy czas by się polenić?
  • Odpowiedz
  • 0
@WilecSrylec ja na rozmowie mówię wprost, że być może po 3-4 latach będę chciał przerwę, ale że już jestem stary to duża szansa że nie będzie mi się chciało.

Podczas tej podróży najdłuższe postoje w górach, w jakiś 4 miejscach byłem po 5 dni w jednej bazie robiąc dzienne trekking. Tak to 1-4 noce w jednym miejscu. Powinienem był robić jakieś odpoczynki i tak robiłem ostatnio ale tu mi tak wyszło
kotbehemoth - @WilecSrylec  ja na rozmowie mówię wprost, że być może po 3-4 latach bę...

źródło: temp_file765110912107401938

Pobierz
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: szacun za taki tryb, chociaż pewnie kwestia przyzwyczajenia i dobrej organizacji, ja teraz podczas tripa na Malcie spędziłem 4 noce, w Lizbonie 2, w Sintrze 2, ale zupełnie nie mam pojęcia czy dałbym radę tak przez miesiąc przenosić się z miejsca na miejsce praktycznie codziennie
  • Odpowiedz
  • 0
@WilecSrylec wchodzi to szybko w nawyk i nawet o tym nie myślę. Do tego teraz podróżowanie jest banalne i w parę minut ogarniesz nocleg i dojazd na telefonie. Kiedyś to było inaczej - np trzeba było iść na stację kupić bilet.
Po chwili wyrabia się rutynę odnośnie pakowania, planowania kiedy i gdzie zrobić pranie, co trzeba ze sobą mieć itp
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: na cieplejsze klimaty to plecak typowo ryanairowy 40x30x20 w zasadzie wystarczyłby mi tak samo na 3 dni jak i 3 miesiące, raz się przepierze w umywalce, innym razem trafi się pralka w hostelu, ale nie wiem jak kwestia zmęczenia psychicznego gdy wiesz że jutro musisz być już 400km dalej i nie możesz powiedzieć sobie, p------e nie wstaję. Zdarzają się takie momenty?
  • Odpowiedz
  • 0
@WilecSrylec to mój plecak (70l) miał 20 kg :) ale trochę przez to ze trochę ciuchy/sprzęt do chodzenia po górach miałem (które w połowie odesłałem do domu). No i też kosmetyki ;)

jutro musisz być już 400km dalej i nie możesz powiedzieć sobie, p------e nie wstaję


Nic nie muszę:) planowałem z małym wyprzedzeniem. I raczej zwykle myślałem: zajebiście, jutro będę 400km dalej w nowym miejscu. Nawet cieszyłem się na jazdę autobusem
  • Odpowiedz
@kotbehemoth: no w sumie jak nie podróżujesz samolotem to i plecak ciut większy da radę zabrać, ale im więcej na plecach tym trudniej robisz dłuższe dystanse pieszo.

I raczej zwykle myślałem: zajebiście, jutro będę 400km dalej w nowym miejscu.


Ale nie pojawia się czasem myśl "już mi się nie chce jutro wstawać"? Szczególnie przy solo podróżach zastanawiam się czy samotność nie uderza w pewnym momencie?
  • Odpowiedz
  • 0
@WilecSrylec mi zawsze się pojawią tak po 85% podróży. Jak już wiem kiedy kończę i zaczynam myśleć o powrocie, co zrobię jak wrócę, że w końcu swoje łóżko, swój kibel i prysznic. Czasem po drodze też się nie chce - to po prostu zostaje gdzieś 1-2 dni dłużej.
No samotność czasem męcząca. Mi bardzo ciężko poznawać ludzi. Też mój wiek jest jakis o 15 lat większy niż przeciętnej osoby w hostelu.
  • Odpowiedz
  • 1
@WilecSrylec ale nie chcę brzmieć że ja cię staram się do czegoś przekonać:) co kto lubi. Musisz robić to co lubisz. W żadnym wypadku nie uważam że mój styl życia/podróżowania jest w jakimkolwiek stopniu lepszy niż styl innych
  • Odpowiedz