Wpis z mikrobloga

#bernatowicz
Rys psychologiczny RB jest bardzo prosty. Jeżeli połączy się wszystkie kropki, które przedstawia RB w swoich wywiadach i audycjach, ujrzymy dorosłego mężczyznę zafascynowanego od dzieciństwa otaczającym go światem. Jego ulubiony pisarz to Juliusz Verne - autor Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi. RB zna tą książkę na pamięć, czytał ją wielokrotnie. Wychowywał się jako jedynak, i jak sam o sobie mówi, zawsze patrzył w gwiazdy - był dzieckiem trochę odizolowanym od rówieśników - żyjącym we własnym świecie.

Można śmiało powiedzieć, że był pochłonięty otaczającym go światem zewnętrznym i wewnętrznym, ale świat ten potrzebował jakiegoś urozmaicenia w postaci fantastycznych historii o UFO. Wspomina np. relacje swojej babci opowiadającej o obiekcie unoszącym się nad ich rodzinnym domem. Potem, jako prowadzący Nautilus'a Radia ZET oraz fascynat UFO i orientalnych duchowości o zabarwieniu darmicznym, uwierzył w reinkarnację i samozwańczych hinduskich guru jak Sai Baba. Wszystko to stawało się dla niego z biegiem tak oczywiste, że dzisiaj osoby, które mu nie wierzą mają co najmniej złą wolę, a te podważające jego teorie to zawistni hejterzy. Doszło do takiej skrajności, że w jego głowie, w Polsce istnieją tylko dwa fronty - ON i wszyscy inni parszywi ludzie tworzący materiały od UFO. Dystansuje się nawet od kanałów czysto ezoterycznych, bo to on zna prawdziwy opis rzeczywistości duchowej.

Popatrzcie nawet na wystrój wnętrza bazy Nautilusa. Cała obwieszona jakimiś kolorowymi zabawkami, lampkami, figurkami, obstawiona monitorami CRT - generalnie cały dom wygląda jak świecąca choinka. Coś jak polska wersja Stranger Things - serialu, który przenosi współczesnego 40 latka do nostalgicznych czasów, kiedy sam odczuwał ekscytację budując bazę z poduszek i ręczników gdzieś pod stołem. RB urządził sobie takie Stranger Things w bazie Nautilus gdzie jak typowy nerd of UFO może poczuć zew i zanurzyć się w swoim własnym wyimaginowanym pełnym świetlistych energii i wizyt obcych istot lore.

Dowody są nieważne. Wystarczające są natomiast słabej jakości zdjęcia, relacje telefoniczne, świadkowie, których widz nie ma możliwości sprawdzić. Do tego wszystkie te emocje związane z prowadzeniem dochodzeń, archiwizacją materiałów... to musi być przygoda. Wszystko to jest dla RB prawdziwe z założenia, bo ma 30 lat doświadczenia w rozmowach z ludźmi. Mam wrażenie, że w głowie RB jest to działalność o charakterze naukowym.

W takim umyśle, każde działanie jest usprawiedliwione. Np. tworzenie fake kont, z których oczernia się innych ludzi raz słodzi sobie samemu. Bo przecież wszystko to ostatecznie walka pomiędzy dobrem i złem, światłem i ciemnością. RB oczywiście reprezentuje światło.
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@haloczymnieslychac Nic dodać nic ująć. Zgadzam się z tym. I gdyby nie to, że nie podoba mi się bardzo to co wyczynia RB z trollerskich kont to w sumie jakby nie patrzeć w swojej głowie przeżywa przygodę rodem z Indiany Jonesa lub bohater książęk Dana Browna Robert Langdon. Gdyby nie manipulował starszych Pan to uważałabym go za niegroźnego zawodnika.
  • Odpowiedz
@haloczymnieslychac jeszcze do niedawna Robert wydawał się niegroźnym szurem który głosił piękne hasła typu dbajmy o planetę i bądźmy dla siebie dobrzy. Kiedy to wszystko skręciło w tak złą stronę? Bardzo dobra analiza
  • Odpowiedz