Nie mam pojęcia po co to piszę ale chyba nie mam z kim pogadać. Zawsze w domu był pies. Przygarnięty bo zmarł właściciel, bo ktoś znalazł i nie mógł się nim zająć itp. Fajnie ale nie byłem taki przywiązany na 100%. Lecz ostatni mój pies to był od małego. Przyniosłem go 12 lat temu jako szczeniaka. Wtedy się zaczęło. Wycieczki, monolog w jego stronę, codzienne spacery były naszym rytuałem. Nic go nie uczyłem, sam wszystko potrafił i rozumiał, nawet nie wiem jakim cudem. Nigdy nie chorował, żadnych problemów. Pomagał mi znosić ciężkie momenty. Prawdziwy i jedyny mój przyjaciel.
Niestety nowotwór mi go zabrał. Od diagnozy do uśpienia tylko miesiąc. Serce mi pękło. Nie mogłem się pozbierać a najgorsze były powroty do domu. Do pustego domu gdzie nikt na mnie nie czeka. Wyrzuciłem wszystkie jego rzeczy i zarzekałem się że już nigdy nie będę miał psa.
Pierwsze co pojechałem na 2 tygodnie urlopu. Po powrocie poszedłem w pracę, po 10-16h dziennie aby w domu nie siedzieć. Jak nie praca to rower całymi dniami. Ale raczej bez efektu.
Po powrocie z pracy wyświetliło mi czy to na fb czy olx "oddam szczeniaka". Kurcze, jakoś nawet nie było namysłu. Telefon, na następny dzień w auto i ogień. 200km jazdy po zwykłego psa. Czy dobrze zrobiłem? Nie wiem. Nic nie wymagam od niego. Ważne żeby był. Jeśli ktoś te żale przeczyta to proszę o wybaczenie. Nie miałem komu tego powiedzieć. Ale mogę teraz pochwalić się nowym przyjacielem. Poznajcie Rico
@Nurbon AAAAA KOLEJNY PSIARZ!!!! CZEMU NIE MA KAGANCA I NIE JEST NA SMYCZY LEPIEJ NAPISZ ILE DZIECI JUŻ POŻARŁ CZEMU NAPADŁ NA UKRAINĘ I TERRORYZUJE STREFĘ GAZY I WOGULE
@Nurbon zapisz go na psie przedszkole, tylko musi być po pierwszych szczepieniach. Koszt niewielki 300-500zł za 5-8 zajęć a dużo daje dla szczeniaka na całe życie. Podstawy komend (do mnie, siad, na miejsce, zostaw, spokój, itd.), podstawy chodzenia na smyczy (długa/krótka), podstawy opieki (szczotkowanie, obcinanie pazurów, kanaliki, oto) socjalizacja z innymi, trzymanie uwagi w rozproszeniu. Oczywiście prawie wszystko możesz w domu zapewnić ale takiej socjalizacji nie zapewnisz w domu zwłaszcza mieszkając
@Arean9: A ja odradzam. U nas psie przedszkole wprowadziło wiele negatywnych zachowań, które musieliśmy kolejny rok wypracowywać. Fakt, że mamy potłuczonego psa, ale w naszym przypadku to wprowadziło więcej szkód jak pożytku.
@Arean9: Bardzo silna agresja lękowa, szczególnie do większych psów. Kompletne zatarcie stopniowania agresji, żadnego warczenia, stroszenia się, wpatrywania, tylko od razu z "pimpek nie gryzie" do "zamorduje!". Agresja względem rowerów.
Behawiorysta prowadził to przedszkole kompletnie niewłaściwie, ot "idziemy bez smyczy" jeden pies za drugim bez adresowania żadnych problemów. Jak zaczęły się pojawiać problemy, to kazał ignorować kompletnie psa w domu (szczeniaka ledwo po szczepieniach) przez dwa miesiące. To tylko pogłębiło
@MalowanyPtak: Ja akurat przeczytałem ksiązkę Pameli Anderson o pozytywnej metodzie tresury psów, ale też mieszam ją z kontentem certyfikowanych behawiorystów z YT, którzy mają doświadczenie. I konfrontuje te treści z tym co jest wpisane w ksiazce itp. Poki co wychodzi dobrze mi, ale jeszcze musze korygować psa :)
@MalowanyPtak ok... Widać bardzo c-----y i nie powinien prowadzić zajęć po tym co napisałeś. Mój shelti od tchórza stał się bardziej śmiałym pieskiem któremu zostało wypracowane przestanie skakania przy dzieciach (kłopotliwe przy 3latku i <12msc dziecku), "Zostaw", "spokój", bardzo ładnie reaguje na "do mnie" przy innych psach i osobach (ostatnio byliśmy na festynie to na długiej smyczy reagował od razu na każde zawołanie, mimo tłumu i innych psów), w razie niepokoju
Nie mam pojęcia po co to piszę ale chyba nie mam z kim pogadać.
Zawsze w domu był pies. Przygarnięty bo zmarł właściciel, bo ktoś znalazł i nie mógł się nim zająć itp. Fajnie ale nie byłem taki przywiązany na 100%. Lecz ostatni mój pies to był od małego. Przyniosłem go 12 lat temu jako szczeniaka. Wtedy się zaczęło. Wycieczki, monolog w jego stronę, codzienne spacery były naszym rytuałem. Nic go nie uczyłem, sam wszystko potrafił i rozumiał, nawet nie wiem jakim cudem. Nigdy nie chorował, żadnych problemów. Pomagał mi znosić ciężkie momenty. Prawdziwy i jedyny mój przyjaciel.
Niestety nowotwór mi go zabrał. Od diagnozy do uśpienia tylko miesiąc. Serce mi pękło. Nie mogłem się pozbierać a najgorsze były powroty do domu. Do pustego domu gdzie nikt na mnie nie czeka. Wyrzuciłem wszystkie jego rzeczy i zarzekałem się że już nigdy nie będę miał psa.
Pierwsze co pojechałem na 2 tygodnie urlopu. Po powrocie poszedłem w pracę, po 10-16h dziennie aby w domu nie siedzieć. Jak nie praca to rower całymi dniami. Ale raczej bez efektu.
Po powrocie z pracy wyświetliło mi czy to na fb czy olx "oddam szczeniaka". Kurcze, jakoś nawet nie było namysłu. Telefon, na następny dzień w auto i ogień. 200km jazdy po zwykłego psa. Czy dobrze zrobiłem? Nie wiem. Nic nie wymagam od niego. Ważne żeby był.
Jeśli ktoś te żale przeczyta to proszę o wybaczenie. Nie miałem komu tego powiedzieć.
Ale mogę teraz pochwalić się nowym przyjacielem. Poznajcie Rico
źródło: 11087
Pobierzźródło: Zdjęcie z biblioteki
Pobierzźródło: comment_16685158070IEOYLLoGnEbS5EZQljY7T (1)
PobierzBehawiorysta prowadził to przedszkole kompletnie niewłaściwie, ot "idziemy bez smyczy" jeden pies za drugim bez adresowania żadnych problemów. Jak zaczęły się pojawiać problemy, to kazał ignorować kompletnie psa w domu (szczeniaka ledwo po szczepieniach) przez dwa miesiące. To tylko pogłębiło
źródło: 11101
Pobierz@Nurbon: Pochodzisz ze wsi? Toaletę w domu już masz?
Może sobie jeszcze śpij z krowami xD
źródło: 11100
Pobierz