Aktywne Wpisy

annlupin +14
śpicie jusz
źródło: annlupin45678
Pobierz
Umeraczyk +20
Ale p------a akcja przed chwilą, obsrałem zbroje nieźle xD
Idę se chodnikiem ulicą z pracy i trzech chłopa idzie przedemną, jeden zerknął przez ramię, gwizdnął i stanęli pod ścianą kamienicy, żadnej bramy tam nie było.
Wyciągają fajki bez patrzenia na nie i bacznie mi się przyglądają jak ich mijam no aż mrużąc oczy. Ja na nich tak lekko zerkam, szybka analiza sytuacji.
Dwa szczypiory, dresiki drobne może 70kg w ubraniu i 180cm w
Idę se chodnikiem ulicą z pracy i trzech chłopa idzie przedemną, jeden zerknął przez ramię, gwizdnął i stanęli pod ścianą kamienicy, żadnej bramy tam nie było.
Wyciągają fajki bez patrzenia na nie i bacznie mi się przyglądają jak ich mijam no aż mrużąc oczy. Ja na nich tak lekko zerkam, szybka analiza sytuacji.
Dwa szczypiory, dresiki drobne może 70kg w ubraniu i 180cm w
źródło: temp_file3489336488027306695
Pobierz




Jak mit „wolnego rynku”
przenosi się na klasę średnią-wannabe.
„kuce 15k na B2B” naprawdę wierzą, że złapali Pana Boga za nogi, bo zderzyli się z prostym faktem: rynek IT w Polsce przez dekadę dawał wysokie stawki, więc można było sobie wmówić, że to czysta zasługa „inwestowania w siebie”. A realia są takie, że:
- w 90% przypadków robią chałturę w sprintach, gdzie śmieszna Julka po liceum z certyfikatem scrummastera mówi im kiedy mają oddać taska, i całe to „B2B wolność” sprowadza się do braku urlopu i samodzielnego płacenia podatków
- globalny rynek software’u już im siedzi na karku, bo Indie, Ukraina, Wietnam czy Meksyk też produkują programistów, i to taniej – więc „15k” to nie boska manna, tylko chwilowa anomalia
- co trzeci z nich ma na LinkedInie zieloną ramkę „#OpenToWork”, czyli niby elity wolnego rynku, a w praktyce permanentny strach, żeby nie wypaść z obiegu
- ich praca też jest wyceniana dokładnie tak samo jak spawacza czy kierowcy - nie „ile są warci”, tylko ile można im zapłacić, żeby nie uciekli, a klient końcowy i tak buli marżę agencji lub software house’u
Komiczne jest to, że oni gardzą fizycznymi zawodami, a ich własna „wolność” sprowadza się do cyfrowego folwarku: poganiają ich scrum-folwarczaki, KPI-bat, sprint-bicz, a do tego brak ochrony kodeksowej. Różnica między nimi a robolami jest głównie w narracji - zamiast „janusz budowlanki” mają „Agile coacha”, a zamiast betoniarki - Jirę.
To wszystko to nie wolny rynek, tylko nowa wersja pańszczyzny w fajnych nazwach i z MacBookiem na kolanach.
@conamirko: są głupsze: facebook i „problemy polskiej branży it”
@kamil-tumuletz: gdzie wady?
To się nie bierze z tego ze kuc jest więcej wart tylko z tego że nikt nie chce kuca rozliczać tak jak powinien pracownika tylko oddaje mu jego l4, urlop, ryzyko i emeryture - zagarniając sobie z tego część żeby mieć taniej niewolnika - na koszt niewolnika
P-----l ten temat bo pogłębiasz tylko szambo w które tak ochoczo wskoczyłeś.
@kamil-tumuletz: ja mam mam na B2B 30k, to chyba więcej niż robotnik+500e. Mi odpowiada.
@kamil-tumuletz: a ty masz pociąg do dzieci - co z tych dwóch jest lepsze? Oba stwierdzenia są tak samo uzasadnione, czyli w ogóle.
Ty mówisz o wolnym rynku czy o freelancingu? Bo wiesz, że to są dwie osobne rzeczy?
@Bejro: nie, wogle xD
Pieniądze biorą się z pracy, którą rynek chce kupić, a programiści dokładnie taką pracę wykonują.
źródło: temp_file6503719004268199094
PobierzU mnie w sumie najkwieksza radość była z przegonienia średniej krajowej, serio.
Potem dwukrotność też dawała fajny zastrzyk dumy i szczęścia, ale 3-krotnsoc, 6-krotnosc itp nie dawały już takich bodzców
Z wiekiem człowiek zaczyna trochę się nudzić zarobkami i konsumpcjonizmem