Wpis z mikrobloga

Doszedłem jakiś czas temu do wniosku, że oszczędzanie dla samego oszczędzania, odmawianie sobie przyjemności, pasji itp. dla wyższej sumy na koncie, jest bez sensu (nie mówię o oszczędzaniu na coś konkretnego, dobre auto, wyjazd czy coś w tym stylu). No bo co mi z tego by przyszło, jakbym w momencie przejścia na emeryturę miał odłożony choćby i milion złotych, jak ci starsi ludzie, których okradają na wnuczka czy policjanta xD W sumie g..o, bo nie miałbym kiedy tego wydać, i skorzystałaby na tym najbardziej rodzina w spadku, albo właśnie jakiś złodziej, który naściemniałby zdemenciałemu staruszkowi, że jest prezydentem RP, który gwarantuje mu wysoki zwrot z inwestycji xD Zakładając oczywiście, że dożyłbym emerytury, co nie jest oczywiste, bo chłopy padają około pięćdziesiątki-sześćdziesiątki jak muchy na nowotwory, zawały, udary itp. Ujebywać się całe życie i nawet nic z tego nie mieć poza ładną sumą na koncie? A j---ć to, tyle mieć odłożone co wystarczyłoby na przeżycie kilku miesięcy bez pracy, a resztę rozesrać na przyjemności, to najlepszy styl życia, które mamy jedno i drugiego nie będzie. Wiem że #gownowpis i to ja dzwonię, ale takie mnie akurat przemyślenia naszły.

#oswiadczenie #oswiadczeniezdupy
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Ariel1990lbn zgadzam się, sam uważam, że pieniądze to tylko śmieszne papierki/cyferki na koncie. Wydasz? Zarobisz kolejne, proste, oszczędności na tyle żeby przeżyć nagłą utratę pracy/nagły duży wydatek i styknie, kitranie kasy po skarpetach nie ma najmniejszego sensu dodatkowo biorąc pod uwagę poziom inflacji. W latach 90 ludzie (częściej niż teraz) mieli miliony na koncie i zrobiły im się z tego drobne więc gdzie jest sens, już lepiej wrzucić to w inwestycje
  • Odpowiedz