Wpis z mikrobloga

  • 3
Leci 3 miesiąc bez choćby grama, 1 impreza za mną (udało się bez), teraz będzie kolejna i mam zamiar się dalej trzymać :)
  • Odpowiedz
@neon71: Dasz radę! Życie na trzeźwo jest faktycznie piękniejsze.
Na początku drogi myślałem, że to tylko takie gadanie, a teraz nie wyobrażam sobie nawrotu i utraty tego co zyskałem przez te trzy lata :)
  • Odpowiedz
  • 1
@Fist_Of_Truth ja nie wyobrażałem sobie zycia bez, bo a-----l pilem od nastoletniosci. Nie pilem jakos bardzo duzo, ale jako ze organizm jasno powiedzial "albo dalej pijesz i idziesz do ziemi, albo przestajesz" to wyjscia nie bylo. Poki co widze plusy trzezwosci, acz nie powiem - czasem korci odpiąć wrotki ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@neon71: Z czasem tych chwil, kiedy masz ochotę sięgnąć będzie mniej. U mnie pojawiały się sporadyczne, ale bardzo krótkotrwałe momenty. Łatwe do opanowania, co akurat mnie pozytywnie zaskoczyło. Też piłem od nastolatka, a przez ostatnie 18 lat praktycznie codziennie. I to dosłownie, miałem może 5-7 dni przerwy ŁĄCZNIE przez te lata. W szczytowym momencie, czyli chwilę przed odstawieniem dochodziło do 12-15 browców dziennie (bo alko tylko w tej formie przyjmowałem)
  • Odpowiedz
  • 3
@Fist_Of_Truth u mnie samo odstawienie nie bylo o dziwo jakos vardzo trudne, ot decyzja, ze chyba jednak nie warto dalej niszczyc zdrowia (ktorego nigdy w sumie nie mialem i nie mam zbyt dobrego). Ja pilem ulamek tegoco Ty, max 4 moce piwa dziennie. Byly oczywiście momenty, jak imprezy w firmie, gdzie wjeżdżała wódeczka, i leciało się do obrzygu, bo przeciez "inaczej sie nie da dobrze bawić". Przerw tez nie bylo zbyt
  • Odpowiedz
@Fist_Of_Truth: ja nie pije trzeci miesiąc
Czasem człowiek se myśli że a jeden browar nie zaszkodzi. Ale od jednego się zacznie i później to już samo się nakręci.
Z pozytywów to już dawno nie miałem takiej chęci żeby wstać rano i coś zrobić. Praca zaczyna sprawiać mi przyjemność, poranek bez kaca to jest wygryw.

W ogóle a-----l to podstępna k---a, która pożycza chwilę szczęścia a później łamie ci kolana i
  • Odpowiedz
@Fist_Of_Truth: Mam bardzo zbliżony życiorys alkoholowy do Twojego. Też chlałem piwsko (wódę tylko na imprezach i jak miałem wybór między zimnym browarem a wódką to i tak wolałem to pierwsze). Piłem może nieco mniej, w tygodniu tak, żeby rano być trzeźwym (czyli 3-4 browary, choć czasami zdarzało się więcej), ale w weekendy po 10 wchodziło, nie liczyłem skrupulatnie, a piłem w zasadzie od momentu, gdy zrobiłem co musiałem. Wiedziałem, że
  • Odpowiedz
@Kremufka2137:

Czuję, że na mnie też przyjdzie pora, ale póki co dramatycznie obciąłem ilości i jakoś jeszcze to działa. Zobaczymy jak długo.


Też próbowałem redukcji. To, co przez kilka dni mniej wypiłem, to nadrabiałem. Taka "nagroda", że byłem "dzielny".
Absolutnie nie chcę oceniać Twojej sytuacji, ale moim zdaniem i z doświadczenia (nie tylko mojego) niestety, ale na dłuższą metę to się nie uda. Tu potrzeba twardego postanowienia - odstawiasz całkowicie. Jeśli uważasz,
  • Odpowiedz
@Kremufka2137: imponująca redukcja. Tak czy inaczej organizm dostaje regularnie po dupie i z czasem się odezwie. U mnie o dziwo nie poszła wątroba, a pojawiła się cukrzyca 2 typu i powikłania w postaci polineuropatii. Reszta życia na lekach, a ból bez nich jest naprawdę intensywny. W zasadzie ogranicza niemal do zera moją mobilność na pieszo.

Dobrze, że zauważasz swój problem. Byle byś nie przekroczył punktu, gdzie pewnych rzeczy już nie
  • Odpowiedz
@Fist_Of_Truth chyba nie jestem gotowy jeszcze na życie zupełnie na trzeźwo. Mam tak, że rzucam się w wir pracy, wir zajęć, wymyślam sobie różne projekty, niepytany nieraz biorę na barki odpowiedzialność za rzeczy które mógłbym olać i nikt nie mógłby mi nic zarzucić - po to aby nie mieć zbyt wiele czasu na myślenie. Siedzenie samemu ze sobą we własnej głowie zbyt długo po prostu mi nie służy. Zagluszam to więc
  • Odpowiedz