Wpis z mikrobloga

Wyprowadziłem się z domu rodzinnego, z zadoopia do większego miasta.

Od września mieszkam sam. Wynajmuje kawalerkę od rentiera złodzieja. Chodzę do lepiej płatnej niż wcześniej pracy (i dużo bardziej stresującej). Codziennie muszę robić sobie jedzenie, zmywać naczynia, sprzątać itd..
Szukanie mieszkania i całą przeprowadzkę ogarnąłem sam i sam za wszystko zapłaciłem, od półtorej roku nie biorę od rodziców ani grosza, a teraz już nawet nie pasożytuje na ich mieszkaniu. Myślę, że sporo przez ostatni czas ogarnąłem, a dalej czuje się jak goowno. Tyle zrobiłem, codziennie muszę się z kimś użerać w pracy, a i tak nie mam siły po pracy wstawać z łóżka żeby wyjść do sklepu, bo głównie męczą mnie interakcje z ludźmi. Dalej łapią mnie lęki jak mam iść np. jakiejś jadłodajni i zamówić obiad.
Nie dość, że czuje się źle to jeszcze boje się, że jak wywalą mnie z pracy to będę musiał kombinować jak nie stracić wszystkich oszczędności na rachunki. A wywalenie mnie z roboty jest prawdopodobne, bo się do tej roboty kompletnie nie nadaje i jeszcze depresja zaciska mi wór na łebie przez co często nie mam siły nawet myśleć.
Myślałem, że w mieście łatwiej będzie o jakiegoś dobrego psychiatrę, albo jakąś terapie czy zajęcia, ale nie mam siły nawet poszukać informacji o tym w necie, a co dopiero się gdzieś umówić. Tylko chodzę do pracy, albo leże w łóżku i nic więcej nie robię.

Ten ostatni czas i moje działania utwierdziły mnie w przekonaniu, że to nie jest tak, że czegoś nie potrafię czy nie jestem w stanie czegoś zrobić, a po prostu nie chce tego robić, nie chce nic robić. Jedyne czego dalej chce to leżeć w łóżku i czekać, aż wszystko się skończy.

Jestem tak coorewsko zmęczony, a od tego zmęczenia nie da się odpocząć.

#przegryw #depresja
DoktorNauk - Wyprowadziłem się z domu rodzinnego, z zadoopia do większego miasta. 

O...
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@DoktorNauk Ja chwilę po studiach mieszkałem w wojewódzkim - gdy zobaczyłem, jak bardzo drenuje mi to fundusze, to szybko wróciłem na swoją powiatową wiochę do rodzinnego domu.

Czasem po prostu lepiej siedzieć u rodziców niż na pokaz "robić karierę" w mieście wojewódzkim.
  • Odpowiedz
@DoktorNauk: mi się wydaje że bardziej potrzeba mieć plan rozwoju zawodowego plus polepszenie jakości życia poprzez dostęp do siłownii , wydarzeń kulturalnych co tam się lubi. Ewentualnie jakieś magiczne tabletki. Osobiście bałbym się trochę przeprowadzić bo oczywiście duże miasto na plus ale bez kasy żyć jak robak to ryzykowne. Jak uzbieram oszczędności większe to może spróbuję ale nawet nie wiem jakie miasto wybrać xD życie jest k------o ciężkie
  • Odpowiedz
  • 7
@zaye93: moi rodzice to bałaganiarze, w całym domu jest syf. dodatkowo mój dom rodzinny jest na takim zadoopiu, że nie ma nic, ani pracy, ani rozrywki. Nie miałem wyjścia, albo zgnić tam, albo spróbować.
  • Odpowiedz
@DoktorNauk:

Myślałem, że w mieście łatwiej będzie o jakiegoś dobrego psychiatrę, albo jakąś terapie czy zajęcia, ale nie mam siły nawet poszukać informacji o tym w necie, a co dopiero się gdzieś umówić


nothing changes if nothing changes

zrob jakis krok do przodu i sprobuj przez weekend znalezc jakiegos terapeute i sie umow xD
  • Odpowiedz
@DoktorNauk: Miasto = usłigu i w miarę blisko do wszystkiego usługowego.
Miasto jest dla ludzi którzy z tego korzystają, mam znajomych którzy co tydzień do kina,pubu, teatru, basen, siłka, zakupy w dużych sklepach. To faktycznie dla takich ludzi miasto jest spoko.

Ja robię tylko zakupy xD Raz na parę tygodni teatr, do kina nie chodzę bo są torrenty, czasem basen/siłka.
Zamiast wydać w knajpie 90zł za pickę i 50 zł za
  • Odpowiedz
@DoktorNauk a ja przekornie:
Magiczne tabletki od psychiatry.
Jak zaczną działać - jakieś hobby kompletnie oderwane od pracy. Klikasz cały dzień - to rób coś rękami. Robisz fizycznie - coś klikaj. Tak żeby wajchę we łbie przestawiać.
Dodatkowy plus jeśli hobby da się zmonetyzowac.
Moje story - depresja , mozarin (dobranie dawki), robienie w metalu, prosta metaloplastyka itp (u znajomego na warsztacie) i praca w klikanie i prawniczenie, monetyzacja hobby, olanie korpo, zmiana
  • Odpowiedz
@DoktorNauk: Wyjazd do dużego miasta może odbić lub rozwinąć. Fajnie mieć jakiś plan i nie iść do g---o roboty bo to będzie egzystencja. Najlepiej zrobić jakiś kurs lub uprawnienia przed wyjazdem ale jak już tam jesteś to pomyśl w czym byś się widział i pójdź do jakiejś firmy jako pomocnik specjalisty lub fachowca tak abyś w przyszłości mógł to robić nawet na własnym zadupiu. Po prostu trzeba iść do pracy
  • Odpowiedz
@DoktorNauk a masz jakieś wsparcie psychiczne od rodziców albo kogokolwiek? Tyle osiągnąłeś, wyprowadzka, robota, mega szkoda byłoby to s--------ć! Popieram jakiegoś psychiatrę nawet prywatnie, psychiatrzy nie chcą aż tak częstych wizyt więc łatwiej to finansowo ogarnąć, a potem szukać sobie na NFZ czegoś.
  • Odpowiedz
@DoktorNauk: Moim zdaniem nie ma sensu wynajmować kawalerki, jeżeli mieszkasz sam, chyba że zarabiasz minimum średnią krajową. Pokój to fajna opcja, ale musisz mieć spoko lokatorów. Załóż sobie Tindera i spróbuj kogoś poznać, bo poza aplikacjami dzisiaj o to ciężko.
  • Odpowiedz
  • 1
Po co od razu kawalerka? Jak się nie ma kasy to się wynajmuje pokój. Można też pracować w delegacji. Poszukaj psychiatry, pomódl się w kościele.


@Lord-Penetrator: Nie ma mowy żebym mieszkał z obcymi ludźmi. Kiedyś na studiach tak mieszkałem i nigdy więcej. Lubie siedzieć sam. Mam pieniądze i nie głoduje. Po prostu dalej na nic nie mam siły.
  • Odpowiedz
  • 0
Imho najlepiej mieszkać 20 minut od miasta na zadupiu. Na codzien spokój a do miasta można podjechać raz na jakiś czas załatwić tematy. Co do mieszkania solo to też bez sensu imho, jeśli nie bawisz się w ONSy , nie masz paczki w mieście gdzie się ciągle odwiedzacie to po co to płacić ? Lepiej iść do rodziców spotkasz fajną panne wynajmujecie razem. Kończy się związek to o ile mieszkanie nie jest
  • Odpowiedz